7

7.2K 399 95
                                    

Peter Parker – Spider Man

Agent Gordon stoi przy rozległej tablicy i wciąż na niej pisze. Nie mogę się skupić na czytanym tekście. Gordon nie ma najpiękniejszego pisma. A w dodatku kto chciałby czytać takie nudne głupoty?! Przecież jeżeli będę chciał wiedzieć coś o sposobie funkcjonowania T.A.R.C.Z.Y to pójdę sobie do Starka lub jeszcze lepiej do Kapitana. Nawet Fury mi pomoże w razie czego. Po co mi wkuwanie tych wszystkich rzeczy na pamięć?

Spoglądam w stronę długich, wielkich okien. Właśnie zaczyna się dzień, a ja zamiast ćwiczyć swoje umiejętności, siedzę tutaj i nudzę się, jak na każdej lekcji w szkole. Wanda też tu jest, tylko, że ona w nocy mogła się wyszaleć na jakiejś tajnej misji. Ja ślęczę tu po kilku godzinach nauki na dzisiejszy sprawdzian. Tego dnia w ogóle nie wypróbowałem swoich nowych sieci, które zrobiłem.

Nie wytrzymuję tej bezczynności. Z frustracją uderzam głową o ławkę. Agent Gordon albo tego nie zauważa, albo ma to gdzieś. Słyszę za sobą ciche słowa Wandzi:

— Wstawaj. Nie będę tu jedyną osobą stwarzającą pozory uczenia się.

— Dasz sobie radę Wandziu. Wierzę w twoje nieprzeciętne, czarodziejskie moce — mruczę, po czym wygodniej kładę swoją głowę na zgiętych rękach. Zamykam oczy i staram się odciąć od reszty świata. Teraz marzę już tylko o wypoczynku lub wyjściu na miasto w nowym stroju i z nową bronią.

Gordon wciąż coś tam mówi i pisze. W pewnej chwili Wandzia odpowiada na jakieś pytanie. Dobrze, że mi dali spokój. Już prawie zasypiam, kiedy słyszę rozkazujący głos Gordona:

— Parker! Przywitałbyś się może?

Co on? Mój nauczyciel od kultury osobistej?! Nie wykonuję jego polecenia. Po prostu mi się nie chce, a to czego uczy nas właśnie na tablicy, przerobię sobie sam później.

— Żołnierzu! — słyszę mocny, głęboki głos przywódcy. Kapitan. No świetnie! Podpadłem mu.

Powoli podnoszę głowę i spoglądam w stronę drzwi. Kapitan, Stark i T'Challa przyprowadzili ze sobą jakąś młodą dziewczynę z rudymi włosami. To najbardziej charakterystyczna rzecz jaką można w niej zauważyć. No i jeszcze ten nieco niepewny uśmiech.

Prostuję się bardziej i kiwam głową do przybyłych. Gordon wydaje się być usatysfakcjonowany. Podchodzi do superbohaterów, a ja odwracam się do Wandzi.

— Kto to jest?

— Ich nowy nabytek — odpowiada ze złością. Spogląda w stronę Gordona i Avengers z gniewnym błyskiem w oku. — Dzisiaj w nocy musiałam ją im przyprowadzić. I oto jest.

Odwracam się w stronę wyjścia. Zauważam idącego w moją stronę Starka. Nie ma typowej dla siebie luźnej postawy. Jest wyprostowany i poważny. Na jego twarzy maluje się zmęczenie. Rozumiem go. Nie wysypia się już od dłuższego czasu. Wciąż rozmyśla nad nadzorem i nad tym jak ulepszyć Avengers. Z jednej strony uważa pilnowanie nas za dobry plan, ale z drugiej boi się, że może to nas osłabić. Stark zaczyna masowo szukać bohaterów, ale niektórzy z nas uważają to za lekką przesadę. Czasami lepiej, żeby pracować w pojedynkę, jak ja kiedyś. Wyrosłem w końcu na epickiego bohatera, czyż nie?

— Co tam Parker? — pyta Stark opierając się o moją ławkę.

— Jak długo będę musiał się jeszcze uczyć tych głupot? — Wskazuję palcem na zapisaną tablicę. Stark nie patrzy na nią, ale wzdycha i kiwa głową, jakby rozumiał mój ból.

— Teraz wszyscy, którzy będą chcieli należeć do Avengers będą musieli przez to przechodzić. Nadzór wymaga od nas znania prawa zarówno T.A.R.C.Z.Y jak i prawa państwowego.

Bohaterka Avengers. Age of HydraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz