Rozdział X - Wypadek na lekcji

7.2K 495 26
                                    

Całą noc pilnowałam Toma, a wraz z nim sfory. Nie odstąpiła go na krok. Mnie też wezwał alfa i posłusznie się pojawiłam. Wbrew woli mojego wuja oczywiście. Wszyscy spaliśmy u Toma, no oczywiście oni tak sądzili bo tak naprawdę to ja nie zmrużyłam oka. Pilnowałam. Rano pierwsza obudziła się Ana i razem zrobiłyśmy chłopakom śniadanie. Wszystko mi wczoraj powiedzieli i wytłumaczyli, ja udawałam zdziwienie i strach. Uwierzyli i to się liczy.

Zadzwonił dzwonek. A ja jak zwykle udałam się na koniec korytarza gdzie siedziała sfora.

- Jak myślicie. Ci ludzie jeszcze wrócą?

Max zadał pytanie , które jak sądzę chodziło całej sforze po głowie. Ja wiedziałam że niestety tak.

- Ta agentka ,, Wilk '' ponoć mnie obserwuję by w każdym momencie mi pomóc.

Tom się wygadał , ale nie mam mu tego za złe.

- Czyli teraz może być gdzieś obok nas? Patrzy się na to co robimy, a może nawet słucha co mówimy?

Ana nie była z tego zadowolona. Ooch.. gdyby tylko wiedziała. Nie musiałabym się w tedy ukrywać, ale wtedy stracili by do mnie na tyle zaufanie by mi o wszystkim mówić. Nie mogę tak ryzykować.

- Na nią też musimy uważać. Jest wilkiem , ale tylko z nazwy. To my nimi jesteśmy, i to się liczy. Jest nie bezpieczna , kto wie jakie są jej prawdziwe intencje.

Moje oczy zadrżały. Boją się mnie, boi się mnie nawet sam alfa. No to narobiłam sobie niezłej reputacji.

Znowu dzwonek, a ja pierwsza podniosłam się z ławki.

- Musze iść mam teraz wf.

- Ja też , chyba mamy zastępstwo z pierwszą liceum.

Tom uśmiechnął się i wstał udając się razem z Rinem , który jest w jego klasie na sale gimnastyczną. Przebrałam się i udałam na małą cale gdzie czekała już cała moja klasa. Przywitał nas jak zwykle nasz wuefista , Pan Andrzej.

- Witam klasę , dziś siatkówka! Na dodatek dołączą do was koledzy ze starszych klas.!

Odwróciłam się do uczniów stojących w kącie i rozgrzewających się do gry. Stał tam też Rin , no i Tom. Nie wpadła bym na to że połączą wf-y dwóch klas różniących się o dwa lata nauki. Ale dzięki temu będę miała na oku Toma. Zawsze coś.

- Dzielimy się na drużyny !

Tak też zrobiliśmy, choć nie dużo zrozumiałam bo strasznie bolała mnie dziś głowa. Jęknęłam cicho i stanęłam gotowa do gry.

Bartek z trzeciej zabrywa.... Piłka leci... odbija Ania podając do mnie , ja szybkim ruchem ścinam piłkę ii.... Tom ją blokuję!??!!! A była taka ładna ścinka. Piłka leci dalej , dociera do Moniki i do Rina który pięknym rzutem przebija i...

- Punkt dla lewej !!!

Super już jeden zero dla przeciwnych. Ból głowy się nasilał. A ja coraz mniej miałam siły na obserwowanie piłki. Która właśnie zmierzała w moją stronę ??!!! Odbiłam , ale natychmiast upadłam i złapałam się za głowę jęcząc. Wszyscy do mnie podbiegli, ale najszybciej podbiegł wystraszony Rin. Zemdlałam.

------ --------- ----------- ------------ -------------

Obudziłam się w swoim pokoju, głowa nadal piekła.

- Spokojnie Aga, nadal nie wiemy co ci jest.

Cichy i miły głos ulżył bólowi, sama nie wiem dlaczego jego głos wydał się taki przyjemny. Poczułam się jak po jakimś wielkim maratonie, a jego głos był tym pierwszym wielkim wdechem, ale tak cichym że mogłabym porównywać go do szeptu, ale takiego jak po wielkiej kłótni. Takiego przynoszącego ulgę.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz