Rozdział I. ,, Poranek jak każdy inny ''

16.7K 696 66
                                    

Chodzę właśnie pomiędzy ludźmi na chodniku, tak.. niby nic w tym dziwnego, tylko że ten chodnik znajduje się w Paryżu! Udaje normalną śledząc mężczyznę w czarnej skurzanej kurtce i dżinsach. Ze zdecydowanie za dużą ilością żelu na włosach , w tej właśnie kurtce trzyma kopertę , którą ma przekazać niejakiemu Magnusowi. Moim zadaniem jest iść za nim by się nie zgubił i pomóc mu nieść ten jakże ciężki przedmiot, ale do bazy Narodowej Organizacji Tajnych Służb Szpiegowskich. Czyli w skrócie ,, N.O.T.S.S'' Ja i tak mówię tylko T.S.S tak łatwiej.

- Gdzie jest cel?

Głos w słuchawce lekko wyciszony odzywał się jak zwykle co równe 5 minut, by sprawdzić stan akcji.

- Na rogu ulic 27 i 26. Powoli zbliża się do określonego miejsca, nadal nie odkrył mojej obecności.

Odpowiedziałam szybko i na tyle cicho by nie wzbudzić zainteresowania przechodniów.

- Zrozumiałem. Czekamy.

,,Nie wątpię.'' Zawsze są tam gdzie trzeba. Perfekcja stu procentowa. Moi rodzice też tacy byli, zawsze perfekcyjni. Nie powiem , zmarli gdy miałam pięć lat , nie pamiętam ich może zbyt dobrze . Jednak zostali w mojej pamięci. I nigdy nie zapomnę tego co z nimi przeżyłam . To oni nauczyli mnie walczyć, szpiegować, skrywać się i atakować w najlepszych momentach. Byłam tego nieświadoma dopóki nie zaczęłam trenować z szefem agencji Markiem. Zajął się mną, kiedy byłam mała i samotna. Teraz ja odpłacam się wykorzystywaniem jego nauk do ściśle tajnych misji. Nawet to lubię , w końcu mam to we krwi.

- Widzimy obiekt, przygotuj się.

Kolso facet ze słuchawki, jak zwykle wszystkim dyrygował. Panował nad cała akcją by wyszła perfekcyjnie. Poczekałam aż mężczyzna z kopertą podejdzie wystarczająco blisko ustalonego miejsca i wyjęłam z kieszeni maleńką strzykaweczke z płynem usypiającym.

- mm.. przepraszam ? Czy wie pan którędy do wierzy Eiffla?

Moje grzeczne pytanie wywołało na twarzy mężczyzny zakłopotanie , chciał coś powiedzieć , ale ja uścisnęłam jego dłoń niby na powitanie i szybkim ruchem jakbym chciała go przytulić wbiłam maleńką igłę w jego kark.

- Już nie trzeba dziękuje.

Uśmiechnęłam się miło, a mężczyzna lekko opadł w moje ramiona usypiając jak małe dziecko. Natychmiastowo podeszli do mnie agenci, wcześniej schowani za konarami drzew i przejęli śpiocha. Wyjęłam kopertę z jego kurtki i schowałam do swojej . Byłam ubrana zwyczajnie: leginsy , koszulka , bluza i kurtka bo była akurat późna jesień. Nie zwracając więc uwagi innych czmychnęłam do szpitala na którego dachu czekał już na mnie helikopter.

- Świetna robota wilku.

Uśmiechną się do mnie Kolso , kiedy tylko weszłam do ogromnej sali podglądowej , gdzie multum ludzi siedziało przy komputerach i szukało potrzebnych informacji. Kolso zawsze stąd pilnował przebiegu misji, i wydawał rozkazy, był on naczelnym , więc wszyscy go tu szanowali. Mnie zna od małego więc traktuje mnie jak przyjaciółkę.

- Dzięki, jest jeszcze coś do zrobienia? Bo za około godzinę zaczynam lekcje w szkole i wolałabym się nie spóźnić.

- Ja już nic dla ciebie dziś nie mam , jednam Marek prosił byś do niego wpadła, chciał o czymś pogadać za nim wyjdziesz.

Znowu posłał mi miły uśmiech , na co tylko odpowiedziałam małym ,,ok'' i wyszłam, z zamiarem odwiedzenia gabinetu samego dyrektora. Szłam długim tunelem który wiódł mnie pomiędzy różnorakimi rozgałęzieniami , to miejsce miało jeszcze wiele zakamarków , których nie dałam rady odkryć. Wpadłam jeszcze do działu szyfrowania by oddać im zakodowaną kopertę i później już prosto do windy i gabinetu. Miałam nadzieje że Marek zapoznał się z moją prośbą , która była dla mnie dość ważna.

- Cześć wilczku!

Dyrektor powitał mnie jak zwykle miło, a ja posłałam mu miły uśmiech.

- Chciałeś mnie widzieć?

- Jasne.. tak , chodzi o to zmniejszenie misji. Oczywiście postaram się o to jednak musze wiedzieć dlaczego aż tak ci zależy.

Jej zgodził się , to już coś teraz tylko wyjaśnienia , a potem szkoła.

- Bo wiesz ...

Zaczęłam jak zwykle wolno i spokojnie.

- .. od tygodnia mam szesnaście lat i wczoraj wieczorem zostałam przydzielona do sfory Rina, chłopaka z mojej szkoły. Trudno mi pogodzić życie agentki i uczennicy , a co dopiero gdy teraz dojdą niespodziewane treningi? Musze mieć więcej czasu. Nie chce zostawać w tyle bo jestem najmłodsza ze wszystkich wilkołaków.

Przez chwile milczeliśmy obydwoje , miałam nadzieje że się odezwie , ale on chwile milczał. Było pewne że myśli nad czymś intensywnie.

- Masz racje,

W końcu się odezwał... jej , ale ulga.

- zapomniałem że jesteś już taka duża. Jednak nie rozumiem o co się martwisz dzięki temu że jesteś agentką , jesteś najszybsza i najsilniejsza. Odkąd się przemieniasz ćwiczysz zarówno ludzką , jak i wilczą formę. Na pewno nikt ci nie dorówna Agatko.

Posłał mi miłe spojrzenie i mocno przytulił. Tak strasznie go kochałam był dla mnie drugim tatą. Troszczył się , pocieszał , zawsze wysłuchał. Wiedział o mnie wszystko oprócz tego co robię w domu i jakie są moje relacje z wujkiem Robertem, który nieświadomy tego kim była jego siostra ( moja mama ) i ja nie rozumie mojego ciągłego znikania. Wciąż narzekając że mogłabym zamiast tego ćwiczyć wilka. Bo oczywiście on tez był wilkołakiem. Nie mieliśmy dobrych stosunków , ale nie chciałam nigdy mówić o tym Markowi ,żeby się jeszcze martwił.

Powoli zwolnił uścisk i odsunął się , sięgając do kieszeni i wyciągając z nich pakuneczek.

- Zaległy prezent, nie mogłem ci dać tydzień temu bo byłem jak wiesz w delegacji , ale nie zapomniałem o tobie.

Sięgnęłam po małe pudełeczko i spokojnie je otworzyłam. Ujrzawszy co jest w środku prawie pisnęłam. To był złoty naszyjnik z przepiękną zawieszką w kształcie serduszka. Na jego wierzchu po prawej stronie znajdował się wyjący wilk, a po lewej sylwetka dziewczyny stojącej w pozycji gotowej do ataku . Na jego odwrocie był wygrawerowany napis ,, Dla wilka , który zawsze będzie najlepszym agentem ,, T.S.S''. Cudownie to wyglądało.

- Dziękuje nie wiem co powiedzieć.

Zacięłam się i to dosłownie. Dyrektor ostrożnie zapiał mi naszyjnik i zaśmiał się cicho.

- Taka nieśmiała , a taka zabójcza.

Teraz to i ja się zaśmiałam.

- No dobrze leć już , bo się spóźnisz . Pilnuj komunikatora , i powodzenia ze sforą wilczku.

Nie musiał dwa razy powtarzać , jeszcze raz mu podziękowałam i pobiegłam do szkoły na codzienne nudne zajęcia.

=====================================================================================

To pierwszy z rozdziałów mojej książki o Agacie, dziewczynie o dwóch obliczach. Od razu proszę o komentarze , fajnie było by wiedzieć co o tym myślicie.

Z pozdrowieniami KasiaAS.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz