Rozdział 17

8.2K 488 132
                                    


Po tych słowach osunęłam się nieprzytomna na podłogę.

Chat

Zginie.

Władca Ciem zabije Chata.

~ Chat P.O.V. ~

Siedziałem bezradny na dachu. Nigdy nie zobaczę już mojej Biedronki. Nie. Mojej Marinett. Nigdy nie dowie się, że to Adrien Agreste był jej kotkiem. Nigdy nie dowie się jak w  rzeczywistości wiele razy ją obserwował.

Uratowałby ją. Gdyby tylko wiedział gdzie znajduje się kryjówka tego kretyna. Tego zasranego kreatyna, który porwał jego księżniczkę.

- Coś taki smętny kocurku?

Poderwałem się na nogi. Przede mną stała piękna kobieta o blond włosach i zielonych oczach. Miała na sobie piękny, wręcz cudowny niebieski kostium, który odzwierciedlał prawdziwego pawia.

- Kobieta Paw?

- No nie znowu?! Ludzie noooo! Nie jestem żadną kobietą paw! Jestem Femme Paon! Nikt mnie już nie pamięta?!

- Oryginalnie. To nadal jest kobieta paw.

- Ale ładniej brzmi. Poza tym gdzie twoja dziewczyna?

Zatkało mnie. Zaraz skąd ona wiedziała o Marinett. No w sumie nie byliśmy tak aktualnie parą ale tak jakbyśmy nią byli. W każdym razie nie przedzkadzało mi to.

- Śledziłaś mnie?! Kim ty w ogóle jesteś, że masz do tego prawo?!

- Tak śledziłam Cię. Nie miałam innego wyjścia jełopie. Sami przecież nie zakochalibyście się w sobie bez mojej interwencji.

- Zaraz. Co?

- Ehhh...długo by tłumaczyć. A teraz, pragnę ci powiedzieć, że twoja dziewczyna jest właśnie w tym momencie prawdopodobnie torturowana a ty siedzisz i zastanawiasz się '' Dlaczego niebo jest niebieskie" ???!!!

- Problem w tym, że nie wiem gdzie aktualnie siedziba Władcy Ciem się znajduje! Jak ja mam niby ją uratować?!

- Kochaaaany. Po to właśnie tu jesteśmy.

- My? Kobieto Pawiu idź się lecz. Nikt normalny nie mówi o sobie w liczbie mnogiej.

- Nie nazywaj mnie tak! A poza tym kto powiedział, że przyszłam sama.

Złożyła palce i przyłożyła do ust. Z jej pięknej mordki wydobył się długi i głośny gwizd. Nagle zza komina wyszły dwie wysokie postacie.

- Może Was sobie przedstawię. Ten przystojny, czarujący, onieśmielający...

- Mamo starczy. - wysoki blondyn urwał jej w pół zdania patrząc na mnie podejrzanie.

- Kochanie spokojnie. Przecież wiesz, że nie mieliśmy innego wyboru. Musieliśmy im pomóc. - odparła granatowłosa dziewczyna stojąca obok niego. Zauważyłem jak kładzie mu rękę na ramieniu i gładzi delikatnie jego szyje.

- Ja nie mam problemu z tym, że mam im pomóc. Ja mam problem z tym, że musiałem odwołać moje zajęcia.

- Bez jednej lekcji baletu chyba wytrzymasz.

- To nie jest balet!

Dziewczyna...wyglądała podobnie jak moja Biedronka. Tylko, że miała dłuższe włosy a jej oczy nie były odcienia fiołkowego lecz błękitnego. A! No i była wyższa. Na sobie zaś miała czarny golf, pod którym znajdował się strój Biedronki.

Chłopak zaś...był podobny do mnie. No i trochę do mojego ojca. To samo chłodne spojrzenie. Ta sama ignorancja. Ta sama żądza dominacji w oczach. Lecz z wyglądu bardziej przypominał mnie. Jego włosy były koloru blond a oczy przeszywały zielonym chłodem ( I know I know. Chłód nie może być zielony. Ale uruchomcie swoją wyobraźnię jednorożce! ~ dop. aut. ) Na sobie zaś miał płaszcz koloru brązu, pod którym zauważyłem strój Czarnego Kota.

- Co to do cholery ma znaczyć? Czemu oni mają stroje superbohaterów? Przecież jest tylko jedno miraculum kota. Nawet jeżeli byłyby dwa to na pewno nie dostał by go taki dupek jak on. - wskazawszy na chłopaka zauważyłem jak się czerwieni.

- Jak mnie nazwałeś gówniarzu?! - popatrzył na mnie zdenerwowany.

- Nazwałem Cię...

- Dość! - pseudo- biedronka stanęła pomiędzy nami uniemożliwiając nam dotarcie do  siebie. - Jesteśmy tu aby uratować Marinett a nie wykłocać się nawzajem! Felix przeproś Adriena. Adrien ty...czego się tak gapisz jakbyś właśnie zobaczył Władcę Ciem?

- S-skąd znasz moją tożsamość? No i Marinett?

- Nie zadawaj głupich pytań.

- Nie! Kim jesteście?! Czego odemnie chcecie?! Dajcie mi święty spokój! Nie chce Was tu! Sam ją uratuję! Mam dość tych wszystkich tajemnic! Kim wy jesteście?!

Blondynka podeszła do mnie i pogładziła mnie czule po plecach.

- No już. Kochanie nie złość się. Jesteśmy tu aby ci pomóc.

- Skąd mogę wiedzieć, że to prawda? Żadnego z was nie znam. Nie wiem czy przez przypadek nie pracujecie z Władcą Ciem.

- Ehhh... Bella oderwij pióra.

Zauważyłem tylko oślepiający blask. Kiedy otworzyłem oczy zamurowało mnie. Przede mną stała ...

~~~
He he he C: Polsat~
Wybaczcie, że tak rzadko wstawiam rozdziały ale...
Brak weny.
Dziękuję, że nadal jesteście ze mną <3
Zostawcie po sobie znak. Najlepiej gwiazdkę ;*
Do zobaczenia kochani ^^

Witaj Kocurze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz