Na czym skończyliśmy...

190 15 1
                                    

Rodzice zaczęli przyprowadzać swoje pociechy na imprezę. Mówiłam im, że wszystko będzie dobrze, że jest świetna opieka, że nic się nie stanie. Mam taką nadzieję, ale czy Luke, Jai, Beau, Daniel, James i Amanda to ludzie, którzy mnie nie zawiodą? To się okażę.

Jak na razie tylko moja przyjaciółka przyszła i zaczęła mi pomagać w opiekowaniu się całą gromadką dzieci.

-Czy przyjdzie ktoś jeszcze do pomocy, bo impreza się jeszcze nie zaczęła a ja nie daje już rady.- Amanda zaczęła marudzić. A ja tylko się zaśmiałam.

-Zaraz mieli przyjść chłopaki z The Janoskiens.- Gdy tylko dotarły do Niej moje słowa uśmiechnęła się szeroko.

-Czemu mi nie powiedziałaś?- Rozszerzyła szeroko oczy.- Widzisz jak ja wyglądam?

-Wyglądasz ślicznie, zresztą jak zawsze Beau będzie zachwycony.- Wiedziałam, że między nimi coś było. -Tylko hamujcie się w niektórych sprawach, bo tu są dzieci.- Amanda wyczuła mój podtekst. Uśmiechnęła się i odeszła. Rozejrzałam się dookoła czy wszystko w porządku.

Zaraz mieli wnieść tort, dlatego zwróciłam się w stronę mojej siostry. Uśmiechnęłam się na widok stojących przed nią w rzędzie pięciu chłopaków. Każdy z nich trzymał wielkie pudła z pięknie owiniętymi prezentami.- Czemu ja jak byłam mała nie zapraszałam starszych chłopaków na urodziny.- Pomyślałam i poszłam w ich stronę.

Wzięłam Sky na ręce. Gdy wnieśli tort wszyscy zaśpiewali „happy birthday". Minęło kilka sekund a dzieciaki były wszędzie. Nie wiedziałam gdzie patrzeć. Jak sobie ktoś coś zrobi to po mnie. Mój wzrok wędrował po całym placu zabaw, który był cały w kolorowych kulkach. Nagle zatrzymałam moje brązowe oczy na jednej osobie. Luke bawił się z dzieciakami, rzucali kulkami, chowali się w nich. Podoba mi się to.

Uśmiechnęłam się widząc radość tych małych potworków. Nim się zorientowałam Luke zobaczył, że na Niego patrzę i również się uśmiechnął.

Bawienie się cały czas z dziećmi strasznie męczy. Nie zdawałam sobie wcześniej z tego sprawy. Poszłam do stołu nalać sobie soku. Zdjęłam kurtkę. Już chciałam usiąść na krześle, gdy nagle poczułam na biodrach czyjeś ręce.

-Prowokujesz.- Usłyszałam bardzo znany mi głos. Luke przejechał palcem po moich odkrytych ramionach. Przez moje ciało przeszedł przyjemy dreszczyk.

-Masz niezły kontakt z dziećmi.- Odwróciłam się przodem do chłopaka nie zmieniając odległości między nami.

-Yhm...- Chłopak tylko przytaknął i zjechał wzrokiem niżej. Jedną ręką odgarnął moje włosy na prawy bok. Zbliżył swoje usta do mojej szyi i zaczął delikatnie muskać ją swoimi ustami. Ciarki przechodziły mnie, gdy zimny kolczyk chłopaka ocierał się o wrażliwe miejsce mojej szyi. Dałam mu jeszcze większy dostęp przechylając głowęp bardziej w prawo.

-Co wy wyprawiacie tu są dzieci?- Słodki głos Amandy i śmiech Beau przerwał tą bardzo przyjemną chwilę i sprowadził mnie do rzeczywistości.

**

Wszyscy się zaczęli zbierać. Rodzice przyjeżdżali po swoje dzieci. Nikomu na szczęście nic się nie stało. Luke, Jai, Daniel i James poczekali ze mną i Sky aż wszyscy się rozjadą. Beau i Amanda gdzieś znikli. Nie widziałam ich od połowy przyjęcia.

-Zbieramy się.- Wyszeptał Jai, ponieważ nie chciał budzić mojej siostrzyczki, która usnęła mu na rękach.

-Dziękuje wam za wszystko.- Uśmiechnęłam się i wyciągnęłam ręce po Sky.

-Pomogę Ci.- Luke spojrzał na mnie i wziął małą na ręce.

Pojechaliśmy do domu. Sky była tak zmęczona, że nie obudziła się ani razu. Luke wziął ją na ręce i zaniósł do pokoju. Położył ją, a ja przykryłam kołderką.

-Dzięki za pomoc, za opiekę nad dziećmi, za przywiezienie Sky i za wszystko.- Wyszliśmy z pokoju siostry i zamknęliśmy drzwi.

-Nie ma sprawy.- Spojrzał na mnie pytająco.

-O co chodzi? Coś się stało?- Po dłuższej chwili zapytałam.

-Myślałem, że zaproponujesz żebym został czy coś.- Na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek.

-Tak, pewnie czuj się jak u siebie.- W końcu nie pierwszy raz zostawał i mnie. Chłopak złapał mnie za ręke i pociągnął do mojego pokoju.

-To, na czym skończyliśmy, zanim Amanda i mój porąbany braciszek nam przeszkodzili?- Chłopak zdjął ze mnie moją dżinsową kurtkę. Przyciągnął moje biodra do siebie i zaczął namiętnie całować moje usta.

••••••••••••••••••••••••••

Tak jak obiecałam jest rozdział.
Kochani życzę wam wszystkim Wesołych świąt, smacznego jajka, mokrego dyngusa i wszystkiego co najlepsze. Dziękuje, że jesteście. <3

My angel, my Luke// Luke BrooksOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz