Yoongi:
Obawiałem się odpowiedzi Taehyung'a, w końcu ten chłopak był nieprzewidywalny. Głupio liczyłem, że grzecznie ze mną porozmawia, przyznając się do jakiegoś zakładu z Jungkook'iem, albo zwykłego żartu, jednak nic z tego.
Na początku było mi go trochę żal, wyglądał na mocno przygnębionego. Choć nie powiem, schlebiała mi ta cała „miłość", jednak wiedziałem, że była niebezpieczna.
- Dlaczego nie wybrałeś jakiegoś Jungkook'a, albo Park'a? Przecież nie jestem w Twoim typie, Taehyung – zauważyłem, ignorując jego pytania.
Nie spodziewałem się, że chłopak ponownie wyzna mi miłość, wstając zaraz po tym i kierując się w moją stronę. Mimowolnie się odchyliłem, podpierając na rękach i bacznie obserwując jego poczynania.
Kiedy zaczął zdejmować z siebie koszulkę, otworzyłem szeroko oczy, nie dowierzając.
Czy on naprawdę...?
- Taehyung, uspokój się, co ty robisz. – Jak najszybciej wstałem z tego miejsca, nie pozwalając mu na rozebranie się do naga. Doskoczyłem do jego koszulki, chwytając ją i zaraz mu ją wręczając. – Ubierz się, nie zachowuj się w ten sposób – poprosiłem, nadal nie podnosząc głosu. Wiedziałem, że muszę postąpić łagodnie, a to nie leżało w mojej naturze. Co jakiś czas ganiłem się w myślach za chęć uderzenia tego dzieciaka.
- Nie sądzisz, że nie jestem dla Ciebie odpowiedni, Tae...? - Chyba po raz pierwszy w życiu użyłem tego dziwnego skrótu, zmuszając szatyna do zajęcia miejsca na łóżku. Oczywiście usiadłem przy nim, posyłając mu niewielki, pokrzepiający uśmiech. – Nie wątpię w Twoje uczucia, jednak kocham Jimin'a... powinieneś zająć się Jungkook'iem, on raczej chętnie przyjmie Twoją miłość. – Pomysł, który wpadł mi do głowy był naprawdę bezsensu, jednak musiałem go jakoś odciągnąć od siebie. Nie wytrzymam z nim długo, szczególnie w takiej wersji. Jeszcze kilka takich akcji, a niechcący go uderzę, ewentualnie znowu nakrzyczę.
Taehyung:
Bez słowa przyjąłem z powrotem moją koszulkę. Czułem się jak zbity pies. A na słowa Yoongi'ego o miłości do Jimin'a poczułem ukłucie przykrości. Najchętniej zasłoniłbym uszy i go nie słuchał.
- A co Jungkook ma do tego? - szepnąłem. - Hyung, wiesz, jak bardzo był przerażony, po waszym spotkaniu w wytwórni? Czy ty... Zrobiłeś mu krzywdę? - zapytałem cicho i podniosłem ma niego wzrok.
Mimo wszystko wiedziałem, jaki był Suga. Kookie zawsze mi powtarzał, bym trzymał się od niego z daleka, bo jest niebezpieczny. Ale mnie to kręciło. Chciałem obok siebie jakiejś silnej osobowości, którą mógłbym spróbować zdominować. Może w przypadku blondyna to było porywanie się z motyką na słońce, ale cóż mogłem poradzić? Chyba to właśnie był powód mojego zakochania się w nim.
- Hyung, daj mi szansę – poprosiłem, próbując jeszcze raz. - Jimin o niczym się nie dowie, obiecuję.
Mówiłem bardziej do swoich palców, niż do niego. Szanse na to, że zmieni zdanie były znikome, ale... Może akurat?
Przybliżyłem się do niego trochę patrząc na jego usta. Chciałem ich posmakować jeszcze raz. Ale nie zrobiłem tego. Trzymałem się na większą odległość, choć nadal byłem pochylony w jego stronę.
- Hyung... - szepnąłem błagalnie będąc już trochę zdesperowanym. - Zostaw go, on i Jungkookie lepiej do siebie pasują...
Yoongi:
Nie wiedziałem, że będzie to aż tak ciężkie. Taehyung niczego nie rozumiał. Gdybym miał się w nim zakochać, już dawno bym to zrobił, tak jak to było z Jimin'em.
![](https://img.wattpad.com/cover/67331772-288-k768910.jpg)
YOU ARE READING
eternal flame ㅐ Min Yoongi x Park Jimin
Fanfictionautorzy: Avangeee, KaKaSzczur Ostrzeżenie! Czytelnicy poniżej 18. roku życia proszeni o opuszczenie tej strony z racji cudów, które będą tu miały miejsce. Serio, to grozi eksplozją mózgu... Autorki nie odpowiadają za uszczerbki na zdrowiu. Drogi Czy...