*Sara's POV*
Przy ostatnim stoliku, w barze "Friendly fridays", zapanowała niezręczna cisza i nikt nie śmiał jej przerwać. Siedziałam i z przerażeniem patrzyłam na "przyjaciół" Ashtona. Jego kompani rozsiadli się wygodnie na krzesłach i zamówili piwo. Czerwonowłosy wciąż wpatrywał się w niską blondyneczkę, biedną kelnerkę, która za pewne musiała znosić wzrok wielu obleśnych typów. Kiedy przyniosła zamówienia, chłopak klepnął ją po tyłku, a ta zachichotała. Przestało mi być jej szkoda, w końcu sama pozwala im na takie traktowanie. Spojrzałam z obrzydzeniem na Michaela, a ten tylko uśmiechnął się szczeniacko.
Cisza coraz bardziej mnie dobijała. Chłopaki, na czele z Ashtonem, sączyli w milczeniu alkohol, a ja wpatrywałam się w nich z niepokojem. Każdy z nich coraz bardziej mnie przerażał. Luke, raz co jakiś czas, przeczesywał swoje tłuste włosy dłonią i patrzył się tępo przed siebie. On gapił się od kilku dobrych minut w ścianę! Calum piorunował mnie wzrokiem, a Mike patrzył na wszystkie obecne dziewczyny w barze. Ash natomiast nie podnosił wzorku z nad kubka do połowy pełnego zimnego piwa. Przełknęłam głośno ślinę, ale żadne z nich nie nie przerwało swoich czynności. W końcu nie wytrzymałam i zadałam pytanie:
– Skąd się znacie? – Przez chwilę milczeli, jakby niedosłyszeli pytania, w końcu odezwał się Calum.
– Hę?
– Spytałam skąd się znacie z Ashtonem.
– Aaa. Z chatu. – Chłopak podrapał się po głowie i kontynuował swoją wypowiedź. – Pisaliśmy ze sobą jakiś czas, a potem okazało się, że mieszkamy dość blisko siebie, więc przenieśliśmy swoją znajomość do realu.
Pokiwałam głową, nie wiedząc za bardzo co powinnam powiedzieć. Patrzyłam z oczekiwaniem na resztę chłopaków, ale ci milczeli.
– A ty Michael? I... yyy... Liam?
– Luke. – Poprawił mnie Calum i popatrzył na mnie ze złością. O co mu chodzi?
Natomiast Luke nie odezwał się, wciąż gapił się w ta głupią ścianę, totalnie nas ignorując. Znowu zapanowała cisza, w końcu przerwał ją czerwonowłosy.
– A dlaczego cię to interesuję, maleńka? Co to za różnica skąd się znamy, hmm?
– Po prostu jestem ciekawa... – wytłumaczyłam mu. Chłopak przybliżył się do mojej twarzy i wychrypiał:
– Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, cukiereczku. – Kiedy to powiedział przeszedł mnie dreszcz. Odruchowo cofnęłam twarz i odwróciłam wzrok.
Michael zaśmiał się i krzyknął w stronę kelnerki, by przyniosła kolejne kufle z piwem. Blondyneczka pospieszyła do naszego stolika i spytała ile chcemy kubków. Ashton szturchnął mnie w ramię i spytał.
– Może się jednak skusisz, Saro. Pomoże ci to się wyluzować. Jesteś strasznie spięta... – Na te słowa Calum wybuchnął śmiechem.
– Czyżby? – syknęłam w odpowiedzi. Mimo to zamówiłam jedno piwo, a chłopaki po dwa dla każdego.
Po raz kolejny zapanowała okropna cisza. Coś czuję, że tak będzie do końca naszego spotkania.
– W sumie niezła jest, Ash. Myślałem, że będzie o wiele gorzej! – A jednak nie! Idiotyczne milczenie przerwał, nie kto inny jak Micheal.
– Ty tak serio? – Skrzywił się brunet. – Ja bym dał jej jakieś 4/10...
– I tak byś ruchał! – Po słowach Mike'a chłopcy wybuchnęli głośnym śmiechem. Obrzuciłam swojego chłopaka spojrzeniem pełnym wyrzutu, po czym westchnęłam głośno. Ashton nawet nie zaszczycił mnie jednym spojrzeniem.
CZYTASZ
Chat z nieznajomym (Ashton Irwin ff) |Zakończone|
Fanfic@joker: Albo... zamknij się w pokoju i nie wychodź przez kilkanaście dni, niech sami się domyślają co się dzieje, na pewno zaczną się martwić i znów będziesz miała rodziców... @nemezis: Ale ty masz wyobraźnie... o.O A tak serio to nie wiem czy to by...