Part 33

322 19 11
                                    

Bella

Zapisywałam kolejne słowa piosenki, którą miałam napisać dla pana Morton'a. Dziś był ostateczny termin oddania naszej pracy i muszę przyznać, że moja piosenka nie była najgorsza.

Wiadomo, że jakieś szczególne dzieło to nie było, ale jak na moją pierwszą piosenkę, to trzeba przyznać, nie jest źle. Pisanie jej sprawiło mi wiele kłopotów, jednak pomoc Miley oraz Holly okazała się niezastąpiona, a moim dodatkowym paliwem była piosenka, którą otrzymałam od Toby'ego.

Zwykły świstek, niepozorna kartka wyrwana z zeszytu, na której zostały zapisane słowa naprawdę świetnej piosenki. Bardzo mi się podobała, do tego stopnia, że nie rozstawałam się z nią i zawsze trzymałam w bezpiecznym miejscu, w plecaku.

Toby co prawda nie przyznał mi się do autorstwa tej piosenki, a tak właściwie to w ogóle ze mną jeszcze nie rozmawiał, jednak ja byłam dobrej myśli. Minęły dwa dni od kiedy znalazłam kartkę z piosenką w mojej szafce i w ciągu tych dwóch dni zastanawiałam się nad tym czy nie powinnam z nim porozmawiać.

Holly twierdziła, że to on powinien pierwszy do mnie podejść, a Miley, że Toby był zbyt nieśmiały aby zacząć temat, a wrzucenie piosenki do mojej szafki było sygnałem dla mnie abym mimo jego wcześniejszych słów próbowała.

Westchnęłam przeciągle, odkładając długopis do piórnika. Zabrałam wszystkie swoje rzeczy do plecaka i podniosłam się z ławki, która znajdowała się na szkolnym dziedzińcu. 

Aktualnie trwała długa przerwa na lunch, a zaraz po tym miałam angielski, a później ostatnią lekcję czyli w-f. 

Skrzywiłam się na myśl o ostatniej lekcji, zakładając za ucho pasmo włosów, które nie zostało spięte w prowizorycznego warkocza, po czym przeczesałam wzrokiem dziedziniec oświetlony promieniami australijskiego słońca. 

Część osób znajdujących się tutaj zajmowała ławki posobnie jak ja, a inni zebrali się w przeróżnych grupach i w swoich własnych towarzystwach rozmawiali na różne tematy bądź spotykali się na papierosie.

Miley i Holly były na lunchu na stołówce, kiedy ja za wszelką cenę starałam się uniknąć wzroku osoby, której wcześniej nie zauważyłam.

Byłam tak bardzo pochłonięta pisaniem swojej piosenki, że nie zauważyłam, że jakieś dziesięć metrów ode mnie, na betonowych schodach siedzi Luke, razem ze swoimi znajomymi.

Nie chciałam nawiązać z nim kontaktu wzrokowego, więc wyciągnęłam z plecaka komórkę, którą dostałam na urodziny od mamy i udawałam, że coś na nim przeglądam, choć w rzeczywistości nie robiłam nic poza bezsensownym przesuwaniem palcami po zablokowanym ekranie.

Zagryzłam wnętrze policzka, wbijając uporczywie wzrok w betonową posadzkę, niewielkiego boiska, jednak przez uczucie bycie obserwowaną nie mogłam się nawet na tym skupić.

Właśnie przeżywałam chyba najgorsze i najbardziej stresujące dziesięć minut mojego życia, ale mimo wszystko najgorzej było wtedy gdy miejsce obok mnie zostało zajęta. 

Otworzyłam szeroko oczy, spoglądając dyskretnie w stronę Michael'a, który jak gdyby nic siedział spokojnie obok mnie, zaciągając się kolejną dawką trującego dymu ze swojej fajki.

Chłopak opierał się w lekceważący sposób o ławkę, popalając używkę bez jakiegokolwiek strachu przed tym, że może zostać nakryty przez nauczyciela i mieć kłopoty za palenie na terenie szkoły.

-Coś nie tak?-spytał nagle, gdy zorientował się, że przyglądałam mu się od dłuższej chwili.

Pokręciłam zawstydzona głową. 

His fault L. Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz