~ Rozdział 12 ~

10K 721 239
                                    


Spojrzał na mnie swoimi wielkimi, błyszczącymi oczami. Wpatrywaliśmy się tak w siebie już jakąś chwilę kiedy wkącu poczułam twardy grunt pod stopami. Jak to ? Nawet nie zauważyłam, że ruszyliśmy się spod piekarni.

- Jesteśmy na miejscu.

Wpatrywałam się w wielki budynek z napisem...

- Schronisko dla zwierząt ? Chat co my tu robimy ?

- Mam dla Ciebie prezent księżniczko. I mam ogromną nadzieję, że nie będę musiał go oddawać. Dali mi dość mocno do zrozumienia, że nie przyjmują zwrotów.

Jaki prezent ? O co chodzi ? Czy on mi kupił jakiegoś zwierzaka ? Przecież rodzice się nigdy na coś takiego nie zgodzą ! A co jeśli podaruje mi jakieś niebezpieczne zwierzę ? A co jeśli Tikki będzie przez to w niebezpieczeństwie? Och ! Marinett wszytsko będzie dobrze. Uspokuj się. Weź głęboki wdech i wydech. Zaraz co to było? Tak jakby miauknięcie. O ! Znowu ! Spojrzałam na Chata. Nie to raczej nie on. Oby bo inaczej uznałabym, że z nim zaczyna się naprawdę coś złego dziać. Spojrzałam na jego ręce. Trzymał w nich małe, białe pudełko w niebieskie kwiatki a z pod pokrywki wystawała niewielka futrzana mordka. Mordka kota. Czarnego z lśniącym futerkiem w dodatku z prześlicznym metalicznym, złotym dzwoneczkiem na ogonku, który wydawał melodyjny dźwięk z każdym ruchem kociaka. Wyglądał prawie identycznie jak Chat ! Wzięłam kota w ramiona i delikatnie przytuliłam. Był taki miękki w dotyku. Poczułam, że zaczął głośno mruczeć i ocierać się o mnie.

- Dziękuję Czarny Kocie.

- Czyli, że ci się podoba tak ?

- Jakby miał mi się nie podobać skoro przypomina mi Ciebie ? No i zobacz jaki jest słodziutki. No jak można go nie kochać ?

- Uważaj bo zacznę być zazdrosny. A wtedy wyrzucę go własnoręcznie. Przez najbliższe okno wieżowca.

- On nigdy nie będzie dla mnie ważniejszy od Ciebie Kocie.

Zauważyłam, że Chat zarumienił się i odłożył pudełko. Powoli zaczął się do mnie zbliżać. Kiedy podszedł dość blisko odłożyłam kota na chodnik i spojrzałam głęboko Czarnemu Kotu w jego cudowne zielone oczy. Były takie piękne. Mogłam w nie patrzeć godzinami i czułam, że i tak nie nasyciłabym się ich tajemniczością, pragnęłabym tylko więcej i więcej. One aż uzależniały. Otrząsnełam się z "kociego" transu i dopiero zauważyłam, że praktycznie stykamy się czubkami swoich nosów. Kiedy chciałam się odsunąć Czarny Kot przyciągnął mnie jeszcze bliżej i zatopił swoje  wargi w moich ustach. Pasowały do siebie jak dwie połówki. Nasze języki tworzyły jedność. A naszych oddechów nie można było rozróżnić. Innymi słowy byliśmy jak jedno ciało. Kiedy wkącu się od siebie oderwaliśmy Kot lekko odgarnął mi włosy z czoła za ucho. Nie przeszkadzało mi to bo przecież znamy się od zawsze. A jednak nie. Znamy się tylko od dwóch dni. A ja już się na niego rzuciłam. Co ja najleszego zrobiłam ! Przecież on nie wie, że to ja jestem biedronką! Jego partnerką, przyjaciółką i dotychczas obiektem jego prób flirtu. Wszystko schszaniłam ! Westchnęłam i zaczęłam podążać w stronę domu. Zdezorientowany Chat stał przez chwilę w miejscu ale szybko się otrząsnął i pobiegł za mną.

- Marinett ! Czekaj !

- Idź stąd Chat ! Daj mi spokój !

- Przed chwilą się ze mną całowałaś a teraz uciekasz ?! Coś źle zrobiłem ?

- Nic złego nie zrobiłeś. Nie powinnam była tego robić po prostu. Zachowałam się jak jakaś zdzira, która całuje chłopaka przy pierwszej lepszej okazji.

- Niby dlaczego tak sądzisz?

- Bo znamy się tylko dwa dni, Chat ! Dwa dni ! Może to do Ciebie nie dociera ale to dość mało !

Nagle Czarny Kot przystanął w miejscu. Obrociłam się w jego stronę zdziwiona. Dlaczego się zatrzymał? I czego się tak szczerzy ? Powiedziałam coś zabawnego ? Czy ja o czymś nie wiem?

- Znamy się o wiele dłużej Marinett.

Jak to ? Czy, czy on wie ? Czy on wie, że jestem Biedronką ? Nie. Nie. Nie. Może po prostu mnie śledził w szkole ? Przecież to nie możliwe żeby wiedział, że to ja jestem Biedronką, prawda ? Zawsze pilnowałam aby nikt mnie nie zauważył podczas przemiany. Ale jednak rzeczywistość zmieniła się w koszmar kiedy kilka sekund później wypowiedział siedem słów, które miały nigdy nie wypłynąć z jego ust. Niczyich. Ani Kota ani nikogo. To miała być moja tajemnica. Tylko moja. A teraz ją straciłam. Wszytsko przepadło. Już nigdy tego nie odzyskam. I wtedy je wy powiedział, kiedy byłam na skraju załamania.

- Wiem, że to ty jesteś Biedronką, Marinett.

Przepraszam, że taki krótki :( ale mam sprawdzian z hiszpana i nie mogę go zawalić ;) pamiętaj aby zostawić gwiazdkę ^-^  trzymajcie za mnie kciuki ;*

Witaj Kocurze...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz