Rozdział XXIII - Zasadzka

6K 492 17
                                    

Rin nie odbierał. Więc przyspieszyłam tępa. Przy polanie na której jak zwykle miał się odbyć trening przemieniłam się w człowieka. Ale kiedy weszłam już wiedziałam że coś jest nie tak. Na środku polany leżeli wszyscy. Ana, Tom , Max i Rin. Byli nie przytomni. Jak najszybciej do nich podbiegłam, byłam przerażona. Ręce mi się trzęsły jak podnosiłam lekko głowę alfy.

- Rin co się dzieje?!! Rin błagam!! Odpowiedz mi do cholery!!!

Nic się nie ruszył. Na moich policzkach pokazały się łzy. Nigdy nie czułam czegoś tak strasznego. Nie wiedziałam co mam zrobić. I wtedy usłyszałam cichy zmęczony głos Any. Leżała obok i próbowała coś powiedzieć.

- Agat.. Za..sadzka.

Całkiem już straciła przytomność. Jak najszybciej chciałam zadzwonić po agentów by mi pomogli, ale jak tylko podniosłam rękę zostałam czymś mocnym w tył głowy. Jak mogłam go nie zauważyć, jak mogłam nie wyczuć? Przecież mnie nie da się zaskoczyć! Co tu się dzieje?

----- -------- ------------ ---------- ---------- ---------- ---------

Kiedy się obudziłam poczułam mocny ucisk przy nadgarstkach. Jednak zamiast od razu otworzyć oczu - ja jak to ja, nasłuchiwałam. Od zawsze byłam tego uczona, jeśli zostaniesz porwana, i się obudzisz w nieznajomym ci miejscu to najpierw nasłuchuj, może się czegoś ważnego dowiesz.

- Spokojnie Ana, wszystko będzie dobrze.

Głos Rina mnie jednak obudził. On żył! Po zapachach czułam tylko sforę i to każdych po kolei. Odetchnęłam z ulgą i otworzyłam oczy od razu zauważając mocne łańcuchy przyczepione do ściany za nami. Rozejrzałam się po pomieszczeniu.

- Agata! O jak dobrze. Wszystko w porządku?

Alfa od razu zarzucił mnie pytaniami, nie dziwię się . Sama miałam ich dużo .

- Co się stało?

Na moje pytanie odpowiedział od razu Tom.

- To moja wina, To wszystko przez mojego ojca i to że sobie zniknął. Zostawił mnie samego, nic nie wiedziałem. Gdyby nie on nie byli byście w to zamieszani. Ja was bardzo przepraszam ja...

Nie skończył bo drzwi do niewielkiego pokoju z szarymi trochę poniszczonymi ścianami otworzyły się z wielkim chukiem , a w nich stanął sam Magnus. To przecież było do przewidzenia.

- No , widzę że wszyscy już się obudzili. Myślę że możemy porozmawiać.

Na środku pokoju postawił krzesło, które no nie powiem nie wróżyło nic dobrego.

- Chcę wiedzieć gdzie teraz znajduję się niejaki Marcin. Ojciec waszego wilczka Toma.

Jego uśmiech był obleśny, na jego widok przechodziły mi ciarki po plecach.

- Zostaw ich !

Rin dzielnie nas bronił, a ja byłam pogubiona. Wiedziałam gdzie jest Marcin. A raczej agentka ,,wilk'' to wiedziała. Co mam więc zrobić by zostawił sforę? Nie mogę mu przecież powiedzieć prawdy. Byłam natomiast pewna że jeżeli będzie trzeba to bez wahania przyznam się do bycia tą agentką.

- Spokój psie.! Nie będziesz mi rozkazywał!!!

- Nie nazywaj mnie tak!

Rin był nieźle wkurzony. Normalnie już by się przemienił, aż dziwne że... No jasne. Szybko powąchałam kajdany które miałam na nadgarstkach. Były pokryte cyną. Która hamuję naszą przemianę.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz