Yoongi:
Wysłuchiwałem słów chłopaka, mając coraz większą ochotę przyłożyć sobie czymś ciężkim, a najlepiej pozwolić Jungkook'owi mnie pobić, bo wiem, że czeka tylko na taką okazję. Byłem idiotą, skończonym debilem, który nie myślał o konsekwencjach swoich czynów i wypowiedzianych słów. Przytuliłem go mocniej do siebie, całując kilkakrotnie w głowę i starając się uspokoić, aby wizje śmierci, które zaczęły napływać do mojego umysłu, nie zmusiły mnie do bezmyślnych działań w przyszłości.
- Jiminnie, nie myśl tak... masz już nigdy więcej tak nie myśleć, zrozumiałeś? – zapytałem, obejmując go teraz obiema rękami i pozwalając wtulić się w moją szyję. – Śmierć nie jest rozwiązaniem, pamiętaj o tym... Przepraszam, że nie dałem Ci szansy na poważną rozmowę, przepraszam, że tak po prostu Cię opuściłem, bez żadnych wyjaśnień. Nigdy bym się nie pozbierał po czymś takim, już prawie straciłem jedną ukochaną osobę, więc Jiminnie... nie rób mi tego, nawet jeśli coś nas rozdzieli... masz przyjaciół, rodzinę, fanów, którzy nigdy by o Tobie nie zapomnieli... i mimo wszystko masz teraz mnie. Tak jak obiecałem Ci w szpitalu, nie opuszczę Cię na krok. Wtedy było to ciężkie, potrzebowałem czasu, rozmowy z Seokjin'em, a szczególnie samotności, jednak teraz dotrzymam wszelkich obietnic, nie dam się już złamać słowom, które nie powinny mieć dla mnie żadnego znaczenia. – Na razie wszystko mu dawkowałem. Nie chciałem nagle wypalić z wyznaniami o mojej chorej rodzince, dlatego zaraz uczepiłem się drugiego tematu.
- Kocham Cię, a ich słowa nie miały nic wspólnego z moją decyzją... no może tylko po części, bo już od dawna zbierałem się, aby z Tobą porozmawiać, Jiminnie. I nie powinieneś się bać, wszystkie wyznania były szczere... po prostu kiedy dowiedziałem się, że tak bardzo cierpisz, dłużej nie potrafiłem tego znosić, musiałem coś zrobić, zacząć walczyć ze swoim głupim przekonaniem.
Kiedy zakończyłem to wyznanie, w końcu byłem gotów podnieść głowę chłopaka do góry i złożyć na jego ustach delikatny pocałunek, ponownie wyznając mu swoje uczucia.
Jimin:
Słuchałem uważnie, starając się uwierzyć w jego słowa i kiwałem głową na potwierdzenie ich. Ale nie zmieniało to faktu, że nie do końca ufałem teraz jakimkolwiek zapewnieniom, co zostawiłem dla siebie. Potrzebowałem czasu, by to przyswoić, choć czułem, że nigdy już nie dam rady pokładać bezgranicznej wiary w jego słowa. Nawet jeśli cały czas mnie kochał i zostawił dla mojego dobra, to jednak złamał przez to wcześniej składane obietnice. Dlatego sam mu nic w tej chwili nie obiecałem. Jeśli... jeśli znowu coś miałoby pójść nie tak, nie wiem, jak bym to zniósł. Na pewno nie lepiej, niż w tym przypadku.
Gdy skończył mówić i połączył nasze usta, nie byłem w stanie się zrelaksować. Mimo tego stanu niepewności, gdy chciał się cofnąć, przybliżyłem szybko twarz, by móc kontynuować pocałunek. Potrzebowałem go jak oddechu. Przejechałem językiem po jego wargach prosząc o więcej czułości, które za chwilę otrzymałem. Dopiero po dłuższym momencie byłem gotowy na dalszą rozmowę.
- Hyung, jeśli jesteś na to gotowy, czy możesz mi powiedzieć kogo prawie straciłeś? I dlaczego uznałeś, że lepiej będzie mi bez ciebie? I... możesz opowiedzieć o wszystkim od początku? Proszę.
Odsunąłem się trochę, by móc patrzeć na starszego. Tym razem to moja dłoń wylądowała na jego policzku, głaszcząc go, ale zaraz przeniosła się na włosy, masując opuszkami palców głowę. Czułem, że to, co usłyszę, nie będzie przyjemne. Ale chciałem poznać prawdę i pomóc mu z jednej prostej przyczyny – za bardzo kochałem tego chłopaka, by pozwolić mu na samotne męczenie się z problemami.
YOU ARE READING
eternal flame ㅐ Min Yoongi x Park Jimin
Fiksi Penggemarautorzy: Avangeee, KaKaSzczur Ostrzeżenie! Czytelnicy poniżej 18. roku życia proszeni o opuszczenie tej strony z racji cudów, które będą tu miały miejsce. Serio, to grozi eksplozją mózgu... Autorki nie odpowiadają za uszczerbki na zdrowiu. Drogi Czy...