Tony Stark – Iron Man
Jestem nieźle zmęczony, ale czasu zamiast przybywać, ubywa. Nie mogę sobie pozwolić na odpoczynek w takim czasie, kiedy większość Avengers na mnie liczy. Nie mówią tego, ale doskonale wiem, że tak jest. Bo kto zna się na prawie lepiej ode mnie? Na pewno nie Kapitan...
Wchodzę do wielkiego pomieszczenia, które robi za moją pracownię. Nikt prócz mnie nie ma tu wstępu. Pokój jest przestronny i bardzo współczesny. Pośrodku mieści się miejsce do ćwiczeń. Naprzeciw wejścia, pod ścianą, stoją moje zbroje. Komputery zajmują resztę pomieszczenia. Podchodzę do jednego z nich i loguje się do sieci. Wydaje mi się, że trwa to całą wieczność. Wpatruje się w powolnie kręcące się kółeczko, a moje powieki mimowolnie opadają. Już zaczynam cicho pochrapywać, gdy słyszę usłużny głos Jarvisa:
— Panie Stark. W czym mogę służyć?
Prostuje się i przecieram oczy. Jestem tak cholernie zmęczony, ale wzywa mnie obowiązek. Włączam ukochany utwór AC/DC "Black in Black". Od razu lepiej. W moim ciele pojawia się przynajmniej maleńka cząstka energii.
Zabieram się do pracy. Przede mną pojawia się hologram ostatnio zatopionego samolotu. Naciskam na kilka guzików, które się na nim znajdują i wydaje Jarvisowi rozkazy:
— Daj mi wgląd w dokumenty policji.
— Nie mogę, sir.
— A to niby dlaczego? — pytam z rozdrażnieniem, wgłębiając się w plany samolotu.
— Ponieważ to naruszyłoby zasady nadzoru.
Przecieram twarz dłonią. Zapomniałem. Cały czas zapominam o tym cholernym nadzorze, na który jako jeden z niewielu bohaterów chcę się zgodzić. No cóż... Posiadam jeszcze jakieś ludzkie odruchy i uważam, że aby być lepszym od złoczyńców, muszę mieć jakieś nakazy i zakazy.
A w dodatku, kto powiedział, że nie będę naginał parę reguł? Przy łamaniu jakichś zakazów będzie ciekawiej.
— Rób co każę Jarvis.
— Ale, sir...
— Do roboty Jarvis!
Program milknie, a ja zajmuje się badaniem informacji odnośnie zmarłych kapitanów samolotu i firmie, która tworzyła tę latającą maszynę.
— Właśnie łamie kod policji U.S.A., panie Stark. Czy mogę coś jeszcze dla pana zrobić, sir?
Jarvis przerywa mi w chwili, w której odczytuje nazwę firmy wykonującej części samolotowe: „Hybryda". Ciekawe. Ta nazwa mi coś mówi. Może to jedna z tych gorszych firm, z której ostatnio się wyśmiewałem? Zanim zdążę dobrze się nad tym zastanowić, Jarvis znowu mi przeszkadza:
— Sir, wątpię, że samolot rozbił się z powodu kiepskich części. Każdy Avengers doskonale wie, że najprawdopodobniejszy jest zamach na kapitanów.
Czyżbym myślał na głos, że Jarvis potrafi mi odpowiedzieć? A może mój program słyszy moje myśli?
— Sabotaż może składać się z kilku warstw, Jarvis. Strzykawki mogły być dla zmyłki. Nic więcej.
— Naprawdę pan tak sądzi?
Nie zwracam uwagi na Jarvisa. Właśnie oświeciły mnie moje własne słowa. Szybko wyłączam hologram samolotu i włączam tablicę, na której zapisuje swoje spostrzeżenia. Jarvis w tym samym czasie pokazuje mi pliki policji. Spoglądam na nie kątem oka, ale nie zagłębiam się w nie. Służby wiedzą tyle co my – czyli prawie nic.
CZYTASZ
Bohaterka Avengers. Age of Hydra
FanfictionNazywam się Angel. Jak na ironię, bo mój ojciec jest aniołem. A raczej był. Po moich narodzinach upadł i stał się szatanem. I szczerze mówiąc nie wiem czy go nienawidzić, czy kochać. Dzięki niemu jestem nieśmiertelna, wszystkiego szybko się uczę i m...