Rozdział 3

294 24 5
                                    

Następnego dnia budzę się dość wcześnie. Nie mogę dłużej wytrzymać w łóżku, więc wstaję. Cały czas w głowie mam wczorajsze spotkanie z Niki. Wróć. Z Tini. A co się jeszcze okazało? To ta sama Tini, która jest znana na całym świecie z serialu "Violetta", w którym gra główną rolę. Nie, nie jestem na nią zły. Gdybym to ja był sławny i zajmował się sprzedarzą narkotyków, też wymyśliłbym sobie jakiś pseudonim. Ale.. Nie musiała mi przecież mówić, kim jest naprawdę. Może jej na mnie zależy?

Nie, Jorge, daj spokój.

Przecież ona jest taka... Stop. Nie będę wariował na punkcie jakiejś dziewczyny. Ale ona nie jest "jakaś". Jej duże, brązowe oczy potrafią przewiercić twoją duszę na wylot, jest taka delikatna, piękna.. Jest taka, o jakiej marzę.

A raczej, marzyłbym, gdybym szukał dziewczyny.

Nie mogę pozwolić sobie na przywiązanie się do niej. Chociaż już to zrobiłem.

Od: Tini
8:56
Cześć, Jorge. Potrzebuję Twojej pomocy

Do: Tini
8:56
W czym?

Od: Tini
8:57
Muszę się pilnie dostać do Seattle. Pomożesz? :*

Jak mogę jej odmówić?

Do: Tini
8:57
Jasne. Przyjadę po Ciebie o 10, pasuje?
Od: Tini
9:01
Tak. Wyślę Ci zaraz adres

Czekając na esemesa od Tini, szykuję się. Zakładam czarny T-shirt, spodnie tego samego koloru i do tego białe trampki. Mój telefon wydaje z siebie wesoły dźwięk

Od: Tini
9:11
89, Applestreet

Z szafki nocnej zabieram kluczyki od samochodu i czarne okulary przeciwsłoneczne. Przeglądam się szybko w lustrze.

Seattle. To dosyć daleko. Chyba nie uda mi się podwieść tam Tini i jeszcze wrócić tego samego dnia. Trudno, wynajmę pokój w hotelu.

Za pięć dziesiąta jestem pod wskazanym przez Stoessel domem. Wysyłam jej esemesa, że czekam. Po chwili widzę ją. Majestatycznym krokiem idzie w moją stronę. Wygląda nienagannie. Ma na sobie białą koszulę, zapinaną na złote guziki i czarne spodnie. Jej brązowe włosy falując opadają na ramiona.

Podchodzi do mojego samochodu i otwiera sobie drzwi.

"Gdzie mogę włożyć walizkę?" Pyta.
Odpinam pasy i wysiadam. Biorę od niej walizkę i wkładam do bagażnika.
"Wsiadaj" Polecam i robię to samo. Po chwili oboje siedzimy i jesteśmy gotowi do jazdy.
"Dzięki, Jorge" Czemu tak bardzo podoba mi się, jak ona wypowiada moje imię?
"Nie ma za co" Puszczam jej oczko. Nie jestem pewny, czy to widziała, ponieważ mam okulary przeciwsłoneczne. "Przyjaciele muszą sobie pomagać" Dorzucam i przekręcam kluczyk w stacyjce.

Nie wiem właściwie, czy jestesmy przyjaciółmi? Znajomymi? Poprosiła mnie o pomoc. Akurat mnie. Czy to coś znaczy?

"Po co właściwie jedziesz do Seattle?"
"Wiesz.. Nagrywam płytę" Uśmiecha się. Szuka czegoś w torbie, a po chwili wymuje z niej kwadratowe pudełeczko. "Chcesz posłuchać?" Potrząsa przedmiotem. Uśmiecham się i przytakuję. Tini starannie otwiera pudełko i wkłada płytę do odtwarzacza.

Czekamy kilka sekund i z głośników wydobywają się dźwięki piosenki "Yo Te Amo A Ti". Pewnie napisała to dla swojego chłopaka..

Głoa Tini jest wspaniały. Ona ma ogromny talent. Można jej słuchać godzinami, a i tak się nie znudzi

"I co? Podoba ci się?" Pyta entuzjastycznie. W jej oczach pojawiają się iskierki.
"Tak. Wiesz, ja nie znam się na muzyce, ale to jest naprawdę dobre"

Jedziemy już kilka dobrych godzin. Po głowie cały czas chodzi mi piosenka, której słuchaliśmy. Pewnie jest szczęśliwa z.. tym swoim kolesiem.

Tini usnęła. Jest bardzo ciemno, prawie nie widać drogi. Ona wygląda tak uroczo. Wtuliła się w fotel pasażera, podciągnęła kolana pod brodę, a kosmyki jej włosów opadają na czoło, policzki i oczy. Mógłbym zrobić jej zdjęcie i ustawić na tapetę.

"Jorges" Szepcze do mnie. Jorges? Świetna ksywka.. Wyczujcie ten sarkazm.
"Słucham" Odpowiadam tym samym tonem
"Możemy zrobić postój? Muszę za potrzebą" Zaśmiała się cicho i odgarnia włosy z twarzy
"Jeśli tylko znajdę jakąś stację"

Godzinę później, nadal nie znalazłem żadnej stacji benzynowej. Tini nie może już usiedzieć na swoim miejscu. Wygląda zabawnie, ale śmiać się nie będę.

"Jorgeeees. Ja.. Już.. Na prawdę.. Muszę" Cedzi przez zęby, ale i tak dostrzegam na jej twarzy cień uśmiechu. Wzdycham i zjeżdżam na pobocze.
"Proszę" Pokazuję rząd moich zębów. Chyba trochę przesadziłem. Tini się zdenerwowała i wysiadła z samochodu.

Widzę, jak idzie w krzaki. Za jakieś 3 godziny powinniśmy być na miejscu. Palcami stukam w kierownicę i nucę "Yo Te Amo A Ti". Wciskam play i leci ta piosenka. Głos Tini wydobywa się z głośników, a ja zaczynam śpiewać. Brzmi to całkiem nieźle. Nigdy nie próbowałem śpiewać. Piosenka się kończy, a wtedy drzwi samochodu gwałtownie się otwierają

"Wszystko słyszałam" Tini uśmiecha się szeroko, jakby z czegoś bardzo zadowolona.
"Co słyszałaś?" Udaję głupiego i odchrząkam. Poprawiam się na swoim miejscu
"Jak śpiewałeś" Lekko uderzyła mnie w tors, swoją ręką "Naprawdę ładnie" Przyznaje i kiwa głową z uznaniem
"Przesadzasz" Ziewam
"Ugh" Przewraca oczami i wyjmuje telefon z torebki

Została godzina jazdy. Zbieram się w sobie, żeby nie usnąć. Jest piąta rano. Tini siedzi z oczami wlepionymi w telefon. Po chwili odkłada go.

"Opowiesz mi coś o sobie?"
"Co chcesz wiedzieć?" Unoszę jedną brew.
"Wszystko" Zaśmiała się. Uwielbiam jej śmiech.
"Jestem Jorge.." Przerywa mi w pół zdania
"To wiem" Przewraca oczami
"Też chciałbym coś wiedzieć.." Poważnieję
"Słucham" Przygląda mi się
"Skoro jesteś sławną aktorką, i nagrywasz płytę, po co chciałaś mi sprzedać narkotyki?" Patrzę jej w oczy. Odwraca wzrok. Nerwowo uderza palcami o telefon. "Hm..?" Próbuję przyspieszyć jej odpowiedź.
"Jorge.. To był błąd. Jeden, wielki błąd. Zapomnijmy o tym" Prosi. Wzdycham.
Ucięła ten temat. Teraz siedzimy w ciszy. Żadne z nas nie zdecyduje się jej przerwać, dopóki ktoś drugi tego nie zrobi. Tkwimy w błędnym kole ciszy.

"Jesteśmy na miejscu" Oznajmiam.

Tini bez słowa zbiera swoje rzeczy i wysiada z samochodu. Również wysiadam. Podchodzi do bagażnika, otwiera go i wyjmuje swoją walizkę.

"Tini.." Wołam ją. Idzie przed siebie do hotelu o nazwie Escala, przy którym zaparkowałem "Martina" Idę za nią

Igmoruje mnie. Melduje się w recepcji. Od czasu mojego pytania, zupełnie się zmieniła. Na jej twarzy nie ma już uśmiechu, ani iskierek w oczach. Stała się chłodna i nie rozmawia ze mną.

"Jorge, możesz już jechać" Stwierdza, kiedy odchodzi kawałek od recepcji
"Tak po prostu?" Unoszę jedną brew
"Aa, no tak" Szuka czegoś w torebce, a po chwili wyciąga w moją stronę rękę, w której trzyma kilka banknotów
"Żartujesz sobie ze mnie?" Denerwuję się "Nie chcę pieniędzy" Prawie na nią warknąłem
"To czego chcesz?" Odpowiada mi tym samym tonem. Patrzy mi głęboko w oczy. Niemal może wejrzeć w moją duszę. Boję się, że teraz zobaczy wszystko, czego się obawiam i dowie się wszystkiego o moim życiu.

•••
długo czekaliście c:
kto myślał, że będzie tak różowo przez cały rozdział? :D

× light your heart ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz