Rozdział 3.

3.1K 257 3
                                    

STELLA

Obudziłam się na kanapie. Musiałam być mocno zmęczona, żeby nie dać rady nawet dojść do łóżka. Otworzyłam oczy i zobaczyłam dwójkę chłopaków siedzących na fotelu i trzeciego krążącego po pokoju, rozmawiającego chyba przez telefon. Cholera, dopiero teraz uświadomiłam sobie co się stało... kilka godzin temu? Ciekawe ile spałam. Ci to się rozgoscili. Chris i Erick oglądali obecnie jakąś hiszpańską telenowele i byli tak zapatrzeni w telewizor, że nie zauważyli tego, że się obudziłam.

- No, no miło z waszej strony, że mnie nie wywieźliście uśpionej.
- Widzisz, mówiłem że to dobry pomysł. - Szczerzył się Chris. Erick tylko pokrecil głową na głupotę przyjaciela. Harry natomiast pisał sms-y i nadal nie zwracał na mnie uwagi, ale niestety nie obchodziło mnie to.
- No dobra. O co wam chodzi ? Czego ode mnie chcecie?
- No dobra tak ogólnie. Na świecie są obrońcy...
- Obrońcy czego?
- Daj dokończyć kobieto! Obrońcy smoķów. -Kontynuował Erick. BOŻE pomóż, to jacyś psychole albo jakieś nerdy, które bawią się w ratowanie świata przed nieistniejących niebezpieczeństwem. Musieli zauważyć że się dziwnie na nich patrzę, bo dodali. - Ugh daj mi swoją rękę. - Nieufnie wyciągnęłam w ich kierunku dłoń. Wskazał na nadgarstek, w miejscu gdzie miałam znamię. Takie zwykłe, kształtem przypominające trochę ogień. -To ma każdy obrońca. - pokazali swoje dłonie.
- To dlatego wczoraj tak nagle wyszedłeś, gdy podałam ci dłoń. -Zwróciłam się do Harrego.
- Tak i od razu zadzwonił do akademii, skąd przysłali nas. Właśnie, czemu nie powiedziałeś, że ona jest taka ładna? - Zaśmiałam się.
-A jest? - Spojrzał na mnie z pewnością i wyższością. Ja mu dam, ale nie teraz, zobaczy, że jestem inna od pustych bezmózgich lal. Kim on niby jest, żeby się wywyższać?
- Jest. Dobra wracając do tematu, w akademii uczymy się opieki nad tymi stworami, ich historii, mamy treningi, itp. Oczywiście są też normalne przedmioty. - Dodał Chris. Nie wiem co sprawiło, że zaczęłam im ufać. Wydawało mi się, że mówili szczerze i samą prawdę. Polubiłam ich, no może nie Harrego.
- Dobra, a co z tymi smokami? - Zapytałam. Erick się uśmiechnął.
- Wierzysz już nam?
- Nie, nadal sądzę że jesteście bandą psycholi, którzy chcą zaciągnąć mnie do lasu, zgwałcić i potem zabić, a teraz ciągne rozmowę tylko po to, żeby mieć możliwość zadzwonienia po policję lub ucieczki.
-No dobra, dobra. Czy ja ci wyglądam na gwałciciela?
- Szczerze? Tak, ale spokojnie najgorzej wygląda Harry. - Chłopak prychnął.
- No to w sumie są różne smoki mają od 1m do 7m wysokości. Są we wszystkich kolorach. Większość zieje ogniem, ale są też lodowe, trujące ... niektóre wgl nie potrafią nic zrobić. Oczywiście pomijając ostre zęby, pazury, ogon. Potrafią latać. Nie potrzebują nas do ochrony. Same sobie w sumie radzą. Tak naprawdę my strzeżemy ich tajemnicy, pilnujemy żeby normalni ludzie się o nich nie dowiedzieli. Nie wszystkie rozumieją że chcemy im pomóc i zagrażają nam. Te niestety musimy zabijać jeśli będzie taka konieczność. Ogólnie bardzo mało smoków jest oswojonych... Dobra koniec mojej paplaniny, lepiej wyjaśnią Ci to w akademii.
- I jak?
- Wow.
- Zgadzam się, to jest Wow. A teraz uczyni mnie pani szczęśliwym człowiekiem i zaszczyci swoją obecnością w Akademii? - Zapytał Chris.
- No skoro tak stawiasz sprawę... Niech stracę. Zgadzam się.

WybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz