Yoongi:
Już chciałem zaprzeczyć, a nawet uderzyć go za takie słowa, jednak zanim wykonałem jakikolwiek ruch, chłopak znów mnie pocałował. Nie zamierzałem tego przerywać, pragnąłem tego całym sobą, zresztą Jimin raczej to czuł, w końcu nasze klatki się ze sobą stykały, tak, jak reszta naszych ciał, powodując przyjemne dreszcze, szczególnie, kiedy moje ręce zawędrowały pod jego koszulkę.
Niestety, tak szybko jak się tam znalazły, tak szybko musiały się wycofać, bo drzwi prowadzące do studio uchyliły się, a ja automatycznie oderwałem od czerwonowłosego.
Zdziwiony Jungkook stanął jak wryty. Nie potrafił zdjąć ręki z klamki, rozchylając powoli usta i wpatrując się w nas wielkimi oczami.
- Czego chcesz, wynoś się stąd. – Jako pierwszy zabrałem głos, niezbyt przejmując się jego obecnością. Mógł to rozgadać reszcie, najważniejsze, że nie był to któryś z managerów, albo producentów.
- Ja... ja... - Chłopak nadal był w szoku, jednak po chwili uciekł wzrokiem na dół, wycofując powoli.
- Czekaj, głupi dzieciaku! – Wiedziałem, że warto było spróbować, dlatego zaraz przełożyłem Jimin'a na miejsce obok siebie, wstając i podbiegając do przerażonego maknae. Złapałem go za łokieć, wyciągając z tego pomieszczenia i jeszcze prosząc Park'a, aby tutaj został. Chciałem to rozegrać inaczej.
Jimin:
Widząc Jungkook'a w drzwiach uderzyły we mnie dwa uczucia. Pierwszym z nich była satysfakcja. Cholerna i chora satysfakcja, która przyniosła ze sobą myśl "Zobacz, bez ciebie potrafię być szczęśliwy!". Jednak to uczucie zostało zagłuszony drugim, stanowczo potężniejszym. Przerażeniem. W jednej chwili zobaczyłem przed oczami, jak dzieciak rozpowiada wszystkim o tym, co zobaczył, a co za tym szło, jak i Yoongi mogliśmy wylecieć z zespołu. Przeze mnie Suga mógł stracić szansę na realizację swoich marzeń. Mógł mówić, że mnie kocha, ale jak bardzo zmieniłoby się to, gdyby z mojej winy musiał nagle ze wszystkiego zrezygnować? Bałem się.
O siebie.
O niego.
O nas.
To starszy zaatakował jako pierwszy. Wzdrygnąłem się słysząc jego ostry ton. Nie odzywałem się jednak, ufając, że nas jakoś uratuje. Jak zawsze, gdy robiłem coś głupiego. Jednak gdy zostawił mnie samego na kanapie i wyszedł ciągnąc za sobą młodszego zerwałem się natychmiast i pobiegłem do drzwi. Dopiero stając przed zamkniętym przejściem uświadomiłem sobie, co może się stać, jeśli go nie posłucham. Wszystkie moje zapewnienia, deklaracje, słowa... Wszystko mogło, delikatnie mówiąc, pójść się jebać. A to była ostatnia rzecz, którą chciałem. Ale co on zrobi? Przecież Yoongi otwarcie nienawidzi Jungkook'a! A jeśli go uderzy?
Łzy znów popłynęły po moich policzkach. Byłem w tej chwili tak rozdarty, tak zagubiony...
Kucnąłem przed drzwiami obejmując się ramionami.
- Yoongi-hyung, proszę, nie - szepnąłem przerażony, jakby to miało w jakikolwiek sposób dolecieć do jego uszu i rozpłakałem się jeszcze bardziej.
Yoongi:
Nie chciałem zostawiać Jimin'a samego, jednak było to konieczne. Jungkook był idiotą, nie mającym własnego rozumu i słuchającym się starszych, oczywiście tylko w takich sprawach. Wystarczyło nagadać mu jakichś głupot, a będzie milczał jak zaklęty. Nie chciałem, aby Park przy tym był, mogło go to nieco przerazić, a wolałem oszczędzić mu zmartwień.
Przyparłem maknae do ściany, piorunując spojrzeniem i zaciskając rękę na jednym z jego ramion. To, że był wyższy wcale mi nie przeszkadzało, wyglądał jak dziecko i zachowywał się jak takowe, dlatego moja ranga nie była w tym przypadku zagrożona.
YOU ARE READING
eternal flame ㅐ Min Yoongi x Park Jimin
Fanficautorzy: Avangeee, KaKaSzczur Ostrzeżenie! Czytelnicy poniżej 18. roku życia proszeni o opuszczenie tej strony z racji cudów, które będą tu miały miejsce. Serio, to grozi eksplozją mózgu... Autorki nie odpowiadają za uszczerbki na zdrowiu. Drogi Czy...