30.

290 28 3
                                    

@joker: Hej, Saro. Nadal się na mnie gniewasz?

@nemezis: Nie wiem, chyba trochę tak.

@joker: Nie chciałem źle. To wszystko było dla twojego dobra... Wybacz mi.

@nemezis: Zastanowię się na tym. Chyba nie potrafię się długo gniewać na kogoś takiego jak ty.

@joker: Kamień spadł mi z serca... :) Jak się spało, księżniczko?

@nemezis: Nie zapędzaj się tak, jeszcze ci do końca nie wybaczyłam. Ale odpowiadając na twoje pytanie, dobrze spałam. A ty?

@joker: Średnio, ale zwykle bywało gorzej...

@nemezis: Gorzej?

@joker: Eh. Mam problemy ze snem. Cierpię na bezsenność i koszmary nocne.

@nemezis: Ojej! :/

@joker: Cóż, naprawdę nie za przyjemna dolegliwość. Ciężko mi zawsze zasnąć, potrafię leżeć kilkanaście godzin i nie zmrużyć oka, chociaż bardzo jestem zmęczony, a jeśli już zasnę to albo co chwilę się budzę albo mam koszmary. Bywa i tak, że kilka dni podrząd nie śpię, bo nie mogę. Dlatego brałem leki na sen, ale nie lubiłem tego robić. Wiadomo, środki farmaceutyczne zwykle mają efekty uboczne, czego po prostu nie cierpiałem. A ze względu na różne sytuacje w moim życiu, brałem mnóstwo leków, co było męczące. Czułem się wtedy taki zamulony... Dlatego czasami zaniedbywałem zlecenia lekarzy czy psychiatrów i nie zażywałem ich. A potem żałowałem (a jakże!), bo miałem bezsenne noce bądź koszmary. Potem stwierdziłem, że wolę jednak być zamulony niż nie spać, więc ponownie przyjmowałem leki.

@joker: To było ciężkie, jak zwykle nauczyciele i kochane grono pedagogiczne nie rozumiało mnie i karało za "zamulanie" na lekcji czy coś w tym stylu. Czasami podejrzewali, że coś ćpam. Tak, kurwa, leki. -,-

@joker: Co za bezrozumne istoty, ale mniejsza z tym. Cóż, nie było tak źle. Teraz jest gorzej, bo mój popieprzony psychiatra zabronił mi brać leki nasenne, co równa się oczywiście śmiercią tragiczną mojego snu, spokoju oraz moich nerwów. Co za kutas! Ale co zrobić, udupił mnie tak, że teraz żadna apteka nie chce mi sprzedać leków.

@nemezis: Czemu? o.o

@joker: W sumie nieważne. Tak czy owak znów mam koszmary, a sny, w których umieram to najlepszy sny jakie mam.

@nemezis: O matko, naprawdę? :/ A co to za koszmary?

@joker: Nie wiem czy chcę o nich pisać...

@nemezis: Może się od nich uwolnisz? Rozmowa zwykle pomaga.

@joker: Nie w moim przypadku. Ale mogę spróbować.

@nemezis: Wysłucham cię i postaram się pomóc, obiecuję! ;)

@joker: Ok... No to tak. Jednym z moich snów (nie jestem w stanie ci opisać wszystkich, każdy jest gorszy od drugiego) wygląda tak: Znalazłem się w mroku. Rozglądałem się z niepokojem, próbując dostrzec coś w otaczającej mnie ciemności. Znajdowałem się na jakimś korytarzu. Na jego końcu zauważyłem słabe światło, które zapalało się i zgaszało, co kilka sekund. Podbiegłem w tamta stronę. Źródłem światła okazała się zepsuta, migocząca lampa, wisząca na suficie. Usłyszałem zgrzyt, który skojarzył mi się z ciągniętymi po podłodze łańcuchami. Wzdrygnąłem się i postanowiłem zawrócić. Ale moim ciałem zawładnęła jakaś magiczna siła. Zaczęła mną kierować w stronę pomieszczenia skąd dobiegały straszne dźwięki, mrożące krew w żyłach. Nie chciałem tam iść, ale coś mną poruszało. Wlekło nogę za nogą, a ja czułem się jak pieprzona kukiełka na sznurkach, ciągana przez bezlitosnego człowieka. A może Boga? Poruszałem się jak lunatyk, schodziłem coraz niżej i niżej po schodach, słysząc coraz głośniej krzyki i jęki. Bałem się jak cholera. Zobaczyłem żelazne drzwi. Tajemnicza siła wyciągnęła moją dłoń i otworzyła je. Ktoś złapał mnie za rękę. Spojrzałem przestraszony na osobnika. Okazał się nim Jason - były kolega z klasy, przewodniczący szkoły i przy okazji najprzystojniejszy sportowiec z mojego rocznika. Nie byłem zdziwiony, często śnią mi się dawni znajomi. Próbowałem wyrwać się, ale jego uścisk był żelazny. Zaprowadził mnie na środek sali, w której panował półmrok. Spytałem go, co tu się dzieje, gdzie ja jestem. Nie odpowiedział mi, tylko mocniej ścisnął lewą rękę, a do prawej wcisnął mi nóż. Spojrzałem na niego wybity z tropu. W ciemności dostrzegłem jego chytry uśmieszek. Zapaliły się światła. Pierwsze co ujrzałem to Jasona w eleganckim garniturze, a potem zobaczyłem trybuny... Tak, trybuny! Pełne ludzi z mojej starej szkoły, nauczycieli, pedagogów, moją liczną rodzinę i paru innych, nie znajomych mi osób. Siedzieli i wlepiali we mnie oczy z nienaturalną ciekawością bądź szyderczym uśmiechem. Jasonowi zaświeciły się oczy z rozbawienia. Wyjął zza pleców mikrofon i wykrzyknął do niego „Panie i panowie, nasze krwawe igrzyska czas zacząć!" i wypchnął mnie do przodu. Usłyszałem ogłuszający dźwięk. Obróciłem się w jego stronę. Przede mną pojawiła się ogromna złota klatka, jakaś osoba siedziała w niej i żałośni zawodziła. Obok klatki stał Ben, klasowy osiłek, i otworzył ją. Siłą wyciągnął płaczącą osobę, którą okazała się Jessica, moja ex.

@nemezis: Porąbane! :o

@joker: To jeszcze nie koniec. Ben pchnął ją w moją stronę i wraz z Jasonem wycofali się na trybuny. Jessica uklękła przede mną i błagała o litość. Nie ukrywam, spodobał mi się ten obrazek. Dziewczyna, która niegdyś była ze mną dla zakładu, złamała mi serce, klękała przede mną i żałośnie skomlała jak pies, prosząc o darowanie życia. Tłum dopingował mi, wrzeszczał z radości. Spojrzałem na nóż. Byłem uzbrojony - ona nie. Miałem szansę. Mogłem zadać jej ból, taki jaki ona zadała mi. Ale nie zrobiłem tego. Nie chciałem dać tej satysfakcji tłumowi głodnemu krwi. Zamiast tego upuściłem ostry przedmiot i pomogłem wstać blondynce. Uśmiechnęłam się do niej blado i powiedziałem łagodnie „Nie skrzywdzę cię. Chodź, uciekniemy". Dziewczyna nie poruszyła się z miejsca. Patrzyła się tępo na mnie, a usta lekko jej drgały. W końcu zwróciła się do mnie lodowatym tonem. „Tylko jedno z nas może zwyciężyć... Może przeżyć. Ktoś musi być ofiarą. A jeśli ktoś nią jest, to tylko ty! Nie dam ci wygrać! Słyszysz?! Nie chcę umierać. Nie chcę umierać. Nie chcę umierać!". Stanąłem jak wryty. Dziewczyna desperacko powtarzało ostatnie zdanie, zniżając głos. W końcu szeptała niesłyszalnie, tylko poruszając wargami. „Jess, proszę cię, uspokój się. Uspo...". Nie dokończyłem zdania, blondynka kopnęła mnie z całej siły kolanem w brzuch. Zgiąłem się w pół i wylądowałem na kolanach. Cała sytuacja obróciła się przeciwko mnie. Teraz to ja klęczałem przed nią, a ona szybkim ruchem sięgnęła po nóż i przystawiła mi go do gardła. Mogłem to przewidzieć. Cała Jessica. Zimna suka, lubiąca wyżywać się na innych, ośmieszać ich i niszczyć. Patrzyłem na nią obojętnie, chcąc by jak najszybciej to zrobiła, a nie bawiła się w Boga. Trybuny pragnęły moich jęków i próśb o litość, ale nie zrobiłem im tej przyjemności. Zamiast tego prowokowałem ją. „Ok, Jess. Zrób to. Zabij mnie, jeśli tylko masz odwagę". Usłyszałem w odpowiedzi jej desperacki śmiech. I zrozumiałem, że ona nie chce mi zabić, chce zrobić coś o wiele wiele gorszego. Chce mnie zniszczyć psychicznie. Ponownie mnie upokorzyć... Tłum, jakby czytał mi w myśli, wybuchnął głośnym rykiem, czekając na niezłe show. Jessica była w swoim żywiole. Zaśmiała się ponownie i rozpoczęła swoje przedstawienie...

@nemezis: Boże, Ashton. Chyba nie chcę wiedzieć jak to się skończyło! To jest straszne!

@joker: To tylko sen, Saro. Miałem i gorsze, uwierz mi. Ale ten do najprzyjemniejszych też nie należy...

@nemezis: Czy mogę coś dla ciebie zrobić? Jakoś ci pomóc?

@joker: Tak długo żyję w ciemności, że zapomniałem jak wygląda światło. Ale nauczyłem się z tym żyć, tak jak nauczyłem się żyć z moimi problemami i koszmarami. Dlatego nie możesz nic dla mnie zrobić. Chociaż...

@joker: Jest może taka rzecz. Czy mogłabyś podać mi swój numer telefonu? Na pewno lepiej zasypiałoby mi się, słysząc wieczorem twój piękny głos...

@nemezis: Oczywiście! To żaden problem. Dzwoń kiedy tylko będziesz mieć na to ochotę!

@joker: Dziękuję, Saro. Jesteś moją małą gwiazdką na ciemnym niebie. Choć w okół mnie wciąż jest mrok, ten słaby blask daję mi nadzieję. Kocham cię.

@nemezis: Ja ciebie też, Ashton...

Chat z nieznajomym (Ashton Irwin ff) |Zakończone|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz