Rozdział 13

229 19 4
                                    

Lecimy samolotem. Za oknami rozpętała się straszna burza. Błyski i grzmoty plus trochę deszczu, dla mnie nic strasznego, ale Tini boi się tego jak dziecko. Oczywiście najpierw siedziała przy oknie, ale naturalnie zamieniliśmy się. Teraz próbuje usnąć, wtulona w mój tors. Skutecznie uniemożliwia mi ruszanie lewą stroną ciała.

Delikatnie wyciągam prawą rękę do fotela umieszczonego przede mną, gdzie jest mały ekranik. Tak, obejrzę film. Włączam go. Staram się jak najmniej ruszać przy wyjmowaniu słuchawek z bagażu podręcznego. To musi na prawdę dziwnie wyglądać. W końcu udaje mi się podłączyć sprzęt.

W menu filmów szukam czegoś fajnego. Harry Potter, nope, Indiana Jones, nie dzisiaj, Gwiezdne Wojny, um, teraz nie mam ochoty, Władca Pierścieni, Hobbit, Shrek, Kraina Lodu, Francuski Numer, Vinci... Jezu. To przecież nie jest wybór na całe życie, a ja nie mogę się zdecydować.

W końcu wybieram Hotel Tęcza. Nie wiem co to. Nigdy nie oglądałem- czas to zmienić. Właściwie to jedyny taki film z tego grona. Stoessel śpi słodko i troszkę ślini mi koszulkę, ale to szczegół.

Włączam film. Jakaś muzyczka rozbrzmiewa w moich słuchawkach i udaje mi się zapomnieć o burzy. Po kilkunastu minutach oglądania wciągającego filmu, starsza pani szturcha mnie w ramię. Lewe ramię. Wyjmuję słuchawki i sprawdzam, czy Martina nie wyrwała się z objęć Morfeusza.

"Słucham?" Warczę nieco zdenerwowany. Czym mnie zdenerwowała? Mogła obudzić Tini dla swoich zachcianek
"Mógłbyś mi, chłopcze, pomóc ze zdjęciem torby" Analizuję jej słowa

To jest równoznaczne z wstaniem z miejsca. To znaczy, że obudzę Stoessel. Czyli znów będę słuchał wywodów na temat, jakie to niebezpieczne skutki niesie ze sobą latanie samolotem w burzę. Ugh.

Zrezygnowany kiwam głową. Ostrożnie zdejmuję głowę Tini z ramienia. Wstaję i kładę na moim miejscu. Nie lubię tej pani

"Gdzie ta torba?" Pytam. Staram się zachować jak najwięcej grzeczności i dobrych manier
"Tutaj" Wskazuje półkę pod sufitem
"Który to pani bagaż?" Unoszę jedną brew. Jest tu z dwadzieścia toreb, do cholery
"To ten czarny" Wyjaśnia.

Ależ mi pani pomogła, dziękuję. Bardzo cenna rada, bez niej by się nie udało. Zaraz stracę nerwy, a to nie skończy się dobrze- dla tej pani i całego samolotu

"Robi sobie pani żarty?" Wzdycham i krzyżuję ręce na wysokości piersi
"Nie, a czemu miałabym? Proszę tylko o zdjęcie torby" Mówi z wyrzutem

Dobra, nie chce powiedzieć który, okay. Zdejmuję pierwszy lepszy czarny z brzegu. Pokazuję jej, a ona kręci głową przecząco. Biorę następny, również tego samego koloru. Znów to samo. Podobnie z siedmioma innymi. Dziewiąty okazuje się być bagaż pani nadgorliwej bądź upierdliwej. Jak kto woli.

Wracam. Stoessel już nie śpi, za to bardzo wciągnął ją Hotel Tęcza. Siedzi na moim miejscu i z ogromnym zaciekawieniem ogląda wspomniany film. Nie zwraca nawet uwagi, kiedy przychodzę i siadam obok.

Bardzo przeżywa każdą scenę śmiechem, albo łzami. Chcąc zwrócić na siebie jej uwagę, całuję ją w policzek. Reakcja jest natychmiastowa. Odwraca głowę w moją stronę i wyjmuje słuchawki z uszu. Zatrzymuje film.

"O, Jorges" Uśmiecha się promiennie. Chyba bardzo się wyspała "Gdzie byłeś?" Pozwólcie, że zaoszczędzimy jej historyjki o pani upierdliwej
"W toalecie"
"Oglądasz ze mną?" Wysuwa dłoń ze słuchawką w moją stronę
"Oglądałem bez ciebie" Śmieję się
"I dlatego straciłam początkowy wątek, a już myślałam, że to lewa wersja filmu" Dołącza do mnie
"Ciszej bądźcie!" Krzyczy z drugiego końca pani upierdliwa

× light your heart ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz