Rozdział XXXI

5.2K 262 2
                                    

Minęło 2 miesiące. Tyle właśnie długo Luke leży w śpiączce. Przez ten czas jestem jak martwa, chodzę tylko do szpitala i domu. Tak jest w kółko. Mało jem, czuję się pustą jakbym miała wyrwaną część mnie. Greg również siedzi całe dnie w szpitalu jak ja. Nie umiałam żyć, nie wiedziałam jak mogę żyć. Dopiero teraz zrozumiałam jak mocno go kocham. Znaczy wcześniej go kochałam i kocham nadal tylko że teraz to co innego. Kocham go naprawdę mocno. On jest dla mnie jak narkotyk bez którego nie moge żyć ponieważ nie jestem w stanie. Jest dla mnie jak tlen który mi teraz zabrano

Siedziałam na krześle przy łóżku chłopaka i trzymałam za reke. W pewnej chwili poczułam jak ręka ściska moją. W tym momencie do sali wszedł Greg

-Idź po lekarza on się chyba budzi!-powiedziałam do Grega a on wybiegł z sali

-Luke-rozpłakałam się w tym momencie

-Alice?-szepnął cicho

-Tak jestem tutaj-zaśmiałam się przez łzy. Po chwili do pokoju wszedł lekarz i zaczął badać Chłopaka

-Witam. Pamięta Pan co się stało?- spytał się go doktor

-Tak pamiętam-popatrzył się na wszystkich

-Dobrze najpierw Pana obadam?-Luke tylko skinął głową a lekarz go osłuchał i popatrzył w badania które ze sobą przyniósł

-A kiedy mógłbym wyjść ze szpitala?-spytał się Luke od razu po badaniach

-Myślę że za dwa, trzy dni-powiedział i wyszedł

-Teskniłam-przytuliłam się do niego a on do mnie

-Braciszku nastraszyłeś nas-Greg z Lukiem przytulili się. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać

-Mała nie płacz?-złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie po czym pocałował. Chłopak kazał mi się położyć koło siebie i przytulił mnie do siebie

Razem z Lukiem i Gregiem spędziliśmy cały dzień. Na wieczór Luke wygonił brata a ja zostałam. Greg jeszcze dzwonił do wszystkich aby im powiedzieć że Luke już się obudził. Leżałam teraz wtulona w chłopaka a on bawił się moimi włosami

-Przepraszam-odezwałam się cicho

-Za co?

-Luke to wszystko przeze mnie gdyby nie ja nigdy byś nie leżał w szpitalu w śpiączce przez dwa miesiące a ja nie czułabym pustki kiedy Ciebie nie było. Gdyby nie ja nic by się nie stało-po moim policzku spłyneła łza

-Skarbie nawet tak nie mów. Gdybyś nie pojawiła się nie poznałbym osoby która kocham. A to to nic. Kocham Cię i nie obwiniaj się-przyciągnął mnie do siebie i zaczął delikatnie całować. Wkładał w ten pocałunek dużo miłości, żalu, troski i tęsknoty. Brakowało mi tego jak nie wiem co.

Minął tydzień od wyjścia Luke'a z szpitala. W tym czasie wróciliśmy już do Stanów. Kiedy chłopaki go zobaczyli to odetchnęli z ulgą. Teraz leżymy razem w pokoju, spokojni o to że nie muszę już się ukrywać przed gangiem S. Mogę zacząć teraz żyć. A oni nic mi już więcej nie zrobią. Jestem wreszcie wolna, mogę z moim chłopakiem chodzić na spacery, randki i gdzie tylko chce.

-Jestem wolna-uśmiechnełam się

-Tak i mogę Cię zabrać na randkę wreszcie-zaśmiał się a ja z nim

-Mogę wreszcie żyć tak jak kiedyś. Bez obaw że coś się stanie-cmoknełam szybko usta Luke'a ale chłopak nie chciał tak szybko tego kończyć więc przyciągnął mnie bliżej siebie. Posadził na sobie okrakiem czyli on leżał a ja na nim siedziałam. Chłopak włożył ręce pod moją koszulkę i zaczął nimi jeździć aż na trafił na pasek od stanika. Co zrobił...? Strzelił nim.

-Świnka-wytknełam mu język

-Może-uśmiechnął się i przytulił. Leżałam na nim bo było mi wygodnie. Czułam się jakbym leżała na przystojnym misiu. Zaczęłam się wiercić ponieważ jakoś nie mogłam się ułożyć odpowiednio.

-Słońce-jęknął a ja wiedziałam co zrobiłam

-Przepraszam-uśmiechnełam się

-Torturujesz mnie wiesz o tym?

-Mi tylko niewygodnie-zrobiłam minę niewiniątka

Specjalnie jeszcze się otarłam o jego krocze aby chwilę się z nim pobawić

-Kurwa Alice-jęknął głośno

-Dobra-pocałowałam go szybko w usta i wybiegłam z pokoju. Wiem że zaraz mnie zacznie gonić. Uciekałam szybko do kuchni a zaraz po mnie usłyszałam czyjesz kroki a raczej bieg.

-Chodź tu-zaśmiał się a ja wiedziałam że zacznie mnie łaskotać

-Nie-wytknełam mu język i uciekałam do salonu. W salonie byli wszyscy

-Weźcie go-krzynełam do nich i pokazałam na Luke'a

-A co Ci zrobił?-spytał się Martin

-Em bo...-zaczęłam się jąkać i zrobiłam się czerwona

-No? Nie powiesz?-uśmiechnął się do nich i do mnie Luke

-Nic nie zrobiłam. Trochę się z nim podroczyłam i tyle-zrobiłam minę szczeniaczka

-Ja Ci krzywde zrobię!-rzuciłam się w bieg a za mną Luke

Biegałam przez cały salon a on biegał za mną. Każdy się tylko śmiał z nas. W pewnym momencie ktoś podstawił mi nogę i runełam na ziemię. Nie miałam już siły się podnieść. Chłopak to wykorzystał i usiadł na mnie okrakiem

-Złaź ze mnie grubasie!-krzyczałam i wiłam się bo ten debil mnie łaskotał

-Nie jestem gruby co nie?-zapytał się wszystkich

-Jesteś-krzykneli wszyscy przez śmiech

-Dobra-blondyn zszedł ze mnie i wyszedł z salonu

-Obraził się?-spytałam a wszyscy tylko przytakneli

Nic już nie odzywałam się tylko poszłam poszukać go po chwili. Najpierw zobaczyłam w kuchni potem poszłam na górę. Miałam rację chłopak siedział w swoim pokoju. Czyli serio miał focha. Weszłam cicho do środka i zobaczyłam że chłopak stoi zwrócony do okna. Podeszłam cicho do niego i przytuliłam się do jego pleców

-Co jest?-spytałam bo wiedziałam że to nie chodzi o to w salonie.

-Nic-odburknął i wydostał sie z mojego uścisku. Kiedy chciałam go dotknąć nie pozwalał mi. Nie pokazywał swojej twarzy

-Luke co...-nie dał mi dokończyć

-Wyjdź stąd-powiedział po chwili
-Co?-nie mogłam nic z siebie wykrztusić jakbym nie mogła mówić

-Wyjdź!-krzyknął na mnie a ja się wzdrygnełam. Nic już nie odpowiedziałam tylko wyszłam. Będąc przy drzwiach spojrzałam tylko na niego ale on nawet nie raczył spojrzeć. Wyszłam z pokoju i założyłam szybko buty. Wzięłam swoją torbę z pokoju i chciałam już wyjść ale nie dane mi to było

-Gdzie idziesz?-spytał się mnie Martin a za nim pojawił się Greg

-Muszę się przejść-uśmiechnełam się lekko

-A gdzie Luke?-spytał się Greg

-Chyba w pokoju

-Jak to chyba?-wtrącił się Martin

-Kazał mi wyjść więc poszłam-już naciskałam klamkę ale Greg mi je zamknął

-Co jest?

-Nic chce się przejść

-Co jest z Lukiem?

-Jak weszłam to nawet na mnie nie popatrzył i kazał mi wyjść. To nie chodzi o to w salonie ale o coś czego nie wiem. Wydarł sie więc juz ide-chłopak pozwolił mi już wyjść więc poszłam na miasto...

Może zastanawiacie się o co chodzi?
Piszcie jeśli macie pomysł o co chodzi
Dzięki za gwiazdki
Kocham Was

Another FightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz