Rozdział VIII - rodzice

7.4K 487 25
                                    


Na każdej przerwie siedziałam ze sforą. Zastanawiało mnie jak mam się dowiedzieć czegoś od Toma tak by inni się nie dowiedzieli że coś kombinuje. Razem siedzimy więc sobie na ławce w końcu korytarza i gadamy o byle czym dopóki nie nadarzyła się dobra okazja do zapytania.

- A tak właściwie to kim są wasi rodzice?

Moje pytanie przyciągnęło wzrok całej czwórki. Ale pierwszy jak zwykle odezwał się Max.

- Mój ojciec jest prawnikiem, a matka pielęgniarką. Pomijając to że obydwoje są też wilkami oczywiście. Mam z nimi dobry kontakt, podoba im się to że jestem obiecującym wilkiem.

Wyprostował się jakby chwaląc i podkreślając ostatnie zdanie. Po nim od razu odezwała się uśmiechnięta Ana.

- Moja mama pracuje w szklarni za miastem. A tata prowadzi z mamą sklep z tymi właśnie warzywami ze szklarni. Taki warzywniak. Często im pomagam, a z góry mogę powiedzieć że jestem lepszym wilkiem niż Max więc moich rodziców rozpiera duma.

Dostała znaczącego kuksańca w bok i jęknęła cicho. Mój wzrok padł na Rina który był już gotowy mówić.

- Mój ojciec głównie zajmuje się sforami w radzie, za to matka jest tam księgową. Mieszkam sam bo łatwiej im było zamieszkać w budynku rady niż jeździć do pracy dzień w dzień. Przysyłają mi pieniądze i często dzwonią.

Posłał mi miły uśmiech. Mieszkał sam , ale nie przeszkadzało mu to. No bo w sumie dlaczego by miało? Żadnych obowiązków, i krzyków. Tu przez myśl przeszło mi moje życie które było pełne zarówno tego i tego. Spojrzałam na Toma w nadziei że coś powie , ale on tylko wstał i poszedł usiąść na schodkach nie daleko.

- A Toma rodzice?

Odpowiedź na moje dosyć ciche pytanie dostałam natychmiastowo od Any.

- Toma mama zmarła kiedy był mały. Ojciec jest dla niego wszystkim, ale ostatnio chyba coś się stało bo jest taki cichy. Zawsze opowiadał co robi z ojcem , a teraz milczy.

Na mojej twarzy pojawił się smutek i współczucie. Wstałam i podeszłam do Toma siadając obok niego na schodku.

- Mogę wiedzieć co się stało?

Moje pytanie zadałam cicho , jakby bojąc się jego reakcji. Przez chwile milczał tylko wpatrując się w przestrzeń jakby przechodząc najważniejsze myśli. Ja wiedziałam że zastanawia się czy mi powiedzieć czy nie.

- Moja mama nie żyje, a z tatA jestem mocno związany. Pracuje w firmie, pomaga w wynajdowaniu różnych rzeczy pomagającym ludziom w ich życiu. Jednak zawsze znajdzie czas i dla mnie.

- Więc dlaczego jesteś smutny?

Tom znowu chwile milczał. A później zmienił temat, co nie szło mi na rękę.

- A twoi rodzice czym się zajmują?

Teraz to ja spuściłam głowę ze smutkiem w oczach, w których przez myśl przeszło mi kilka cudownych misji jakie razem ze sobą przeżyli. Kochali się nawzajem i razem kochali mnie.

- Ja nie mam rodziców.

Te słowa przyszły mi z bólem, jakby ktoś rzucił we mnie kamieniem tak mocno i tak precyzyjnie że uderzyło tylko w serce. Ale z tak dużą prędkością, że ból rozchodził się po całym ciele w ekspresowym tempie.

- Jak to? Co się stało?

Tom był nieźle zdziwiony moimi słowami.

- Umarli gdy byłam mała w katastrofie lotniczej. Od tamtej pory mieszkam z wujem, który jest strażakiem. Jest ok, ale wiesz ... fajnie byłoby mieć się do kogo przytulić.

Dwa obliczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz