Luke
-Nie...Nie, nie, nie, nie.- powtarzałem w kółko.
Myślałem, że się przesłyszałem, ale jej spojrzenie jedynie potwierdziło to co powiedziała.
Naprawdę poprosiła mnie o to żebym zabrał Penny Matthew na bal...Penny Matthew. Ona jest ostatnią osobą, z którą chciałbym się pokazywać na szkolnej imprezie, a swoją drogą, nie chciałem tam iść w ogóle.
-Luke, obiecałeś, że coś dla mnie zrobisz.- powiedziała poważnie.
-Tak, ale nie sądziłem, że poprosisz mnie o zaproszenie Penny na bal!- uniosłem głos, przez co kilka osób spojrzało na mnie.
Carter stała przede mną z postawą mówiącą o tym, że nie odpuści. Westchnąłem ciężko, próbując się jakoś wymigać z tej chorej sytuacji.
- Carter, błagam Cię... ona jest przecież taka...no taka.
-Jak ja?- przerwała mi unosząc przy tym brew. - Jeszcze kilka miesięcy temu wstydziłbyś się ze mną w ogóle rozmawiać, dlatego doskonale wiem co ona czuje kiedy inni się z niej śmieją.- mówiła poważnym tonem głos. -Luke, ja po prostu chce żeby ta dziewczyna przeżyła noc balu jakby to był najpiękniejszy dzień w jej życiu, a skoro jej się podobasz to pomyśl tylko...pójdzie na bal z idealnym chłopakiem, popularnym w szkole i do tego utrze nosa tym, którzy się z niej nabijają.
Stałem w ciszy analizując długo to co do mnie powiedziała.
-Proszę, Luke.- brunetka złapała moją dłoń. - Przemyśl to.
***
Nie wierzę, że to kurwa robię...
-Hej, Penny. - przywitałem się, uśmiechając przy tym sztucznie, po czym usiadłem obok zdezorientowanej dziewczyny.
-Hej. - odparła niepewnie, a na jej policzkach pojawiły się rumieńce.
Typowe.
-Co czytasz? - wskazałem na książkę, którą mocno trzymała w dłoniach.
Przez cały czas rozglądała się na boki.
-Yym... To tomik poezji. Autorem jest mało znany poeta.-wyjaśniła.
-Pewnie jeszcze niedoceniony.- mruknąłem pod nosem, szykując się do przejścia do sedna.
Westchnąłem cicho, mrucząc pod nosem przekleństwa, tak by tego nie słyszała.
-Słuchaj Penny, chciałabyś pójść ze mną na bal?- zapytałem.
Usłyszałem jak blondynka wciąga głośno powietrze, a następnie zobaczyłem jak zszokowana spojrzała na mnie wielkimi oczami.
Reakcja niby poprawna, czego w końcu mogłem się spodziewać?
-No dobra. Gdzie są twoi koledzy?- mruknęła.
Dobra, teraz serio nie wiem o co chodzi.
-Co?- zmarszczyłem zdziwiony brwi.
-To jest żart, prawda? Gdzieś tam stoją twoi koledzy i się śmieją.- mówiła, uśmiechając się smutno.
-Nie.
-Nie?
-Naprawdę chcę iść z tobą na ten bal. Przysięgam.- zapewniłem ją.
Dziewczyna zamilkła na chwilę, zaciskając przy tym usta w cienką linię, dlatego już wiedziałem, że wciąż nie była przekonana.
Do cholery....ile można?
CZYTASZ
His fault L. Hemmings
FanfictionBella to nieśmiała dziewczyna z wieloma problemami, których lista ciągnie się w nieskończoność. Luke jest typowym chłopakiem, który nie robi sobie nic z nikogo i niczego, a najchętniej spędza czas z przyjaciółmi, spotyka się z przypadkowymi dziewcz...