36.

181 25 4
                                    

   *Sara's POV*

    Leżałam skulona na łóżku i pozwalałam łzom swobodnie spływać po policzkach. Słyszałam jak rzucane kamyki trafiają w okno balkonowe, wydając charakterystyczny dźwięk. Za każdym razem, gdy to słyszałam, podskakiwałam ze strachu. Bałam się podejść do okna, choć wiedziałam kogo tam zobaczę. Pokonując strach, w końcu zakradłam się do okna i oparta o ścianę, zerknęłam na podwórko. Tak jak myślałam, zakapturzona postać stała pod balkonem i wpatrywała się w mój pokój. Ashton. Czekał na mnie. Moje serce zaczęło bić szybciej. Strach sparaliżował moje ciało, nie mogłam się ruszyć.

   Uliczna lampa oświetlała jego bladą - prawie że nieludzką - twarz. Wstrzymałam oddech, modląc się w duchu, by chłopak nie zauważył, że go obserwuję. Na moje nieszczęście dostrzegł mnie i przeszył mnie lodowatym wzrokiem. Wzdrygnęłam się i odeszłam od okna. Usłyszałam głośny huk. Ashton po raz kolejny cisnął kamieniem. Tym razem zrobił do mocniej, a na szybie dostrzegłam małą rysę. Chyba go powaliło. Postanowiłam wyjść do niego i przemówić mu do rozsądku. Wyszłam na balkon, usłyszałam głośny śmiech. Dreszcz przeszedł mnie od stóp do głowy.

–  No wreszcie, Saro. Myślałem, że moja Julia nigdy nie wyjdzie na balkon...

–  Wynoś się stąd! – warknęłam. Czekałam, aż chłopak w końcu odejdzie, lecz on nie ruszył się z miejsca, nawet nie drgnął.

– Nie mieliśmy kontaktu tyle dni, a ty mnie tak witasz? Nieładnie, Saro.

– Zaraz zadzwonię na policję! – Przez twarz Ashtona przeszedł grymas niezadowolenia.

– Nie radzę... – odparł i zbliżył się do budynku, z zamiarem wdrapania się na balkon.

   Przestraszona, cofnęłam się parę kroków. W myślach szacowałam szansę na ucieczkę i powiadomienie policji. Ashton na pewno jest silniejszy i szybszy – pomyślałam – Nawet jeśli zamknęłabym okno balkonowe, wybiłby je i zrobiłby mi krzywdę. Co robić? – myślałam gorączkowo.

– Ashton... – Zamknęłam oczy i kontynuowałam słowa, które nie wiedzieć czemu, były przesiąknięte goryczą – ...nie wchodź tu, zaraz do ciebie zejdę.

   Chłopak na dźwięk wypowiedzianych słów stanął i uśmiechnął się do mnie z satysfakcją. Zamknęłam okno i zbiegłam po schodach, po drodze zabierając telefon. Wyszłam na zewnątrz przez drzwi frontowe, które następnie dokładnie zamknęłam na klucz. Po chwili stałam twarzą w twarz z  nieznajomym z chatu.

– Co powiesz na przejażdżkę? – zapytał, spoglądając na zaparkowany samochód, który musiał do niego należeć.

  Skinęłam głową. Ashton delikatnie złapał mnie za rękę i bez słów poprowadził mnie w stronę Audi. Otworzył i zachęcił gestem, żebym weszła do środka. Zawahałam się, ale po chwili posłusznie usiadłam na miejscu obok kierowcy i zapięłam pasy bezpieczeństwa. Blondyn zasiadł za kierownicą, przekręcił kluczyki. Samochód ruszył przed siebie.

– Ładna noc, prawda? – zagadał łagodnie, zapinając pas. Przytaknęłam w milczeniu.

Chat z nieznajomym (Ashton Irwin ff) |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz