Part 39

168 7 3
                                    

Luke

Robiło się już ciemno, słońce znikało za drzewami nad jeziorem. Carter szła powoli obok mnie w stronę hotelu, nie odzywając się przy tym wcale. Domyślałem się, że podjęcie decyzji w sprawie zadzwonienia do matki było trudne i spodziewałem się, że gdy już będziemy w pokoju to będę musiał ją namawiać, ale jak się okazało, Carter od razu wyciągnęła z walizki swój telefon i go uruchomiła.

Usiadłem na swoim łóżku i zrobiłem to samo przez co od razu zasypał mnie ogrom nieodebranych połączeń i wiadomości, a po jej wyrazie twarzy jestem pewien, że u niej wyglądało to tak samo.

Postanowiłem, że poczekam aż Carter zadzwoni, dlatego spokojnie siedziałem na miejscu i obserwowałem jak dziewczyna siada zdenerwowana na łóżku i wpatruje się w telefon.

Wiedziałem, że to zrobi dlatego jej nie popędzałem. Brunetka głośno westchnęła, wcisnęła jakiś przycisk i przyłożyła komórkę do ucha.

Czułem jak robi mi się gorąco, kiedy nagle wyraz jej twarzy całkowicie się zmienił.

-Mamo?- zaczęła, podnosząc się gwałtownie.

Widziałem tylko jak wychodziła na korytarz, ale nie broniłem jej tego, a wręcz byłem jej za to wdzięczny. Moja rozmowa z matką też będzie trudna co odczułem zaraz po tym kiedy odebrała połączenie.

-Lucas Robert Hemmings.- usłyszałem po drugiej stronie.

Zacisnąłem mocno powieki.

-Hej mamo.- przywitałem się niepewnie.

-"Hej"?- powtórzyła wkurzona. - Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie na to co zrobiłeś bo już teraz cię informuję, że przegiąłeś i to bardzo...

-Musiałem komuś pomóc.-przerwałem jej.- Ktoś potrzebował mojej pomocy i nie mogłem tego tak zostawić.

-Ale..ale masz jakieś kłopoty?- zapytała niepewnie.

Parsknąłem śmiechem.

-Tylko u ciebie.- odparłem.

-To na pewno.- zapanowała chwilowa cisza, po której usłyszałem jej zrezygnowane westchnienie. - Luke muszę wiedzieć dokładnie o co chodzi..nawet jeśli prawda będzie najgorsza z możliwych.- powiedziała.

Przez chwilę milczałem. Zastanowiłem się chwilę, po czym zdecydowałem się opowiedzieć jej całą historię.

Ashton

Padłem zmęczony na łóżko Holly. Wciąż dyszałem głośno ze zmęczenia i strachu. Nigdy nie sądziłem, że jestem w stanie biec tak szybko.

Holly weszła do swojego pokoju z butelką piwa w ręce.

-Mówiłam ci, że mam pieska.- śmiała się.

Zgromiłem ją ostrzegawczym spojrzeniem.

-Ale nie wspomniałaś, że ten "piesek" to rottweiler!- krzyknąłem. - Prawie mnie zeżarł!

Holly próbowała powstrzymać kolejny napad śmiechu, ale skończyło się to na tym, że dziewczyna już po chwili padła na łóżko obok mnie, chichocząc przy tym na tyle głośno by aż rozbolała mnie głowa.

-Bawi cię to?-zapytałem.

-A nie?

Dziewczyna uśmiechnęła się niewinnie, dźgając mnie przy tym palcem w bok. Wzdrygnąłem się, próbując się przy tym nie uśmiechać.

Nie ma nic gorszego niż urażona męska duma, a jej pies uraził moją jak nikt inny przedtem. Holly widziała jak biegałem w kółko po jej ogrodzie jak debil, aż wreszcie próbowałem przeskoczyć przez płot, przy czym dość mocno się poobijałem.

His fault L. Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz