Rozdział 8.

2.8K 254 25
                                    

Stella

Obudził mnie dźwięk budzika. Wyskoczyłam z łóżka. Ahh ten niespotykany nadmiar energii z rana.  Dziiwna jestem. Hahhahaha prawidłowa samoocena.

Moje drzwi zaczęły się powoli otwierać. Skoczyłam szybko do szafy. Pościel wyglądała tak jakbym nadal tam spała. Nad moim łóżkiem pochylała się teraz dwójka chłopaków z markerami, bitą śmietaną i szklanką wody. Ja im dam. Co oni chcieli zrobić ? Skupieni próbowali nie wydawać z siebie dźwięku. Wyszłam z szafy i równie cicho stanęłam za nimi i... skoczyłam na nich, krzycząc przy okazji najgłośniej jak się dało. Wystraszeni podskoczyli i zaczęli piszczeć, biegają po pokoju. Zaczęłam się śmiać. Pochyliłam się do przodu i złapałam za bolący brzuch. Chris i Erick próbowali się uspokoić.
- Kobieto chciałaś, żebyśmy zeszli na zawał?!?
- A wy to co? Chcieliście, żebym obudziła się w bitej śmietanie...
- No ale po prostu chcieliśmy uczcić pierwszą noc naszej bffyfki w akademii! - Prychnęłam. - Ale jesteśmy i tak nadal na Ciebie obrazeni za to, że nas zostawiłaś w stołówce i znalazłaś sobie nowe koleżanki. - Otarł niewidzialną łzę. - Idziemy. Żegnaj! Tylko nałóż coś wow. -Mrugnął do mnie. Ja nie wierzę w nich. Co oni mają w głowie.

Podeszłam do szafy. Wzięłam czystą bieliznę, jeansowe spodenki i czarny top odsłaniający brzuch z napisem bad girl. Szybko się przebrałam, podkręciłam rzęsy, przejechałampo ustach szminką i nałożyłam czarne vansy przed kostkę. Gotowa skierowałam się na śniadanie. Zmierzałam w kierunku stolika przy którym wczoraj siedziałam z dziewczynami. Jakie było zaskoczenie, gdy zobaczyłam przy nim moje koleżanki i 2 bffyfki.
- A wy tu co? -Spytałam chłopców.
- Od dawna szukaliśmy wymówki, żeby odejść od tamtych pustaków. Tylko Harry tam został, ale długo tam nie wytrzyma. A poza tym tu jest nasza kochana dziewczynka. - zaczął ciągnąć mnie za policzek jak jakaś stara ciotka.
- Moherz pszeztać? -Zapytałam.
- Dla Ciebie wszystko. - Uśmiechnął się zalotnie Erick.
- Kocham poniedziałki! - przerwał Chris. Spojrzałam.na niego zdziwiona. - No co? W poniedziałek są naleśniki!!! -Wytłumaczył. Po śniadaniu poszliśmy na zajęcia. Pierwszą miałam historię smoków, razem z Angie i Ann. Na korytarzu moją uwagę przykuła gablota. W środku była starożytna broń, należąca do samej Kathariny Castillo. Zauważyłam, że jedno miejsce jest w niej puste. Stałabym tam dalej, ale zadzwonił dzwonek i musiałysmy pędzić na zajęcia. Pierwsza lekcja, a ja już spóźniona. Świetnie. Weszłyśmy do sali. Wzrok nauczyciela zatrzymał się na mnie. Tego przedmiotu nauczał starszy mężczyzna, jednak z tego co zrozumiałam od dziewczyn, opowiadał z taką pasją, że na jego lekcjach nigdy się nie nudziło. Chcąc, nie chcąc słuchało się historii dziejów naszego świata.
- Ty musisz być tą nową uczennicą. Usiądź na jakimś wolnym krześle. Miło mi panienkę poznać. Ja jestem Leonardo Black.
- Stella Crowe. Mi Pana również. - Dziekowałam mu w myślach za to, że nie postawił mnie przed klasą i nie kazał o sobie opowiadać. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zajęłam miejsce w ławce przed Ann i Angie. Profesor zaczął wykład.

- Katherina Castillo, jedyny jeździec w historii. Jeździec oznacza ni mniej ni więcej niż to że miała własnego smoka. Byli połączeni wyjątkowym więzem, którego nie da się w pełni zrozumieć, nie doświadczając tego. Posiadała niespotykany dar. Walczyła ze złem świata, wybrała sobie 8 pomocników - obrońców, którzy jeżdżąc po świecie rekrutowali kolejnych ludzi do walki ze złem i przeciwnościami. Za oddanie i poświęcenie, potomkowie Wielkiej Ósemki otrzymali dary, np.: niespotykana szybkość, wytężone zmysły. Niestety jeden z nich sprzeciwił się, zbuntował... - Wykład ciągnął się w najlepsze, przerwał go dopiero dzwonek, oznaczający koniec lekcji.

Po wyjściu z klasy powiedziałam tylko:
- Wow.
- Właśnie! Jeden z najlepszych nauczycieli. - dodała Ann.
- Co teraz? - Zapytałam.
- Matma, potem 2 h angielskiego i 2 godziny treningu. - Odpowiedziała Angie.
- O nie matma... - Stęknęła druga dziewczyna.
- Nie narzekaj, mogło być gorzej. - Powiedziałam.
- Czekaj, ty lubisz matmę ?!? - Zdziwiła się Ann. Wzruszyłam ramionami. Nie rozumiałam o co wszystkim chodzi, gdy mówili, że matematyka to czyste zło. Przecież tam potrzeba było trochę logiki i proszę.

Po lunchu poszliśmy w stronę jednej z hal sportowych na trening. Lekcje minęły szybko. Dogaduje się z nauczycielami i z większością uczniów z klasy, bo na widok niektórych mam ochotę zwrócić ostatni posiłek, np.: ta tleniona blondi z wczoraj. Wzdrygnęłam się. W szatni przebrałam się w mój strój sportowy składający się z czarnych długich legginsów i białej bokserki, a następnie z dziewczynami weszłyśmy do sali ćwiczeń.

Ciąg dalszy nastąpi. Reklamy --->

*******
Kolejny rozdział dzisiaj. Ojjj rozpisałam się xD Mam nadzieję, że nadają się do czytania. Jak coś to piszcie!!! Trochę za szybko zbierają się te gwiazdki i komentarze, więc 18,5 (w zaokrągleniu 19)☆ i 10 komentarzy - piszę next! Dodatkowo osoba, której komentarz będzie mi się podobał najbardziej dostanie dedykację w następnym rozdziale.
~ Nega_tywna

WybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz