~ Rodział 15 ~

8.8K 555 82
                                    

Zza jego postaci wyleciały  setki czarnych motyli, które powoli okrążały moje ciało. Dostawały się do środka mojego ciała przenikając przez nie. Próbowały mnie zniszczyć od środka. Walka nie miała tu sensu. Przegrałam. Teraz jedyna osoba, która może ocalić Paryż i mnie to...

Chat Noir.
 
* Chat Noir P.O.V *

Obudziłem się i od razu sięgnąłem do miejsca gdzie powinna znajdować się moja ukochana. Natrafiłem na pustkę. Podniosłem od niechcenia swój łebek i rozejrzałem się po różowym pokoju. Ani śladu Marinett. Hmmm...może jest na dole? Warto by było to sprawdzić ale kuchnia jest taaaaak daleeeekoooo. No cóż czego się dla niej nie robi? Przekręciłem się na lewą stronę ale zupełnie zapomniałem gdzie kończy się jej łóżko i z głośnym jękiem rąbnąłem o podłogę.

- Cholera...- wysyczałem z bólu rozmasowując plecy.

Wstałem, otrzepałem się i ruszyłem do kuchni. Moje pierwsze wrażenie? W kuchni panował istny chaos. Wszystkie rzeczy znajdowały się na płytkach albo porozrzucane na blacie. No zastanówmy się kto mógłby zrobić coś takiego z kuchnią? A tak już wiem! Marinett...

- Ehhh...głupia. Trzeba było poczekać na mnie.

Zacząłem zbierać rzeczy z podłogi chowając je do właściwych szafek ( ciekawe skąd Chat wie gdzie się co znajduje skoro nigdy u niej nie był? XD to iluminati )

Po paru długich minutach kuchnia aż lśniła połyskiem. Żadnego grama kurzu. ( wow, kolejny Levi O.O pozdro dla kumatych)

Nagle na stoliku zauważyłem mały, pognieciony liścik. Mogę się założyć, że to od Mari. A dlaczego? Bo nikt nie ma tak niechlujnego pisma jak ona. Lol w kim ja się zakochałem? Ehh...oby tylko szybko wróciła ze sklepu.

- Tom! I co my teraz zrobimy?!

- Nie martw się. Wszystko się jakoś ułoży. Przecież jest jeszcze Chat Noir!

Wszedłem zdziwiony do salonu, w którym zastałem zaniepokojonych rodziców Marinett. Telewizor był włączony na kanał informacyjny.

- Dzień dobry państwu. Czy coś się stało?

Mama Marinett podbiegła do mnie i przytuliła się do mojej piersi. Kiedy chciałem się o nią zapytać co się dzieje ta niespodziewanie wybuchła płaczem. Popatrzyłem zdezorientowany na tatę Marinett. Ten westchnął i wypowiedział trzy słowa przez, które moje serce zostało rozerwane na tysiąc drobnych kawałków.

- Biedronka została porwana...

______________

Wiem, wiem. Czemu rozdział jest taki krótki? Czemu są takie długie odstępy pomiedzy nimi? Wiecie dlaczego? Bo brak mi weny T~T Nie mam pomysłów i chcę jak najszybciej skończyć to opowiadanie.

Druga sprawa:

Dziękuję za 11 miejsce w opowiadaniach!!!
Dziękuję tym wszystkim, którzy nadal czytają te opowiadanie chociaż tak rzadko wstawiam rozdziały <3
Dziękuję także za 11 tyś. wyświetleń i 1 tyś. gwiazdek *^* kocham was!

Witaj Kocurze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz