Peter Parker – Spider – Man
Mężczyzna wyje z bólu, ale jest on i tak niewystarczający. Nic nie mówi. Cały czas unika odpowiedzi na bardzo proste pytania: „Jakie plany ma Hydra? Gdzie zaatakuje?" Wysublimowane tortury wybrane przez Starka i Rogersa niewiele dają.
Patrzę na nich i czekam, aż w końcu poproszą mnie o jakąś pomoc. Nudzi mi się stać tu i oglądać bezczynnie. Wolałbym zadziałać. Przyczynić się do kolejnego wielkiego kroku w walce z Hydrą. W końcu byłem jednym z bohaterów, który schwytał tego żołnierza.
— Dobra Pajączku — mówi Stark i macha na mnie ręką. — Może teraz ty coś zdziałaj. Widocznie my nie jesteśmy dla niego za straszni.
Kiwam głową i przez chwilę zastanawiam się, czy mam być brutalny, czy może raczej nie. Jakie to by było przyjemne gdybym mógł się wyżyć na tym żołnierzu. Ale to nie jest w guście bohatera. Muszę być spokojniejszy.
Podchodzę do niego i schylam się, aby spojrzeć mu w oczy. Przez chwilę unika mojego wzroku, ale w końcu podnosi głowę. W jego oczach maluje się nienawiść, jakiej nigdy nie widziałem. Jeszcze nie spotkałem w swoim życiu osoby, która mogłaby tak złorzeczyć światu. Widocznie jeszcze wiele przede mną.
— Odpowiedz na nasze pytania — rozkazuję głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Żołnierz uśmiecha się, ukazując zakrwawione zęby. Steve w napływie gniewu uderzył go tak mocno, że wyleciało mu parę siekaczy.
— Hydra nie będzie odpowiadać na wasze pytania. Jest na to za wielka. Hail Hydra!
Zerkam na swoich towarzyszy. Steve wzdryga się i zakrywa twarz dłonią. Natomiast Iron Man parska i bierze kolejny łyk kawy, obserwując mnie bacznie. Ekstra. Muszę się naprawdę przyłożyć.
— Dobra. Liczę do trzech, a ty odpowiesz na moje pytania, a jak nie...
— To co? Zabijesz mnie? Na pewno!
Uśmiecham się drapieżnie. Lepiej, żeby mnie nie denerwował bardziej i tak mam zszargane nerwy.
— Jeden — zaczynam odliczanie. Żołnierz uśmiecha się kpiarsko. — Dwa. — Teraz wybucha obłąkańczym śmiechem. — Trzy...
Daję mu sekundę na odpowiedź, czego nie robi. Uderzam go pięścią w twarz, zmywając mu ten uśmieszek z twarzy. Żołnierz spogląda na mnie z niemałym zaskoczeniem, ale kręci głową. Nie odpowie, choćbym go bił tysiąc razy w tę kruchą szczękę. Nie odpowie.
Mogę już tylko skorzystać z pajęczych mocy. Wystrzeliwuję w jego stronę sieć i nie zważając na nic, ciągnę go po podłodze, w stronę przeciwległej ściany. Pozwalam sobie na gniew. Wyciągam go z siebie i próbuję zamienić w coś pożytecznego, jak zmuszenie tego gada do gadania.
— Nic nie powiem! — syczy, a ja uśmiecham się pod nosem.
Przypominam sobie te dwie głębokie rany, które Hydra mi ostatnio zagwarantowała. Myślę o Czarnej Wdowie, która doprowadziła Angel do płaczu. Jej nie mogę nic zrobić, ale swój gniew mogę przenieść na żołnierza. Przypominam sobie Wandę, która wczoraj to wpadała w gniew, to się smuciła, to wybuchała śmiechem, a wszystko przez te męczące misje odkrycia Hydry i jakieś niewyjaśnione sprawy miłosne. Do tego moja kochana ciocia, zmęczona życiem i martwiąca się o mnie. Co by było gdyby poznała prawdę!
W napływie gniewu, oddając się rozmyślaniom, zapominam o tej całej łagodności, która pasuje do image'u bohatera. Biję żołnierza na oślep. Zadaję mu najgorsze katusze na jakie mnie stać. Nie zważając na jego ból i kończyny przywiązane do krzesła, rzucam nim o podłogę i ścianę. Przez tę krótką chwilę naprawdę nie wiem co robię.
CZYTASZ
Bohaterka Avengers. Age of Hydra
FanfictionNazywam się Angel. Jak na ironię, bo mój ojciec jest aniołem. A raczej był. Po moich narodzinach upadł i stał się szatanem. I szczerze mówiąc nie wiem czy go nienawidzić, czy kochać. Dzięki niemu jestem nieśmiertelna, wszystkiego szybko się uczę i m...