Z trudem otwieram oczy, a kiedy już mi się to udaje ze zdziwieniem stwierdzam, że i tak mam przed sobą ciemność. Moją pierwszą myślą jest: „Oślepłam?!". Biorę głęboki wdech i staram się ruszyć ręką. Szybko stwierdzam, że jest to niemożliwe. Ktoś związał mi ręce i nogi. Pewnie Scarlet Witch.
Zanim zdążę pomyśleć, dlaczego w ogóle mnie zaatakowała, ktoś ściąga z mojej głowy czarny worek. W oczy razi mnie jasne światło pomieszczenia. Mrużę je, ale to niewiele pomaga. Zauważam przed sobą jakąś rozmazaną postać.
— Co się tu dzieje?! Gdzie ja jestem?! — krzyczę i otwieram szerzej oczy. Zmuszam je do natychmiastowego przyzwyczajenia się do światła. Udaje się i widzę przed sobą przystojnego miliardera. Na jego twarzy gości łobuzerski uśmiech.
— Nie musiałaś jej tak bić Scarlet. Teraz jest, tak jakby naćpana — mówi Tony Stark i patrzy na dziewczynę w sukience. Spoglądam w jej stronę, ale ta nie przejmuje się mną i mierzy w Iron Man'a swoje zabójcze spojrzenie. Od razu widać, że go nie znosi.
— Wybacz, że nie traktuję zbyt dobrze nowych pupilków Avengers — warczy. Czyżbym wyczuwała w jej głosie zazdrość?
Tony przewraca oczami i podchodzi do mnie. Pochyla się i patrzy mi głęboko w oczy.
— Powiedz nam: kim jesteś panno Angel of Justice?
Nie odpowiadam. Czuję złość na Avengers. Poszczuli mnie Scarlet Witch i teraz oczekują ode mnie wdzięczności?! Wiem, że stan tej małej, ale gwałtownej nienawiści nie potrwa długo, ale dopóki jest to z niej skorzystam.
Tony wzdycha widząc, że nie mam zamiaru mówić i krzyczy w przestrzeń:
— Jarvis! Sprowadź mi tu naszego kochanego kociaka.
— Już się robi panie Stark — odpowiada robot.
Przez chwilę czekamy w ciszy. Tony podśpiewuje pod nosem, a Scarlet bawi się swoją mocą. W pewnym momencie zauważam, jak celuje swoją dłoń w Starka, ale szybko ją cofa. Zupełnie tak, jakby chciała go zabić, ale wie, że nie może.
— Czego chcesz Stark?!
Wszyscy patrzymy w stronę drzwi. Do środka wchodzi przystojny, czarnoskóry mężczyzna. Jego spojrzenie ląduje na mnie. Na twarzy mężczyzny maluje się zdziwienie, a następnie radość. Po chwili chłopak podchodzi do mnie z wyciągniętymi ramionami.
— Angel! Tak podejrzewałem, że to ty jesteś tą nową bohaterką! Tyle czasu minęło!
Przytula mnie mocno. Chcę odwzajemnić uścisk, ale jest to niemożliwe. Głupie, krępujące węzy!
— Nie wydaje mi się — dukam. Black Panther chyba nie wie jaki jest silny. Jego uścisk odbiera mi dech.
— Stark! Dlaczego ona jest związana?! — krzyczy T uwalniając mnie z miażdżącego uścisku.
— Dla bezpieczeństwa — tłumaczy miliarder wzruszając ramionami. — Nie znamy jej.
— Ja ją znam. Mogę poręczyć za jej dobre serce.
Uśmiecham się z wdzięcznością do swojego starego przyjaciela, mentora, dobroczyńcy. T odwzajemnia gest i zaczyna oswobadzać mnie z więzów. Moja nienawiść ulatnia się w jednej sekundzie.
— Zatrzymaj się kociaku! Musimy ją jeszcze przepytać z paru rzeczy! — krzyczy Tony.
— Bo?
— Bo inaczej nie będziemy mogli jej przyjąć na szkolenie do Avengers.
Te słowa zapierają mi dech w piersiach. Nawet prychnięcie Scarlet nie może zepsuć mojego szczęścia. A więc dlatego mnie tu przyprowadzili w tak brutalny sposób? Żeby przyjąć mnie na szkolenie, które w ostateczności sprawi, że będę jedną z nich?! Moja radość nie mogła być większa.
CZYTASZ
Bohaterka Avengers. Age of Hydra
FanfictionNazywam się Angel. Jak na ironię, bo mój ojciec jest aniołem. A raczej był. Po moich narodzinach upadł i stał się szatanem. I szczerze mówiąc nie wiem czy go nienawidzić, czy kochać. Dzięki niemu jestem nieśmiertelna, wszystkiego szybko się uczę i m...