Rozdział 17.

2.4K 263 36
                                    

STELLA

Dostaliśmy drewniane miecze i manekiny. Mieliśmy powtarzać ruchy trenera. Pierwsza moja lekcja praktyczna. Wbrew pozorom, nie było to takie łatwe, ale szło mi nieźle. Po godzinie uderzania w kukłę, mieliśmy ustawić się parami, które przydzielał nam nauczyciel. Uwaga, uwaga na przeciwko mnie stała... pusta blondi. Ja to mam szczęście. Z tego co zdążyłam zauważyć, Erick stał z Chrisem, a Harry z jakimś drugoklasistą wątłej budowy, który patrząc na swojego przeciwnika wyglądał jakby miał ochotę zapaść się pod ziemię. Biedaczek. Nie miałam więcej czasu, żeby współczuć chłopakowi, bo trener zagwizdał, dając nam sygnał, żeby zacząć ćwiczenie. Mieliśmy na przemian bronić się i atakować przeciwnika. Moja "idealna" partnerka od razu rzuciła się na mnie z mordem w oczach. Zablokowałam jej ruch nad głową, tak samo jak następny i następny. Po zaledwie kilku minutach jej miecz leżał na podłodze, parę metrów od nas. A blondynka miała łzy w oczach, bo wytrącając jej miecz z ręki złamałam jej paznokieć. Powinno mi być przykro? Jestem złym człowiekiem, czując przez to jakąś satysfakcję?

- No, no nieźle. To teraz przyznaj się od jak długa trenujesz? - Rozległ się głos za mną, prze co podskoczyłam. Odetchnęłam z ulgą widząc trenera.

- Już mówiłam, że nic nie trenowałam.

- No mi możesz powiedzieć, to nic złego, nawet wręcz przeciwnie.

- Ale ja naprawdę nigdy... Drugi raz w życiu walczę. Pierwszy raz był wtedy ze smokiem... - Patrzył na mnie, poważnie się nad czymś zastanawiając.

- To jak ty to robisz? Podczas walki wszystko robisz płynnie, bez zastanowienia, jakbyś miliony razy już to robiła. Z boku wygląda to naprawdę... wow. - Wzruszyłam ramionami. Co jest ze mną nie tak? Mężczyzna odszedł od nas i poszedł poprawiać kolejne pary.

- Na dzisiaj starczy! Wszyscy mogą pójść do pokoi! Harry ty zostań! -  Zawołał po 25 minutach nauczyciel. Już miałam też wychodzić, kiedy trener złapał mnie za ramię. - A ty gdzie? - Kazał mi stanąć na przeciwko chłopaka. - No to teraz walczcie.

- Pan żartuje? - Zapytał Harry.

- Nie czemu? - Już nic nie mówiąc, zamachnął się na mnie, ale jakoś bez serca czy jakiegokolwiek zaangażowania, dlatego bez żadnego wysiłku zrobiłam unik. - No więcej życia kochani! Nie będę tu stać! Mam zamiar jeszcze coś zrobić, więc ruchy. - Nie widząc żadnego wysiłku ze strony Harrego sama się zamachnęłam na niego. Nie spodziewał się tego, więc z niemałym trudem zrobił blok.  No cóż, ja tak samo jak trener nie miałam zamiaru tu siedzieć do wieczora, więc jedynym wyjściem był pojedynek z Harrym. Chłopak teraz przeszedł do ataku. Na początku ciągle robiłam uniki i bloki, ale po chwili mi się znudziło i to ja zaczęłam szarżę. Przeciwnik zmuszony został do cofnięcia się przed moim drewnianym orężem, przed którym teraz ofensywnie się bronił. Nie wiem skąd wiedziałam co robić, to było takie... oczywiste? To wyszło samo z siebie. Tak samo jak wtedy ze smokiem. Tak jak jest z jazdą na rowerze. Po prostu wiemy jak się to robi.

- Dobra wystarczy. I co Harry? Nadal uważasz, że żartowałem? Ostatnio narzekałeś, że nie masz godnego przeciwnika. - Chłopak patrzył na mnie ze zdziwieniem. Chyba powinnam się przyzwyczaić, że wszyscy tak na mnie patrzą. - A co do ciebie Stella, w końcu mam z kim pracować. - Uradowany odwrócił się i .

- To nie było normalne. - Powiedziałam w tym samym czasie co Harry. Spojrzeliśmy na siebie i poszliśmy do szatni, żeby się przebrać.

*******

25gwiazdek i 18 komentarzy - next!

~ nega_trywna

WybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz