*Anastasia's POV*
Ze zewnątrz dobiegł mnie dźwięk klaksonu, który oznaczał, że Finn i Karen już czekają na mnie w samochodzie. Po raz ostatni zerknęłam na swoje odbicie w lustrze i przejechałam palcami po platynowych włosach. Wyglądałam ślicznie i wiem, że usłyszę dzisiaj to nie raz. Uśmiechnęłam się na tą myśl, uwielbiam słuchać komplementów na mój temat. Pozytywne komentarze jak najbardziej mi się należą. Jest to rzeczą oczywistą dla osoby, która wygląda tak jak ja. Wystarczy spojrzeć na mnie, na moją idealna figurę; na jasne jeansy z modnymi dziurami na kolanach i na białą, prześwitującą bluzkę z napisem " I donut care" i nadrukiem słodkiej oponki, polanej różowym lukrem i kolorowymi wiórkami, którą dzisiaj założyłam. Do tego nowiutkie buty, w których się zakochałam od pierwszego wejrzenia i po prostu musiałam je mieć. Znów zrobię olśniewające wrażenie w szkole, ale w końcu jestem królową szkoły i nikogo nie powinno to dziwić. Z rozmyślań wyrwał mnie kolejny, tym razem dłuższy, dźwięk klaksonu. Szybko zarzuciłam czarną torbę na ramię i wybiegłam z pokoju, krzycząc w stronę rodziców, że wychodzę z domu. Gdy zamykałam drzwi wejściowe, usłyszałam głos rodzicielki, życzący mi powodzenia w tym ośrodku zamkniętym zwanym szkołą.
Otworzyłam drzwiczki wiśniowego hyundai'a, należącego do Karen i uśmiechnęłam się szeroko do swoich przyjaciół.
– Ślicznie wyglądasz – przywitali mnie chórem. Pocałowałam ich w policzki i zajęłam miejsce z przodu, po czym zapięłam pas. Karen zapalając kluczykiem auto, głośno oświadczyła, że następnym razem maszeruje z buta, gdy nie przyjdę na czas. Ja tylko roześmiałam się i sięgnęłam po kawę ze Starbucksa, którą trzymał Finn.
– Nie dawaj jej! – darła się na całe gardło Karen, przekrzykując piosenkę, lecącą w radiu.
– Patrz na drogę, idiotko! – zachichotałam i złapałam gorący kubek, z mojej ulubionej kawiarni.
– Udław się tą kawą! – zapiszczała blondynka, niebezpiecznie skręcając w lewo.
– Kawą nie można się udławić. – Zauważyłam i pokazałam jej język.
– To się oblej! – wyciągnęła rękę i próbowała mnie szturchnąć.
– Tylko nie moje ukochane jeansy! Karen, przestań! – jęknęłam i szybko upiłam ostatni łyk kawy i zwycięsko rzuciłam w nią pustym kubkiem.
Dziewczyna chciała coś powiedzieć, lecz umilkła, gdy zobaczyła grubą Mary - alias Oblecha - przechodzącą przez pasy. Nawet nie wiem czemu zrobiło się tak cicho, przecież dziewczyna nic by nie usłyszała, nawet jeśli krzyknęłabym za nią, że spacer do budy nic nie pomoże, bo i tak nie schudnie. Co wcale nie było głupim pomysłem, więc szybko opuściłam szybę, wystawiłam głowę i krzyknęłam obelgę w stronę Mary. Dziewczyna zrobiła się cała czerwona na twarzy i skuliła się. Wyglądała jeszcze bardziej pokracznie niż zwykle. Chciałam jeszcze coś do niej krzyknąć, ale zapaliło się zielone światło i Karen ruszyła, zostawiając z tyłu tą chodzącą porażkę. W samochodzie rozległ się głośny śmiech. Śmiałam się tak długo, aż rozbolał mnie brzuch, ledwo oddychałam.
– Wiecie co? – Zaczęłam mówić, lecz ciągle nie mogłam powstrzymać napadu śmiechu – Wczoraj widziałam jak Mary się przewróciła i wylądowała w błocie. Hahaha. Zaczęła wierzgać nogami i nie mogła się podnieść. Wyglądała jak ogromna maciora taplająca się w błocie! Hahaha!
– Hahaha! Nagrałaś to? – dopytywała się Karen, której po policzkach spływały łzy ze śmiechu.
– No raczej, nie inaczej! – zachichotałam – Wszystko jest na snapie!
CZYTASZ
Chat z nieznajomym (Ashton Irwin ff) |Zakończone|
Фанфик@joker: Albo... zamknij się w pokoju i nie wychodź przez kilkanaście dni, niech sami się domyślają co się dzieje, na pewno zaczną się martwić i znów będziesz miała rodziców... @nemezis: Ale ty masz wyobraźnie... o.O A tak serio to nie wiem czy to by...