Part 43

175 9 1
                                    

Bella

Od mojej rozmowy z mamą minęło już kilka dni. Nie poruszałam więcej tego tematu i nie zmierzałam o tym rozmawiać ani z moimi przyjaciółmi, ani z Peter'em. 

Postanowiłam przemilczeć sprawę tak długo jak tylko będę mogła i dzięki temu mniej przejmowałam się konsekwencjami tego wszystkiego. Za to przez Holly i resztę moich znajomych - bo tak chyba mogę nazwać przyjaciół Luke'a - zaczęłam żyć balem, który miał odbyć się już dziś wieczorem.

Nie miałam zamiaru na niego iść. Toby miał na nim robić zdjęcia do gazetki, a ja chyba nie byłam gotowa na rozmowę z nim ani jakiekolwiek kontakty, mimo iż w głębi duszy tego pragnęłam.

-No dobrze. - głos pana Morton'a przerwał moje myśli. - Sprawdziłem wasze piosenki, muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem...chociaż pan Hemmings swojej nie oddał do tej pory.- mówił z pretensją słyszalną w głosie.

Usłyszałam za sobą tylko niewyraźny pomruk niezadowolenia, który wywołał na mojej twarzy mimowolny uśmiech.

Odwróciłam się dyskretnie w stronę Luke'a i Calum'a. Ten pierwszy był wyraźnie wkurzony, Hood natomiast powstrzymywał śmiech, wywołany reakcją przyjaciela.

Miley siedziała obok mnie, ale od incydentu z Hood'em nie miała z nim kontaktu, przez co nie miała teraz śmiałości odwrócić się razem ze mną, a zamiast tego wpatrywała się z zaciśniętymi ustami w tablicę.

Dzwonek zadzwonił, informując nas o przerwie. Wszyscy ruszyliśmy w stronę wyjścia, jednak Morton nim zdążyliśmy wyjść poprosił jeszcze Luke'a aby został chwilę.

Posłałam blondynowi współczujące spojrzenie, kiedy on wywrócił oczami, wycofując się posłusznie wgłąb klasy.

Luke

Usiadłem na blacie ławki, podczas gdy Morton oparł się o biurko jak miał w zwyczaju, zakładając przy tym ręce na wysokości swojej klatki piersiowej.

-Słucham panie Hemmings, co masz mi do powiedzenia?- zapytał unosząc brew.

-To co ostatnio.- wzruszyłem ramionami. - Nie jestem pierdolonym John'em Lennon'em.

Mężczyzna wywrócił oczami na moją odpowiedź, jednak prawdopodobnie udało mi się skutecznie go zniechęcić do ciągnięcia tego tematu.

- No to może powiesz mi co się stało w ostatnim tygodniu? Nie będę ukrywał tego, że to co mówią uczniowie dociera do nauczycieli, a ja chcąc czy nie chcąc jestem zaciekawiony tematem.

-Jakim tematem?- udawałem zdezorientowanego.

-Hemmings nie rób z siebie idioty. Widziałem przecież jak gnębiliście Isabellę, więc nie rób jej nadziei...

-Problem w tym.- przerwałem mu w połowie, zaciskając w frustracji pięści. - Że to ja robię sobie nadzieję.- dokończyłem ciszej.

Morton przyglądał mi się uważnie, a ja siedziałem cicho, czekając na rozwój sytuacji. Jaki cudem rozmowa, która miała dotyczyć tego, że nie zdałem, przeszła na mnie i Carter?

-Nie jesteś złym dzieciakiem. Jesteś po prostu zagubiony i nie wiesz co robić. - mówił, odpychając się od biurka. - Jeśli naprawdę coś do niej czujesz to jej to powiedz, a nie baw się w podchody, nie jesteś babą.-ciągnął.

Pokręciłem zirytowany głową.

-Już próbowałem.- mruknąłem. - Nawet nie wie, że to ja.

-Czyżby? A co jej powiedziałeś?- parsknął.

His fault L. Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz