Part 21

342 22 5
                                    

Bella

Toby był świetnym materiałem na przyjaciela. Lubiłam z nim rozmawiać, a spędzanie czasu na wykonaniu artykułu do gazetki szkolnej stało się o wiele przyjemniejsze, nawet podczas dużej przerwy.

-Mamy już prawie wszystko gotowe, Isabello.-zakomunikował podekscytowany chłopak, wstawiając jeszcze do artykułów odpowiednie zdjęcia. -Zaraz cały egzemplarz będzie gotowy.-dodał szczęśliwy.

-Poszło nam całkiem szybko.-przyznałam, pakujące swoje rzeczy do plecaka.

Toby ochoczo przytaknął głową.

-Tak. Zdecydowanie szybciej niż wtedy gdy musiałem zajmować się tym sam. Twoja pomoc jest ty teraz niezbędna.-uśmiechnął się nieśmiało.

Cieszyła mnie jego radość. Wiedziałam, że mogłam mu w ten sposób pomóc i przy okazji zająć się czymś pożytecznym zamiast siedzieć w domu i zbierać kolejne tony butelek po Andy'm. Wiedziałam, że było to okropne, bo w gruncie rzeczy, to mama musiała to zrobić, ale naprawdę starałam się wrócić przed nią do domu by jako tako posprzątać.

-Isabella?-Toby odezwał się niepewnie, odrywając się na chwilę od komputera. -Masz dziś tę próbę, prawda? -zapytał, spoglądając na mnie swoimi zaciekawionym brązowymi tęczówkami.

Przytaknęłam powoli głową, nie wiedząc zbytnio do czego on zmierza.

-Mam je codziennie.-odparłam. -Dlaczego pytasz?- spytałam go zaciekawiona.

Chłopak wzruszył ramionami, uśmiechając się do mnie radośnie.

-Chciałbym przyjść i zobaczyć jak ci idzie...o ile oczywiście mogę.- zwrócił się całkowicie ku mnie.

Zrobiło mi się strasznie miło. On chciał tam przyjść dla mnie. Mógł siedzieć w pracowni i dokończyć jakąś inną gazetkę, bądź pójść do domu zamiast tracić czas na próbę, na której nie działo się nic szczególnie ciekawego.

-Jasne.-przytaknęłam szybko. -Oczywiście, że możesz przyjść.-dodałam lekko poddenerwowana.

Ze wszystkich obecnych tam ludzi, Toby Ross będzie obecny na tej próbie dla mnie.

***

Siedziałam lekko skulona na lekcji biologii podczas odpytywania przez nauczyciela.

Aktualnie nasz nauczyciel biologii dopytywał Finn'a z ostatniego tematu, którym było rozmnażanie ryb. Parker nie grzeszył sporą wiedzą, ale na swój sposób starał się jakoś wybronić i pod wpływem impulsu zaczął rysować ryby na tablicy.

-Ta różowa to samica, a niebieska to samiec.-mówił, kreśląc kolejne nieudolne rysunki.

-A to białe, to co?-zapytał lekko znudzony nauczyciel.

-Sperm...To znaczy jaja...w sensie rybie....ikra!-niemal krzyknął, gdy tylko przypominał sobie o co chodzi.

W kasie słychać było ciche śmiechy kolegów chłopaka, który swoimi odpowiedziami przyprawiał pana Fultz'a o zawrót głowy.

Mężczyzna pokręcił głową, wypuszczając ze świstem powietrze z płuc.

-No...-zaczął, unosząc wysoko brwi.-Panie Parker, nie wiem co powiedzieć....to było bardzo...no cóż, interesujące.-przyznał, przeciągać swoją odpowiedź.

-To znaczy, że zdałem?-spytał chłopak.

-Na słabą trójkę, ale zdałeś.-potwierdził nauczyciel.- Co nie zmienia faktu, że ciebie, pana Hemmings'a i Splut'a czeka nadrobienia spora ilości materiału. Cała wasza trójka nie napisała dwóch ostatnich sprawdzianów i klasówki.-przypomniał.

His fault L. Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz