Part 8

461 26 2
                                    

Bella

Obecnie wchodziłam na teren boiska szkolnego z jedną dużą torbą i plecakiem, służącym jako bagaż podręczny. Przed moim przyjściem tutaj, upewniłam się, że nic złego nie stało się z Peter'em, ani z wnętrzem domu, który narażony był na łaskę Andy'ego.

-Hej, Carter!- pomachał do mnie Finn z prześmiewczym uśmieszkiem.

Kilka osób obok niego zaśmiało się na mój widok, a ja naprawdę nie wiem co jest w mojej obecności tak zabawnego, ale jednak postanowiłam nie zwracać na nich wszystkich uwagi i poczekać aż pani Cooper wreszcie stwierdzi, że możemy już wsiadać i będziemy mogli włożyć swoje bagaże do autobusu. Zauważyłam, że większość mojej klasy jest już na miejscu, lecz nigdzie nie widziałam Luke'a i Calum'a co zdziwiło mnie trochę bo myślałam, że to właśnie oni mają jakieś specjalne plany co do tego wyjazdu.

-Ustawcie się tu jakoś sensownie!- krzyknęła starsza kobieta.

Część z nas wysłuchała ją i ustawiała się blisko dolnego pokładu, służącego jako luk bagażowy w autobusie.

-Włóżcie już swoje bagaże i wsiadajcie bo muszę sprawdzić obecność.- pani Cooper w śmieszny sposób machała ręką, dając nam znaki dotyczące czynności, które mieliśmy wykonać.

Stanęłam przy tym zbiorowisku przepychających się ludzi, którzy dosłownie wrzucali swoje walizki by móc możliwie najszybciej dostać się do środka i zająć miejsce na samym końcu, które wśród uczniów już od najmłodszych klas jest najbardziej pożądane. Oczywiście Blair nie musiała się aż tak bardzo z tym wszystkim kłopotać, ponieważ zawsze znajdzie się idiota, który będzie liczył od niej na coś więcej i by się jej przypodobać zabierze jej walizkę i włoży do luku za nią.

Kiedy wreszcie większość ludzi była w autobusie, podeszłam bliżej i włożyłam moją torbę na jakieś wolne miejsce, ale właśnie w tym momencie obok mnie przemknęły do wnętrza jakieś dwa obiekty, które okazały się walizkami rzuconymi do luku.

Odwróciłam gwałtownie głowę w stronę właścicieli walizek, którymi okazali się być Luke i Calum. Obydwoje ubrani w czarne rurki z dziurami na kolanach i w koszulki z nazwami dwóch różnych zespołów, będące niewątpliwie zespołami rockowymi, wyglądali na zmęczonych po wczorajszych wrażeniach alkoholowych, lecz jednak miałam wrażenie, że byli zadowoleni.

-Panie przodem, Julio.- Calum wskazał dłonią na wejście do autobusu, a Luke wywrócił oczami na przezwisko jakim mnie ochrzcił jego przyjaciel.

Nie komentowałam już tego i weszłam na pierwszy stopień do wejścia, czując obecność chłopaków tuż za mną. Zaraz na wejściu kilka osób witało się z dwójką za moimi plecami, nie zwracając szczególnej uwagi na mnie. Widziałam jak dwoje chłopaków z ostatnich miejsc podnosi się, robiąc miejsca dla blondyna i bruneta, a Blair posyłała im zalotne uśmiechy, które sprawiały, że nagle dostałam objawów choroby lokomocyjnej, na którą nawiasem mówiąc faktycznie cierpię.

Szukałam wzrokiem wolnych miejsc dla mnie i najlepiej by to były miejsca dwuosobowe, ponieważ wolę z nikim nie siedzieć i nie narażać nikogo na moje dolegliwości. Chciałam się zatrzymać przy miejscach gdzieś tak pośrodku autobusu, ale Luke nie pozwolił mi się zatrzymać i pchnął mnie dalej. Już chciałam się odwrócić do niego, ale wtedy on ponownie popchnął mnie w bok przez co usiadłam na drugim miejscu zaraz przy oknie, a on usiadł obok. Tym ruchem zaskoczył nie tylko mnie, ale i również całą resztę klasy, która podsumowała to szeptami na ten temat.

-Co ty robisz?- zapytałam, poprawiając bluzę.

-Musimy pogadać.- powiedział.

-O tym co było wczoraj.- dodał Hood, odwracając się do nas tyłem ze swojego miejsca przed nami.

His fault L. Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz