3

4.3K 396 77
                                    

Yoongi:

W momencie, w którym Jimin wskazał na swoje serce, od razu się skrzywiłem, wiedząc co to oznacza. Czy ten chłopak naprawdę nie widział, że to nie ma sensu? Uganianie się za osobą, która nie zwraca na Ciebie uwagi?

A Ty niby tego nie robisz, Yoongi?

Niestety, nie dane mi było dłuższe rozważanie tych chorych połączeń, bo Park rozpłakał się w najlepsze. Mój Jiminnie, moje dziecko, które starałem się chronić przed całym światem... Nigdy nie chciałem, aby był smutny, nawet jeśli go obrażałem, robiłem to wyłącznie z zazdrości, ewentualnie przez image, oczywiście starając się utrzymać odpowiednio niski poziom tych obelg.

Jego łzy były niczym w porównaniu z tym co wydarzyło się po chwili. Poczułem jak jego ręce oplatają mnie w pasie, a głowa ląduje na moim torsie. Ile ja czekałem, aby mieć go przy sobie, wtulonego, pragnącego mojej bliskości. Teraz nie liczyła się żadna sesja, miałem gdzieś słone zły moczące moją koszulę, liczył się tylko Park, którego musiałem za wszelką cenę przywrócić do poprzedniego stanu. Nawet jeśli łamał mi serce swoimi słowami.

- Jiminnie... nie płacz, proszę – wyszeptałem, w końcu go obejmując i przymykając oczy. Moja ręka zaczęła gładzić go po plecach, chcąc dodać mu otuchy i zapewnić, że mimo wszystko jestem przy nim. – Czasami zakochujemy się w nieodpowiednich osobach... musimy umieć sobie odpuścić, kiedy przyjdzie na to pora. Wiesz co sądzę o Jungkook'u... ten dzieciak nie jest dla Ciebie.

Nie mogłem się powstrzymać, by znów go nie pogładzić po tych miękkich, jak dla mnie idealnych, włosach. Wiedziałem, że jeśli moje słowa go nie przekonają, będę musiał inaczej go pocieszyć.


Jimin:

Słowa Yoongi'ego, a przede wszystkim jego dłoń głaszcząca moje plecy sprawiały mi wielką ulgę. A jeszcze przyjemniej mi się zrobiło, gdy palce starszego wplotły się w moje włosy. Powoli mój oddech zaczął zwalniać, a kolejne łzy nie wypływały już z oczu. Stałem tak jeszcze chwilę wtulony w rapera. Nie chciałem opuszczać jego ramion. Czułem się bezpiecznie, jakby miał mnie osłonić przed całym złem tego świata.

- Hyung, więc kto jest dla mnie odpowiedni, skoro nikt mnie nie kocha? - zapytałem cicho, ale nie doczekałem się odpowiedzi, bo nagle drzwi do toalety się otworzyły i stanął w nich ktoś ze staff'u. Gdy tylko nas zobaczył zaczął się krzyk na temat tego, jak wyglądamy. Oczywiście chodziło, o stan, w jakim jest moja twarz oraz o to, że mój makijaż odbił się na koszuli starszego niszcząc ją. Od razu zacząłem przepraszać kłaniając się nisko i biorąc całą odpowiedzialność na siebie. Przyznałem się do kontuzji ręki, by jakoś wybrnąć. Usprawiedliwiłem Yoongi'ego tym, że chciał mi pomóc z tym, więc zostawili go w spokoju. Ja dostałem za to ostre kazanie, ale przynajmniej ktoś zajął się moją dłonią. Jeden z managerów pojechał ze mną do szpitala na zbadanie kończyny. Tak jak podejrzewaliśmy to nie było nic poważnego, ale musiałem mieć usztywnienie przez najbliższy tydzień. Oczywiście na czas występów przed kamerami nie pozwolą mi na to, by nie wywoływać zamieszania, ale przynajmniej jakoś opanowałem całą sytuację.

Na sesję już nawet nie miałem po co wracać. Grafik musiał ulec lekkiej zmianie i w tej chwili byłem w drodze do wytwórni na trening, gdzie mieli na mnie czekać pozostali. Gdy tylko wszedłem na salę ćwiczeń zapadła cisza. Od razu ukłoniłem się przepraszając moich przyjaciół. Nie liczyłem na taryfę ulgową, ale pozytywnie się zdziwiłem, gdy Tae podbiegł do mnie obejmując za szyję i jęcząc, jak bardzo się martwili. Nam upomniał mnie tylko, bym następnym razem mówił im takie rzeczy, a reszta pokiwała głowami. Poczułem się dzięki temu trochę lepiej.

eternal flame ㅐ Min Yoongi x Park JiminWhere stories live. Discover now