Rozdział XXXVII

5.1K 244 6
                                    

Dziewczyny zabrały mnie do klubu. A szczególnie do klubu SEVEN najlepszy w mieście. Najśmieszniejsze było to że klub był pusty

-Tylko wy wiecie że on jest pusty?-spytałam się jak wysiadałam z samochodu

-Nie marudź tylko chodź-Kate pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy w stronę klubu z dziewczynami.

Nawet się nie odzywałam ponieważ zaraz prawdopodobnie była bym uciszana. Tak więc razem z dziewczynami wchodzimy do klubu. Cicho jak nie wiem co, nikogo nie ma. Co to dziś nie czynne?

Już chciałam im cos powiedzieć ale nie zdążyłam ponieważ wszystkie światła się zapaliły i wyskoczyli moi znajomi

-NIESPODZIANKA!!-krzykneli wszyscy chórem. Nie mogłam w to uwierzyć. Każdy zachowywał się normalnie i nic nie podejrzewałam ale dobra. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się szczerzyć jak głupi do sera.

Wszyscy goście zaczęli podchodzić i składać mi życzenia. Było tu sporo osób, niektórzy nawet jeszcze z liceum inni już z poza. Wszyscy którzy zawsze gdzieś byli w moim życiu tu są, oczywiście są tutaj tej chłopaki z gangu czyli Greg, Ashton i reszta. Dostałam masę prezentów ale to nie o to chodzi. Nie powiem ale niektóre prezenty były śmieszne a niektóre śliczne. Po jakiś 30 minutach byłam obskoczona ze wszystkimi. Kiedy już chciałam się napić podszedł do mnie Luke

-Pójdziesz ze mną na chwilkę?-podrapał się po karku. Widać było że coś bo trapi

-Tak chodź-uśmiechnełam się i wstałam z krzesła. On złapał mnie za rękę i wyprowadził tyłem. Po chwili byliśmy na dworze. Mogłam spokojnie widzieć ponieważ nie zamykaliśmy drzwi aby można było wejść.

-Wszystkiego Najlepszego-uśmiechnął się i podał mi torebkę. Zajrzałam do środka a pierwsze co przykuło moją uwagę to małe pudełeczko. Wyjęłam go a torebkę wziął Luke. Otworzyłam i nie mogłam się napatrzeć. Była to bransoletka nie byle jaka(zdj.w mediach) Uwielbiam muzykę i zawsze mi się coś takiego podoba. Luke zawsze wiedział co pomoga mi muzyka, pamietał.Na początku nie zauważyłam ale było napisane w wewnętrznej stronie " Pamiętaj bo zawsze będę" Nie spodziewałam się że dostanę coś takiego od Luke'a. Nie umiałam wydusić z siebie słowa więc przytuliłam się do niego. On po chwili wahania odwzajemnił to. Kiedy oderwaliśmy się od siebie chłopak podał mi drugą torebkę w której była czarną koronkowa bielizna. Jak to zobaczyłam zaczęłam się śmiać.

Chwilkę jeszcze posiedzieliśmy na dworze i wróciliśmy do środka. Pogadaliśmy trochę o głupotach.Pierwsze co to poszliśmy do baru napić się czegoś. Muszę przyznać że bawię się bardzo dobrze, razem z przyjaciółmi. Tańczę,wygłupiam się ale nie robię jakiś nie wiadomo co. Luke nie piję dużo i chyba chcę mi tym udowodnić że potrafi.

Do domu wróciłam o godz 4 nad ranem. Nie wiem czy wszyscy ale ja z Lukiem na pewno. Prezenty zostały już wcześniej dostarczone do domu. Nie miałam siły się przebierać więc zdjełam tylko sukienkę i położyłam się do mojego łóżeczka.

Obudziłam się odziwo bez kaca ale wsumie co się dziwić. Nie piłam wczoraj aż tak dużo żeby nic nie pamiętać. Pamiętam wszystko i niczego nie żałuję. Była godziną 15 a ja dopiero wstałam. Poszłam do łazienki zabierając jeszcze sobie ciuchy. Kiedy zobaczyłam się w lustrze myślałam że gorzej chyba nie było. Mój makijaż wyglądał jakby coś mnie walnęło w twarz. Nie patrząc dłużej zmyłam swój makijaż, zdjełam bieliznę i weszłam pod strumień ciepłej wody. Ciepłe krople spływały po moim ciele, rozluźniało mnie to i to bardzo. Po 20 minutach raju wyszłam i osuszyłam ciało. Założyłam bieliznę a na to czarny dres oraz bokserke. Włosy zostawiłam aby same mi wyschły.

Zeszłam na dół i nikogo tam nie było. Znalazłam jeszcze proszki na ból głowy bo wiem że inni będą zdychać. Cóż kac morderca nie ma serca. Jako że ja jestem też ta dobra postanowiłam zamówić pizzę aby mogli coś zjeść. Tak więc zamówiłam hawajską, peperoni i margarite. Zamówiłam 14 aby wszyscy mogli się najeść bo wiem że będą głodni.

Siedziałam właśnie na kanapie i oglądałam jakiś denny program. Chciałam zabić jakoś czas więc nic innego nie robiłam. Usłyszałam dźwięk dzwonka. Wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi a za nimi był dostawca

-Dzień dobry to tu jest to zamówienie na 14 pizz?-spytał się i spojrzał się jakby niedowierzał

-Tak gdyby mógł Pan wnieść-uśmiechnełam się przyjaźnie i przepościłam go w drzwiach

Chłopak postawił oraz poszedł jeszcze po kilka kartonów i wrócił. Ja za to podałam mu pieniądze 200$. A żeby zrobić im na złość zaczęłam się wchodzić do ich pokoju i się drzeć

-Obiad!!!-każdy tylko kręcił głową mówić żebym była cicho a ja się śmiałam. W końcu wstawali. Ja siedziałam sobie na kanapie i jadłam już a oni dalej schodzili się. Pokazałam im leki i od razu brali a następnie zaczynali jeść. Tak oto minęła nam niedziela. Rodzinie

Another FightOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz