Symulacja się kończy. Otwieram gwałtownie oczy i siadam równie prędko. Jednak przytrzymujące moje ręce obręcze pociągają mnie do tyłu. Uderzam głową w metalowy stół i jęczę cicho. W głośnikach słyszę głos Wdowy:
— Postaraj się bardziej. Jesteśmy już tak blisko. Prawie się zmieniłaś!
Ale gdzie? W symulacji czy w rzeczywistości? Spoglądam na zegarek wiszący na ścianie. Jedyny kolorowy akcent w tym szarym pomieszczeniu. Różowe wskazówki wskazują czerwone cyfry: czwarta czterdzieści pięć po południ. Leżę tutaj już pięć godzin, a moje zmęczenie sięga zenitu. Wzdycham cicho i przymykam oczy.
— Spróbujemy jeszcze raz. Jeżeli teraz nie pójdzie to...
„Uznacie moją porażkę" myślę żałośnie, po czym otwieram oczy.
— Zmieniłaś się w połowie i w symulacji i w rzeczywistości. Praktycznie wszystkie twoje ruchy tam, są odzwierciedlane tutaj. Stąd te obręcze. Rozumiesz?
Przecież już mi to wyjaśniałaś. No, może oprócz tej zmiany. Jednak po co powtarzać tę informację o obręczach? I tak już czuję się, jak w więzieniu... nieco upokorzona.
— Próbujemy jeszcze raz. Przygotuj się.
Maska ze specjalnym gazem, wprowadzającym mnie w symulację, zbliża się do mojej twarzy. Jeszcze nie zakryła moich ust, a ja już ze znużeniem zamykam oczy. Metalowa maska dotyka mojej twarzy i delikatnie się w nią wgłębia. Po chwili oddycham już tym dziwnym, lekkim gazem.
Znajduje się w czarnej próżni, ale założę się, że za chwilę rzeczywistość się zmieni. Wdowa z pomocą naukowców i najnowocześniejszych maszyn zapewne już szpera w moim umyśle, wspomnieniach, marzeniach, lękach. Na pewno wybiorą coś odpowiedniego do ćwiczeń i zmodyfikują tak, bym mogła się wykazać.
Próżnia zaczyna się wsysać, wliczając w to też mnie. Wpadam w wir, który znika równie niespodziewanie, jak się pojawił. Upadam na ziemię i powoli się z niej podnoszę. Żałuję, że ból w symulacjach jest tak samo odczuwalny, jak w rzeczywistości. Przecieram zmęczone oczy i rozglądam się dookoła. Zatyka mnie.
Przed sobą mam obóz. Wojnę. Obłocone ciężarówki, obolałych żołnierzy w mundurach, biegnące gdzieś sanitariuszki. Zapiera mi dech w piersiach. To moje wspomnienie, moje dawne życie. Byłam w tym obozie, pracowałam tu z Kapitanem i Peggy. Mrugam szybko oczami, jakbym chciała przegonić ten sen, ale się nie udaje. Okropna symulacja trwa.
Jak oni mogli mi to zrobić?! Jak mogli mnie wysłać akurat tu? Akurat teraz, kiedy jestem zmęczona po pięciu godzinach prób. Kręcę głową i wycofują się do tyłu, ale nie robię nawet trzech kroków, kiedy uderzam plecami o czyjś umięśniony tors. Odwracam się gwałtownie i widzę Cyryla, ubranego tak samo, jak ostatniej nocy, kiedy mnie odwiedził.
Co on tu robi?! Przecież poznałam go po wojnie! Czyżby zdołali dotrzeć i do tego niedawnego wspomnienia i przenieść Cyryla do tej rzeczywistości? Ale jak?! Przecież postarałam się z wszystkich sił, aby zablokować ich dostęp do tej części swojej przeszłości.
— Ładnie tu — mówi Cyryl i uśmiecha się jeszcze szerzej. Cały czas spogląda prosto w moje oczy. Nawet na sekundę nie zerknął na otoczenie. — Twój ojciec przysyła pozdrowienia.
Mrużę oczy i marszczę brwi. Naprawdę? Znowu?
Cyryl przesuwa się w bok i ukazuje mi widok na mojego ojca. Wstrzymuję powietrze. Ojciec, jak zawsze przystojny, w blond włosach i czarnym garniturze, z uśmiechem wykrzywiającym usta, trzyma moją matkę w objęciach. Ona, moja kochana rodzicielka... Spogląda w moja stronę i uśmiecha się, jakby przeżywała najlepszy dzień swojego życia. Jej zielone oczy iskrzą się figlarnie, a lekko rudawe włosy lśnią w blasku roztaczanym przez ojca.
CZYTASZ
Bohaterka Avengers. Age of Hydra
FanfikceNazywam się Angel. Jak na ironię, bo mój ojciec jest aniołem. A raczej był. Po moich narodzinach upadł i stał się szatanem. I szczerze mówiąc nie wiem czy go nienawidzić, czy kochać. Dzięki niemu jestem nieśmiertelna, wszystkiego szybko się uczę i m...