Budzę się w dziwnie chłodnym miejscu. Nie żeby nie było to podobne do piekła, tam każde nieprzyjemne uczucie jest mile widziane. Tu jednak brakuje tej aury cierpienia i potępienia.
Powoli się podnoszę i rozmasowując głowę rozglądam się dookoła. Jestem w jaskini, której wyjście jest zakryte dużymi, metalowymi drzwiami wyrwanymi z zawiasów i po prostu opartymi o skałę. Z boku stoi stół i wieszak na ciuchy. Trafiłam do naprawdę nietypowego miejsca.
Chcę wstać i wtedy zauważam krępujące mnie metalowe łańcuchy. A więc gdziekolwiek jestem, nie będzie to miły pobyt.
Pomimo wszystko staram się nie wpaść w panikę. Gdziekolwiek jestem ucieknę stąd, a może nawet Avengers mnie odnajdą. Spoglądam z nadzieją na swój nadgarstek, ale nie znajduje na nim zegarka, dzięki któremu mogłam się kontaktować z Avengers.
Nagle metalowe drzwi się przesuwają. Spoglądam w stronę wyjścia i moim oczom ukazuje się roześmiany Loki. Za nim podąża dziwna lodowa istota przypominająca człowieka. Wpatruje się we mnie przez chwilę, by w końcu przerwać ciszę:
— Widzisz? Pomogłem ci i uratowałem cię od piekła.
— Jak? — pytam przez zaciśnięte zęby.
— Normalnie, zabiłem ich.
Prycham z pogardą, a Loki cierpliwie mi się przygląda, co nie wróży zbyt dobrze. Ale to niemożliwe... nie można zabić upadłych aniołów. Są na to za silni.
— Ale... jak? — pytam, pewna, że nie kłamał.
— Tylko moc przywódców może tu coś zdziałać, a powiązana z wiecznie płonącym ogniem piekła może go zniszczyć. Ja zdobyłem jedno i drugie.
Lodowy stwór powarkuje, jakby zgadzał się ze swoim panem.
— Ale jak zdobyłeś moc mojego... — Oświeca mnie. Tamte odwiedziny w Asgardzie, pomoc Lokiego w zamian za coś tak banalnego — ojca... Mówiłeś, że to nie zaszkodzi Avengers!
— I nie zaszkodzi — odpowiada z szatańskim uśmiechem. — I tak miałaś odejść z Avengers.
Biorę głęboki wdech. Muszę myśleć trzeźwo, żeby jakoś poradzić sobie z zaistniałą sytuacją. Loki zabrał kosmyk moich włosów, w których kryła się cząstka mocy mojego ojca - nowego władcy Piekieł, który pokonał Lucyfera. Do tego, jakoś zdążył zejść do czeluści otchłani i zabrać stamtąd ogień. Jak? W każdym bądź razie zabił upadłych, co oznaczało, że ze mną poradzi sobie jeszcze lepiej.
— Po co jestem ci potrzebna?
Loki macha na swojego towarzysza, który kiwa głową i wychodzi z jaskini. Przez szparę zauważam białe stoki i stalowe niebieskie niebo. Gdzie on mnie zabrał?!
— To bardzo trafne pytanie.
— Konkrety, Loki!
Uśmiecha się, jakby moja niecierpliwość była najbardziej uroczą rzeczą jaką widział. Powoli do mnie podchodzi i kuca, aby zrównać się ze mną twarzą.
— Chcę panowania nad światem, a żeby to osiągnąć potrzebują dobrej armii. Wiesz kto nią będzie?
Upadłe anioły byłby armią doskonałą, ale zapanowanie nad nimi to już mniej doskonała sprawa.
— Jestem zakładniczką? — warczę.
Loki klepie mnie po policzku i po chwili zaczyna kręcić wesoło dłońmi, jakby był magikiem na przyjęciu dla dzieci.
— Brawo moja Kassidy*! Twój ojciec zrobi wszystko, żeby cię odzyskać. Złoży przysięgę i wyśle armię, która zdobędzie dla mnie świat.
— Avengers cię powstrzyma — syczę, a Loki wybucha śmiechem i kręci z politowaniem głową. Nie znoszę takiego spojrzenia.
— Wątpię w to... bardzo. Już teraz nimi manipuluje, a przynajmniej częścią. Słyszałaś o Pietro? - Kiwam głową, żeby jak najszybciej skończyć tę bezsensowną rozmowę. - Nagle ożył, a raczej mój lodowy towarzysz go ożywił i teraz miesza swojej siostrzyczce w głowie. Mam panowanie nad Avengers. Nie mogą mi nic zrobić.
Czuję narastający gniew. Tak bawić się uczuciami Wandy?! Naprawdę?! Muszę coś zrobić, jakoś ich ostrzec. Ale jak mogę to zrobić przykuta do zimnej skały?!
Loki powoli wstaje, a ja czuję ciarki przerażenia. Nawet Avengers nie poradzi sobie z armią Piekieł. Loki uśmiecha się tryumfatorsko i bez słowa znika tuż przed wyjściem.
*Kassidy – irlandzkie imię znaczące „mądra"
KONIEC CZĘŚCI I
Tak oto doszliśmy do końca części 1 :)
Jak się Wam podobała?
CZYTASZ
Bohaterka Avengers. Age of Hydra
FanfictionNazywam się Angel. Jak na ironię, bo mój ojciec jest aniołem. A raczej był. Po moich narodzinach upadł i stał się szatanem. I szczerze mówiąc nie wiem czy go nienawidzić, czy kochać. Dzięki niemu jestem nieśmiertelna, wszystkiego szybko się uczę i m...