Chłopiec...

512 20 1
                                    

Około godziny 20.00 do Jagody zadzwonił telefon. Jakiś mężczyzna tłumaczył, że znalazł jej numer w ogłoszeniu, i pilnie potrzebuje opiekunki do dziecka. Zaproponował bardzo wysoką stawkę, więc Jagoda się zgodziła. Wyszła z domu i pojechała pod wskazany adres. Był to stary dom, stojący na uboczu. Zdała sobie sprawę, że jest już mocno spóźniona, nie czekając dłużej zadzwoniła do drzwi. Otworzył jej dziewięcioletni chłopiec. -Będziesz dziś w nocy moją mamusią?- zapytał.

Powiedział, że został sam, bo rodzice musieli już wyjść. Zdziwiła się ale ponieważ zostawili dla niej pieniądze, uznała, że wszystko jest w porządku. Cieszyła się, że udało się jej zarobić parę złotych, a noc przecież mogła wykorzystać na naukę do egzaminów. Tyle, że nauka jakoś nie za bardzo chciała jej wejść do głowy. Jagoda czuła się nieswojo w tym wielkim, pustym domu. Pełnym starych i zakurzonych mebli, skrzypiących schodów i tajemniczych zakamarków. Chłopiec siedział na podłodze i przyglądał się jej wielkimi, czarnymi oczami.

-Może już spać, co?- spytała Jagoda

-Nie, nie lubię spać. To nudne. Chcę się z tobą bawić.-

-Za późno na zabawę. Położymy cie do łóżka. To już najwyższy czas na takich małych chłopców, jak ty.-

-Dlaczego żadna mamusia nie chce się ze mną bawić?- pytanie chłopca skierowane było raczej do ścian starego domu, niż do opiekunki. Na pierwszym piętrze znajdowała się sypialnia chłopca. Jagoda kazała mu się położyć do łóżka, i przykrywa go kołdrą po samą brodę. Dotykając skóry chłopca zauważyła, że jest bardzo zimny.

-Gaszę światło, będziesz spał?-

-NIE-

-Będziesz. A gdybyś czegoś potrzebował porostu mnie zawołaj.-

Parę minut po północy usłyszała przeraźliwy krzyk, dochodzący z sypialni małego. Jego echo odbija się od ścian pustych pokoi. Jagoda pędem wbiega na górę do sypialni. Pusto. Zmierzwiona pościel na łóżku, widzi otwarte na oścież okno. Opiera się dłońmi o zimny parapet i spogląda w noc. Nagle słyszy za sobą szmer. Odwraca się i widzi coś co pełznie do niej. W pokoju było ciemno więc nie rozróżniała kształtów. Stwór coraz bardziej się do niej zbliża. Zatrzymuje się, i spod starego kożucha wychodzi chłopiec.

-Przestraszyłaś się?-

-Oszalałeś, o mało nie dostałam zawału-

-To tylko żart, narazie nie masz czego bać...-

-Dlaczego to zrobiłeś?-

-Nudziłem się, mówiłem ci, że nie chce mi się spać-

-Ale...-

-Chcę się z tobą bawić- Schodzą do salonu. Wygląda na to, że z nauki nici.

-W co chcesz się bawić?-

-W zagadki. To moja ulubiona gra- Przez chwile Jagodzie wydaje się, że w jego ciemnych oczach dostrzegła błysk.

-Ale ja nie znam żadnych zagadek-

-Nie szkodzi. Ja znam, tylko jedna - ale trudną. Znalazłem ją w książce, którą dostałem od mamy. Żadna z moich poprzednich mam nie potrafiła jej odgadnąć, nawet nie próbowały. Rodzice też nie.-

-A co będzie jeśli jej nie zgadnę?-

-Nic, i tak poznasz odpowiedź-

-W takim razie zamieniam w słuch- Chłopiec bierze głęboki oddech i zaczyna mówić: -Nie można tego zobaczyć ani dotknąć palcami. Jest pod górami i jest pod gwiazdami. Pustej jaskini nie omija. Po nas zostaje, i było przed nami. Życie gaśnie, a śmiech zabija.-

Creepypasta PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz