Rozdział XXIV - Wyjście

6.2K 483 19
                                    

Usiadłam spokojnie na podłodze by chwilę odpocząć. Mój brzuch był w kiepskim stanie. Niesamowicie bolał, a i noga znowu dała się we znaki. Rin przerażony podbiegł do mnie jak najszybciej.

- Agata? Spokojnie, wszystko będzie dobrze wydostanę cię stąd.

Uśmiechnęłam się do niego. Nie trzeba było się stąd wydostawać, wezwałam już pomoc i to alarmowy. Więc za jakieś góra piętnaście minut powinni zjawić się tu agenci ,,M.A.T.S.S'' . Ja w tym stanie nie mogłam się nawet podnieść. Kilkadziesiąt ciosów zadanych nożem przez Magnusa było by dla człowieka śmiertelne. Ja teraz żyłam tylko dzięki wilczym genom.

- Spokojnie Rin, wszystko gra. Poczekajmy tu chwile.

Obok zatroskanego Rina pojawił się Max.

- Kurczę dziewczyno to było super!!! Gdzie ty się tego nauczyła?!

-Nie krzycz bo nas inni usłyszą.

Ana natychmiast upomniała Maxa, również siadając obok nas.

- Nie ważne, po prostu cieszę się że wam nic nie jest.

Moja odpowiedź nie ucieszyła wszystkich. Alfa spochmurniał.

- To przez wuja. To przez niego umiesz tak walczyć? To przez to co ci robił?

Wszystkich wzrok skierowany był teraz na alfę. Ja tylko pokręciłam głową przecząco. I chciałam coś powiedzieć, ale Rin mi nie dał.

- Nie kłam Agato. To nic ci nie da.

Mocno zamknęłam oczy i spuściłam głowę. Nie chciałam go okłamywać, nie chciałam mu mówić że to dzięki porywczości wuja zawsze chodziłam poobijana, że to przez niego prawie co tydzień miałam jakąś kontuzję. Bo to nie była by całkowicie prawda. Jestem agentką i już nie raz to właśnie przez trudne misje moje zdrowie było popsute. Na pewno te rany nie zdarzały się aż tak często co od strony wuja, ale na pewno nie jest on wszystkiemu winien.

- Rin ... ja. Nie potrafię ci odpowiedzieć.

Wszyscy zaniemówili na równe dziesięć sekund po których odezwał się Max.

- A co robił twój wuj, jeśli można wiedzieć?

Spojrzałam na Rina błagalnie by im nie mówił. Nie chciałam by się o mnie martwili, by patrzyli na mnie jak na jakąś ofiarę. Ale on to zignorował.

- Od trzynastu lat wuj ją bił. A ona to toleruje, bo się go boi.

Jego słowa były puste, nic w nich nie czułam. No może ewentualnie gorycz. Ale wolałam by mi się tak tylko zdawało.

Podkuliłam nogi, czułam się taka mała. Zgnieciona przez wzrok Maxa, Toma i Any. Dopóki nie wyczułam ruchu po mojej lewej stronie. Tam gdzie leżał nie daleko ode mnie nieprzytomny Magnus. Który najwyraźniej się obudził, bo jego dłoń próbowała złapać mnie za szyję. Byłam szybsza i zablokowałam jego cios. Wszyscy drgnęli. Wykręciłam jego rękę słysząc głośny jęk.

- Nawet nie próbuj mnie zaskoczyć. To ci się już więcej nie uda. Jeśli spróbujesz to zrobić drugi raz złamie ci kości. A tego raczej byś nie chciał.

Magnus jęknął jeszcze , ale potem wziął wielki wdech i uśmiechnął się.

- Nie powiedziałaś im co? I teraz masz problem? Och jak mi cię szkoda ag...

Miałam nadzieję że chciał powiedzieć Agato , a nie agentko. Ale na wszelki wypadek Znowu oberwał na tyle mocno by zemdlał.

- Potrafisz być ostra...

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz