Ashton's POV
Czy to prawda, że anioły płaczą?
Nie wiem, ale w dniu jej pogrzebu padało. Chyba tylko tyle zapamiętałem. Szare niebo, ciężkie chmury, lodowate krople mieszające się z łzami. Nie mogę sobie przypomnieć kto był ze mną w kościele, a potem na cmentarzu. Chyba gdzieś w oddali widziałem jasnogłową dziewczynę, która ukradkiem wycierała policzki chusteczką. Anastasia. Chyba także mnie dostrzegła, ale unikała mojego wzroku. A może tylko to sobie wyobraziłem? Nie wiem, czasami wszystko mi się już myli, zanika, zaciera. Miesza mi się prawda z kłamstwem, rzeczywistość z snem. Ale na pewno padał deszcz.
Wszyscy ubrani byli w eleganckie, czarne stroje; mężczyźni w garniturach, kobiety w sukniach. Sam nie miałem ochoty ubierać się ponuro. To aż do mnie nie podobne, ponieważ zwykle właśnie tak wyglądam - jakbym szykował się na czyjś pogrzeb. Ale tego dnia pragnąłem zrobić wszystkim na przekór, ubrać się na kolorowo, zaakcentować to, że nie jest to smutny dzień. Śmierć nie musi być przygnębiająca.
Czy na prawdę nie czułem żalu? Nie, nie czułem. Jak zwykle zachowałem zimne serce, nawet otwarta trumna, a w niej jej białe ciało, niewinna twarzyczka, nie poruszyła stwardniałego organu. Zero uczuć, zero poczucia winy. Nie była jedyna. Nie była wyjątkowa.
Chociaż muszę przyznać, że jak zobaczyłem ją wtedy w łazience, po tym jak się ocknąłem z ataku furii, poczułem ukłucie. Zrobiło mi się niedobrze. Spojrzałem na swoje drżące dłonie i jej sine usta.
Nie była jedyna. Ani wyjątkowa.
Zmusiła mnie do tego, nie miałem wyboru. Umarła, a w dniu jej pogrzebu wszystkie anioły płakały i patrzyły się oskarżycielsko, obwiniając mnie o morderstwo.
Wszyscy zanosili się szlochem. Do katafalku podeszła starsza kobieta, za pewne jej matka. Widziałem jej zatroskaną twarz. Pomyślałem, że kiedyś musiała być piękna. Ale się zestarzała. Może przez śmierć córki? Klęczała nad trumną, dusiła się płaczem, kuliła się. Obraz cierpiącej matki, lament Świętokrzyski. Zebrani patrzyli się na nią, współodczuwając ból, kiwając głową ze zrozumieniem. Głupcy! Gdyby wiedzieli... jaka Sara była naprawdę! Naiwna idiotka. Wystarczyło kilka słodkich słówek, by się we mnie zakochała, kilka zmyślonych historyjek, by mi zaufała.
Nawet jej matka nie podejrzewała ją o taką głupotę! Rozpacza po stracie... Tylko jakiej? Po cóż te łzy? Płakać po zmarłej... która miała głęboko gdzieś swoją rodzinę? Zależało jej jedynie na własnym szczęściu, na stworzeniu idealnej rodzinki. Domku dla lalek. Ale jedno muszę przyznać, wyglądała jak porcelanowa laleczka, kiedy unosiła się na wodzie, bez życia.
Chciało mi się z nich wszystkich śmiać. Patrzcie, ścierwa, jaka jest piękna! Jak pięknie wygląda w trumnie. Ale nie wyjątkowo. Przecież miliony osób leżało w podobnej. Tak samo jak Jessica. Po jej śmierci też przyszli policjanci. Zadawali pytania, patrzyli podejrzliwie, ale nie mogli niczego udowodnić. Blondyneczka popełniła samobójstwo. A przecież nie wiedzieli, że stałem wtedy w jej pokoju i czekałem, aż kopnie taboret.
Były potem kolejne. Głupie i równie naiwne jak ona. Tabletki nasenne rozwiązywały sprawę, chociaż czasami nie wystarczały, ale przecież jest tak wiele sposobów, żeby umrzeć. Nigdy nie brakowało mi kreatywności.
Nie była jedyna. Ale może jednak miała coś w sobie?
W końcu to w niej kochałem się najdłużej. Byliśmy razem cztery lata. Od pierwszej wysłanej wiadomości, aż po ostatni oddech zaczerpnięty przed zanurzeniem w wodzie.
Utopiłem własną miłość i marzenia o lepszym życiu. O normalności. Więc jeśli z jej ostatnim tchnieniem odeszła również nadzieja, a jej miejsce zajęło szaleństwo, nikogo nie powinno dziwić moje dalsze poczynania.
Po trzech dniach (niezmartwychwstania), odwiedziłem starego przyjaciela - aplikację, która dawała mi tyle możliwości. Zakładanie masek, odgrywanie ról, marzenia o normalności. Spojrzałem na ikonkę, która trafiła do "ulubionych" rozmówców. Zdjęcie roześmianej Sary. Utraciłem jej uśmiech, utraciłem ją, moja piękną perłę. Utonęła w czarnych głębinach, do których nie mam dostępu. Rzeczy, nawet te wyjątkowe, gubią się, tracimy je bezpowrotnie i musimy to zaakceptować. Taka jest kolej rzeczy. Czas ją zastąpić czymś innym.
Rozpoczął się chat z: @hero-ina
Przywitaj się z nieznajomym :)
@joker: Witaj nieznajomy...
CZYTASZ
Chat z nieznajomym (Ashton Irwin ff) |Zakończone|
Фанфик@joker: Albo... zamknij się w pokoju i nie wychodź przez kilkanaście dni, niech sami się domyślają co się dzieje, na pewno zaczną się martwić i znów będziesz miała rodziców... @nemezis: Ale ty masz wyobraźnie... o.O A tak serio to nie wiem czy to by...