Odgłos otwieranych drzwi od łazienki wyrwał mnie ze snu. Powoli otwieram oczy i dostrzegam Tini. Ma na sobie mój szlafrok, a włosy zawinęła w turban. Wnioskuję, że brała prysznic, albo się kąpała.
"Przepraszam. Nie chciałam Cię obudzić" Uśmiecha się słodko.
"Nie obudziłaś" Mówię i podpieram się na łokciach.
"Wiem, że tak, ale nie ważne" Mruga jednym okiem.
"Mam propozycję. Właściwie nie do odrzucenia" Podnoszę się do pozycji siedzącej, następnie wstaję. Dziewczyna patrzy na mnie pytająco. "Może pojedziemy nad jezioro na kilka dni?"
"Wakacje? Z chęcią" Stwierdza wesoło.Po śniadaniu składającym się z pięciu omletów, którymi musieliśmy się podzielić ponieważ tylko na to starczyło jedzenia w lodówce, zaczynamy pakować walizkę. Jedziemy na dwa dni i jedną noc, więc nie potrzebujemy zbyt wielu rzeczy.
Zasuwam nasz bagaż i stawiam go obok łóżka. Zdecydowanie potrzebujemy wakacji tylko we dwoje.. Właśnie. Tylko we dwoje. Może znajdzie się jakaś stosowna sytuacja do rozmowy o nas.
"Gotowa?" Pytam patrząc na poprawiającą fryzurę Martinę. Lekko kiwa głową.
Po nie długiej drodze docieramy nad jezioro. Wyjmuję walizkę z bagażnika i udajemy się w stronę jednego z drewnianych domków.
Martinie od razu podoba się jego wnętrze. Chodzi od pokoju do pokoju i wymyśla, co jeszcze my moglibyśmy mieć w domu.
"No, ale na to, to musisz się zgodzić" Stwierdza przy każdym z mebli.
Nie chcę jej sprawiać przykrości, dlatego posłusznie kiwam głową z nadzieją, że jak wrócimy to nie będzie już o tym pamiętać.
Stawiam walizkę obok kanapy w paski. Podchodzę do Tini, która ogląda cudowny widok za oknem.
"Podoba Ci się tu?" Pytam z uśmiechem. Odpowiedź już znam.
"Ty się jeszcze pytasz, Jorges?" Prycha, a następnie zaczyna się śmiać "Tu jest cudownie, idealnie"Tini odwzajemnia mój uśmiech i razem patrzymy w okno. Zauważamy Petera idącego nad jezioro.
"Cóż. Idealnie - było" Zaciskam usta w cienką linię.
"Przecież się lubicie, to twój wspólnik" Martina próbowała mnie rozweselić.
"To, że jest moim wspólnikiem nie znaczy, że go lubię" Wyjaśniłem.Ustaliliśmy z Tini, że nie będziemy się przejmować Peterem ani tym, jak możliwy jest taki zbieg okoliczności. Zdecydowaliśmy też, że pójdziemy nad jezioro.
"Jorge!" Krzyczy, kiedy jestem w łazience. Szybko wychodzę, myślę, że coś się stało.
Staję w wejściu do naszej sypialni. Wybiera kostium kąpielowy. Unoszę jedną brew i patrzę wyczekująco.
"Musisz mi pomóc zdecydować, który kostium wybrać" Stwierdza.
"To ile Ty ich wzięłaś?"
"Trzy..." Wyjaśnia i patrzy na mnie przepraszającym wzrokiem.
"Tini, przyjechaliśmy na dwa dni. Nie użyłabyś wszystkich, gdybyś codziennie chodziła w innym. No chyba, że w nocy też założyłabyś jeden" Śmieję się
"Panie Blanco, nie rozumie pan myślenia kobiety" Udaje obrażoną i układa rzeczy w walizce.Podchodzę do niej i biorę ją na ręce. Wychodzę z naszego domku, a ona zaczyna krzyczeć.
"Chyba nie zrobisz tego, co myślę, że zrobisz..." Ciągle powtarza to zdanie.
Nie zwracam uwagi na jej słowa. Przechodzę ostrożnie między ludźmi siedzącymi na kocach i wchodzę na pomost.
"Pokażę Ci, że nie potrzebujesz ani jednego kostiumu" Uśmiecham się szeroko i wrzucam Tini do wody.
Udaje, że krztusi się wodą i krzyczy na mnie. Zaczynam się śmiać.
"Uważaj, bo spłoszysz rekiny" Pouczam ją.
"No chyba mi nie powiesz, że tu są rekiny" Jej mokre włosy smutno opadały na twarz. Przewróciłem oczami.
"Nie ma"
"Nie jesteś na tyle odważny, żeby przekonać mnie o tym osobiście?" Prowokuje mnie.Nic nie odpowiadam. Wskakuję do wody, a następnie zaczynam chlapać Tini. Podchodzi do nas mały chłopiec.
"Pograsz z nami w piłkę?" Pyta mnie.
"No dalej, Jorge, spraw dzieciakom radość" Przekonuje mnie Martina.Tini's POV
Przyniosłam z naszego domku koc i obserwuję jak Jorge bawi się z dziećmi. Muszę przyznać, że to urocze. Może kiedyś przyjdziemy tu z naszymi dziećmi i opowiem im tę zabawną historię z wrzuceniem mnie do jeziora.
Nie, Tini. Nie myśl sobie za dużo. Może wcale nie będzie dzieci, ślubu, wspólnej przyszłości.
Ktoś zasłania mi słońce. Mrużę oczy i rozpoznaję tę osobę. Peter.
"Witaj, śliczna" Siada obok mnie "Nie wiedziałem, że tu jesteś" Wskazuję na Jorge "Jesteście"
"To prawdziwa niespodzianka" Próbuję go zniechęcić do tej rozmowy
"Mam propozycję. Może pójdziemy na kolację biznesową?"
"Jesteśmy na wakacjach" Mówię od niechcenia
"To na kolację nie biznesową" Uśmiecha się.
"Muszę to omówić z Jorge" Zbywam go.
"Wspaniale. W takim razie zadzwoń" Całuje mnie w policzek i odchodzi.Jorge's POV
"Już się zmęczyłem" Śmieję się i siadam na kocu obok Tini.
"Już nie te lata" Ona także się śmieje.
"Aha, no jasne"Całuję ją namiętnie, a ona odwzajemnia ten pocałunek. Obejmuję ją. Tini kładzie rękę na moim policzku. Po chwili robimy przerwę na oddech.
"Peter chce iść z nami na kolację" Rzuca
"Rozmawiałaś z nim?" Denerwuję się
"Jorge, czegoś nie rozumiem. Jest Twoim wspólnikiem, a Ty nadal traktujesz go jak wroga" Mruży oczy
"Tak szybko zapomniałaś, co zrobił?"
"Ludzie się zmieniają" Stwierdza
"Nie widzisz jak on na Ciebie patrzy?" Prawie krzyknąłem
"Nie, nie widzę" Krzyżuje ręce na piersi "Myślisz, że poleciałabym na faceta, który prawie mnie zabił?"
"Może" Cedzę przez zębyWróciłem do domku. Zacząłem rozmyślać. Czy nasz związek ma w ogóle jakiś sens, jeśli ona zamierza spotykać się z byłym jak gdyby nigdy nic?
Z byłym, okej. Ale przecież on nie jest z tych zwykłych byłych. To jest ten chory psychicznie na jej punkcie. Wiem, że byłby w stanie zawrócić jej w głowie jeszcze raz.
Ale nie mogę na to pozwolić.
Może teraz Tini zgodzi iść się na tę kolację z nim beze mnie? Nie pozwolę na to. Jeśli ją to uszczęśliwi... pójdę na tę pieprzoną kolację. A jeśli nie, to nie pójdę.
•••
mała drama, hehe c:
CZYTASZ
× light your heart ×
FanficBlanco jest właścicielem ogromnej firmy. Nie lubi robić rzeczy "na pokaz". Uczestniczy w grach hazardowych. Handluje narkotykami. Pewnego dnia poznaje Niki. Czy ona na zawsze odmieni jego życie?