Rozdział 2.

3.3K 275 8
                                    

Stella

Rano obudziły mnie promienie słońca wpadajace do mojego pokoju przez okno. Kto do jasnej ciasnej nie zasłonił rolet?!? A no tak ja... Spojrzałam na zegarek 11.20 mogło być gorzej. Na szczęście jest weekend. Czy to normane, że już po 3 tygodniach szkoły mam jej dość??? Tak, zdecydowanie jestem normalna. Mój przyjaciel musiał pewnie już wrócić do domu. Zeszłam na dół i udałam się prosto do kuchni. Potrzebuję porządnej dawki kofeiny. Usiadłam na blacie i delektowałam się smakiem mojej kawy. Ktoś zaczął odbijać się do drzwi. To nie mogli być rodzice, a James znał miejsce gdzie schowany jest zapasowy komplet kluczy. Zaniepokojona zadzwoniłam do chłopaka. Kiedy tylko odebrał zaczęłam ...
- James, ktoś jest przed drzwiami...
- Ha ha ha. Bardzo śmieszne. Sory moi starzy mają jakieś zebranie biznesowe i ja muszę tu siedzieć, a do tego przez Ciebie mam kaca. Spotkamy się tam gdzie zawsze o 17. - I się rozłączył. Świetnie, no ale rozumiem go. .. tylko to nie rozwiązuje mojego problemu - ktoś jest pod drzwiami. Walenie ustało, może sobie odpuścili, a ja niepotrzebnie panikuję, jednak moje przeczucie mówi co innego. Usłyszałam dźwięk przekrecanego klucza. Pomimo to nie ruszyłam się z blatu. Może to dziwne, ale nie czułam strachu. Usłyszałam dźwięki rozmów dobiegajacych z przedpokoju, jednak nie dałam rady rozpoznać poszczególnych słów. Po chwili w drzwiach pomieszczenia stanął ten sam chłopak co wczoraj siedział przy barze i nagle wyszedł. No, no aż tak się stęsknił ? Zdziwił mnie kolor jego tęczówki - były niebieskie. Wczoraj były czarne!!!!
-Znalazłem. - Zawołał, jak się okazało po chwili swoich dwóch towarzyszy. Wysokiego umiesnionego blondyna z zielonymi oczami i drugiego podobnej budowy chłopaka o czarnych włosach i szarych oczach. Patrzyli na mnie z zainteresowaniem, no oprocz tego pierwszego. Te jego oczy mnie tak nurtowały, że zapytałam.
- Co jest z twoimi oczami? -Spojrzeli na mnie pytająco. - No wczoraj były czarne, a teraz są niebieskie, no dobra teraz zielone.
- Do Twojego domu wbija 3 nieznajomych typów, a Ty pytasz się o kolor oczu ? -Zapytał blondyn. - Już Cię lubię. Jestem Christopher Smith.
- A ja Erick Jackson. A tamten z dziwnymi oczami to Harry Raynon.
- Taaa fajnie... No to skoro nie odpowiedzieliście na pierwsze pytanie to możecie powiedzieć co tu robicie ?
-No widzisz to długa historia, którą opowie ci ktoś w akademi...
-Jakiej akademi?
- Zamknij się Chris! Bo jeszcze bardziej namieszasz. - Odezwał się pierwszy raz Harry. -Teraz po prostu pójdziesz z nami.
-No dobra,tylko muszę się przebrać. - Spojrzał na mnie nierozumiejącym wzrokiem. Westchnęłam. - Hmmm wcale nie stoję przed wami w samej bieliźnie i męskiej koszulce.
- No dobra pośpiesz się. - Wydawali się zmieszani, na co tylko się zaśmiałam. Poszłam na górę. Boże on jest tak tępy czy tylko udaje ? Tak, na pewno pójdę z trzema nieznajomymi do jakiejś akademi. Nałożyłam legginsy, czysta bieliznę, a t-shirt zmieniłam na top na grubych ramiączkach. Schodząc po schodach usłyszałam urywek ich rozmowy:
- Nie sądzicie że za łatwo poszło? Nie wyglądała na głupią...
-Pozory mylą Chris. -Odezwał się Harry, pfff nie lubię go. Jak gdyby nigdy nic weszłam do salonu.
- To co, idziemy? - Przede mną szedł Erick, za mną pozostała dwójka. Gdy przechodzilismy przez drzwi odwróciłam sie przodem do Chrisa.
- Przepraszam.
- Za co? - Zapytał zdziwiony. Uderzyłam go w twarz i podcięłam nogi. No to jeden z głowy. Erick po chwili dołączył do Chrisa. Odwróciłam się do Harrego, który się uśmiechał. Coś mi mówi, że z nim będzie gorzej. Próbowałam jakoś go uderzyć, niestety robił ciągle uniki, zdenerwowałam się i niespodziewanie rąbnęłam go w brzuch, steknął z bólu.
- Dobra koniec zabawy. - Powiedział jakby sam do siebie. Złapał mnie za rękę. - Chris wiesz co masz robić... - chłopak już zdążył wstać i teraz stał przede mną, patrząc prosto w oczy.
- Pójdziesz z nami do akademii. - Mówił nie spuszczając wzroku ze mnie. Prychnęłam.
- Pff tak oczywiście, panie. Zadzieram kiece i lece. - Odparłam kpiąco. Cała trójka patrzyła na mnie ze zdziwieniem. - No co się tak gapicie? - i kopnęłam stojącego za mną Harrego w krocze. Puścił moją rękę i schylił się. Ojj biedaczek, zabolało? Trzeba było mnie nie trzymać. Po chwili poczułam igłę w ramieniu. Dalej była tylko ciemność.

Gwiazdkujcie i komentujcie !
~ nega_tywna

WybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz