Rozdział 4.

3.1K 248 2
                                    

STELLA

- A co z moimi rzeczami? Co powiedzieliście rodzicom?!? -W samochodzie zasypywałam ich pytaniami. Wszystko wydawało się takie nierealne. Naprawdę nie wiem, co skłoniło mnie, że się zgodziłam. O BOŻE, a co z Jamesem?

- Spokojnie, wszystko dostaniesz na miejscu. Rodzicami też się nie martw, zarząd obiektu się wszystkim zajmie. Będą myśleli, że dostałaś się do jakiejś prestiżowej szkoły z internatem.

- Więcej ich nie będzie obchodzić. - Dodałam. Pewnie się ucieszą, bo już nie muszą mnie utrzymywać.

Całą drogę gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Opowiedzieli mi trochę o miejscu, do którego jedziemy, dowiedziałam się także kilku interesujących historii o uczniach.

W połowie drogi zrobiliśmy przystanek, bo Erick musiał iść do łazienki. Dodatkowo dowiedziałam się, że Chris ma jakiś dar, bo należy do bla bla bla...

- No weź pokaż! -Prosiłam go, robiąc przy okazji minkę zbitego szczeniaczka .

- No dobra, dobra. -Odwrócił się do Harrego, który robił nam za kierowcę i patrząc prosto w oczy, powiedział:

- Idź do kasy i zamów 2 mcflurry mars. - Chłopak ku mojemu zaskoczeniu wyszedł z samochodu i zrobił to, co kazał chłopak. Po czym usiadł na swoim miejscu i mrugał oczami zdezorientowany.

- Wow. -Zdołałam wykrztusić. - Na pewno tylko ty tak umiesz?

- No tak, tłumaczyłem Ci.

- No taaak... - Zaśmiał się.

- Najdziwniejsze jest to, że ty na to nie reagujesz i nie mam na Ciebie żadnego wpływu.

- No cóż, Po prostu twój urok na mnie nie działa. If you know what i mean. - Chłopak prychnął urażony, jednak po chwili znowu się uśmiechał, a jego usta się nie zamykały, gdyby nie to, że dzięki temu dowiedziałam się czegoś o miejscu docelowym, kazałabym mu się zamknąć.

Po powrocie Ericka ruszyliśmy w drogę. Ja z Chrisem zajadaliśmy się posiłkiem przyniesionym przez Harrego, który przez to czuł się wykorzystany i odzywał się, o ile to możliwe, jeszcze mniej niż wcześniej. Nie zorientowałam się, kiedy zasnęłam.

Obudziłam sie dopiero, gdy byliśmy blisko granicy, która oddzielała świat ludzi od tego nadprzyrodzonego. Normalny człowiek nie miał świadomości istnienia tego terenu, nie był zaznaczony na żadnej mapie, nie mogli się do niego dostać. Przekraczając linię oddzielającą 2 różne społeczeństwa poczułam dziwną energię w sobie. Nie dało się tego opisać. Pewnie każdy obrońca tak się czuł. Szczęście rozpływało się po ciele, wydawało mi się, że wreszcie znalazłam się tam gdzie powinnam. Mogłam przysiądz, że energia aż ze mnie promieniowała. Chłopacy zwrócili się do mnie twarzami, które wyrażały 1000 emocji. Strach, podziw, zdumienie, zaintrygowanie. Oczy Harrego miały kilka kolorów. A ja nie rozumiałam, o co im chodzi.

- Stella, wszystko w porządku? Jak się czujesz?

- Lepiej niż kiedykolwiek, tak... Nie wiem. A czemu pytasz?

- No wiesz... Sama zobacz. - Zatrzymaliśmy się na pustej drodze, na bezludziu, wokół nas były pola, bezkres ziemi. Wysiedliśmy z samochodu, Erick kazał przejrzeć mi się w odbiciu w szybie. Zobaczyłam siebie, jednak wyglądałam inaczej. Moje włosy sięgały teraz 2/3 pleców, nie tak jak wcześniej ledwo za ramiona. Ich kolor – brązowy - wydawał się zdrowszy, pełen blasku. Moja cera nie miała ani jednej niedoskonałości, żadnych pryszczy, przebarwień, młodzieńczego trądziku. Rzęsy były ciemniejsze i dłuższe, a oczy, które wcześniej nie wyróżniały się z tłumu, swoją szaroniebieską barwą, teraz miały głęboki kolor błękitu. Do tego był w nich niebezpieczny błysk. Moje usta stały się, nie wiem... barwniejsze? Jakbym odzyskała właściwe kolory. Skóra była zadbana, paznokcie w nienagannym stanie, a w mojej sylwetce nie dało się znaleźć niedoskonałości. Jednym słowem WOW.

- Trzeba było wcześniej mówić jakie są skutki dołączenia tutaj. Nie musielibyście mnie przekonywać. – Spróbowałam zażartować. Jednak oni nadal się we mnie wpatrywali ze zdumieniem.

- Ale to nie jest normalne. Spójrz na nas my się nie zmieniliśmy. Nikt nie przeszedł przez coś takiego. – Powiedział Chris.

- Ha ha ha, nie śmieszne.

- Stella, my na serio nie żartujemy.- Dodał Erick. Spojrzałam na nich. Mówili prawdę? Ale to czemu ja...?

- Czyli co się ze mną stało?? Jestem jakaś nienormalna albo ... - Zaczęłam panikować. Chris spróbował poprawić atmosferę.

- Trzech nieznajomych nachodzi cię w domu, kiedy ty siedzisz w samej koszulce na blacie, potem próbują namówić cię do pójścia z nimi do jakiegoś miejsca, o którym do tej pory nie słyszałaś. Tym się nie przejmujesz, nie sprawiasz nawet wrażenia zaskoczonej, ale kiedy wyładniałaś, zaczynasz się przejmować. Co jest z tobą nie tak?

– No ale najście chłopaków w domu jest jeszcze spotykane i da się to jakoś wytłumaczyć, ale nagła zmiana wyglądu??? Przykro mi, ale to nie należy do mojej codzienności.

- A zastawanie chłopaków w domu ? To codzienność? Kobieto, ale ty musisz mieć branie, od tej strony cię nie znałem.

- Oh zamknij się Erick. Oczywiście, że nic o mnie nie wiesz. –Mrugnęłam do niego i uśmiechnęłam się do niego zadziornie.

- Weź tak nie rób, nie widzisz, że zaraz dojdzie od samego patrzenia na ciebie? –Powiedział Harry.

- Ooo obrażona księżniczka się odezwała, już się zaczęliśmy zastanawiać czy nie straciłeś języka w gębie. – Odgryzł się chłopak.

- Dobra, starczy. Może jedźmy do celu. Tylko proszę nikomu nie mówcie o tym... Noo... Że..

- Że po przekroczeniu granicy naszego świata zrobiłaś się mega laską?? – Gdybym była normalną dziewczyną, może bym była teraz cała czerwona, ale no... nie jestem normalna, a takie komentarze przestały na mnie działać. Chłopacy zazwyczaj używali ich, żeby zbajerować naiwne dziewczyny, a potem zaciągnąć je do łóżka, a nie w celu wyrażenia swoich poglądów. Wsiedliśmy do samochodu i dopiero teraz zauważyłam 2 rzeczy. Na nadgarstku miałam śliczną srebrną bransoletkę, której wcześniej nie nakładałam. A także, że swędzi mnie mocno kark.


*********

No i jest kolejny rozdział. Zostawcie coś po sobie. Jest to dodatkową mootywacją do napisania kolejnej części. Liczę na was xD

~nega_tywna

WybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz