Zauważyłem tylko oślepiający blask. Kiedy otworzyłem oczy zamurowało mnie. Przede mną stała ...- Mama?
- Ależ ty spostrzegawczy! Wykapany ojciec. Jesteś tak samo ślepy jak Biedronka. Oboje jesteście siebie warci. Jeden głupszy od drugiego a...
Nie zdążyła mnie jeszcze raz obrazić, a ja tkwiłem już wtulony w jej pierś (chodzi o klatkę piersiową Wy zboczuchy ;P ~ dop. autorki). Łzy swpływały po moich rumianych policzkach.
- Tęskniłem mamo.
- Oh...mmm...spodziewałam się innego przywitania.
Oderwałem się na chwilę od niej i spojrzałem jej w oczy. Pod wpływem mojego spojrzenia zmieszała się.
- Ehm...nooo...myślałam, że nie będziesz mnie chciał znać...I takie tam.
Spuściła wzrok i splotła palce za sobą. Wyglądała teraz jak skruszone dziecko, które rozbiło coś i właśnie zostało na tym przyłapane. Położyłem jej dłoń na ramieniu.
- Liczy się tylko to, że znowu Cię mogłem zobaczyć mamo.
- Nie sądziłam...
- Możecie już skączyć te czułości między sobą? - skrzywił się pseudo-czarny kot.
- Bo co mi zrobisz? - podeszłem do niego.
Nie zdążył mi odpowiedzieć kiedy nagle między nas wepchnęła się pseudo-biedronka.
- Emmm...chłopaki dość tego!Odwróciła się radośnie w moim kierunku i wystawiła przed siebie dłoń.
- Jestem Bridgette, a to mój narzeczony Felix.
Uścisnąłem delikatnie jej dłoń i spojrzałem na tak zwanego Felixa. Nadal miał naburmuszoną minę. Dziwny z niego koleś.
- Mam jedno pytanie...
Uśmiechnęła się szerzej. Wyglądała pięknie. Ale nie tak pięknie jak MOJA Marinette.
- Dlaczego wyglądacie jak my?
Dziewczyna spojrzała się na swojego narzyczonego, a ten lekko skinął głową. Klasnęła w dłonie i zwróciła się w moim kierunku.
- A więc, to nie są prawdziwe miracula. Żeby nie było, że je ukradliśmy, ok? Mój NARZECZONY tak jakby je podrobił. Zdolny jest c'nie? No więc, wyprodukował takie same pod względem wyglądu. Nie mamy na przykład mocy takich jak Wy czy kwami.
- A więc jaki sens to ma sens? - spytałem zdziwiony.
- Ehm...A więc...A wiesz, że sama nie wiem. Kochanie? Jaki to ma sens?
Felix zmarszczył czoło i popatrzył na nią gniewnym wzrokiem.
- Przecież tłumaczyłem ci to SETKI razy! Kobieto! Ile razy mam ci powtarzać, że mamy w ten sposób odwrócić jego uwagę!
Bridgette naburmuszyła się i podeszła do niego. Wskazała na niego palcem i zaczęła powoli dźgać w pierś.
- Słuchaj ty naburmuszony bakłażanie. Jak byś potrafił tłumaczyć to bym zrozumiała, a, że nawet tego nie potrafisz to już nie moja sprawa.
- Sądzisz, że nie potrafię tłumaczyć, tak?! A kto kłócił się ze mną, że gofrownica to toster i służy do osuszania bielizny?!
- No tak! Najlepiej teraz mi wypominać moje dawne błędy!
- To było trzy dni temu!
Spojrzałem na nich zakłopotany. Jak na parę byli bardzo kłótliwi. Moja mama podeszła do mnie i oparła się na moim ramieniu.
- Oni tak zawsze?
- Pewnie sądzisz, że nie są zbytnio dobrani? Muszę ci powiedzieć, że też na początku tak myślałam. Ale potem zrozumiałam jak bardzo się tak na prawdę kochają i dbają o siebie. Nie martw się. Niedługo też będziesz się tak kłócić. Ale ze SWOJĄ Biedronką.
- Myślisz, że uda nam się ją uratować?
- Ja nie myślę. Ja to wiem.
Poklepała mnie po ramieniu i uśmiechnęła się do mnie.
- A teraz wybacz ale muszę rozdzielić te gołąbeczki. Musimy omówić plan działania pod tytułem ,, Jak odbić Marinett od tego starego ogórka, który pewnie cały czas nie ma pojęcia o modzie"
Wybaczcie, że tak długo nie wstawiałam rozdziału ale:
1) Nie chce mi się
2) Cały dzień oglądam anime
3) Nie mam weny
4) Na serio mi się nie chceWięc muszę Was uprzedzić, że rozdziały nie będą się pojawiały jak w innych opowiadaniach co 2, 3 dni.
Ale macie tu kolejny rozdzialik i się cieszcie ^^
Ehhh... na serio nie mam już na to pomysłów 😧
Tak wgl to muszę wam podziękować, że nadal tu jesteście XDD szczerze, to nawet nie wiem jak coś takiego można czytać jak te wypociny Jagody.
CZYTASZ
Witaj Kocurze...
Fanfiction( Narrator ) Co stanie się kiedy Czarny Kot zakocha się także w Marinett ?... (Marinett) - Ja plus Czarny Kot ? Nie ma mowy ! W życiu ! ( Czarny Kot ) - A moze jednak ? ^-^ ( Marinett ) - Nie ma mowy kocie Najwyższe odnotowania: #3 miejsce w opo...