Rozdział 9

221 17 7
                                    

Budzi mnie ciche skrzypienie drzwi. Unoszę lekko powieki. Ktoś wchodzi i starannie zamyka za sobą drzwi. To dziewczyna. Ubrana w czarne spodnie i bluzę z kapturem tego samego koloru.

Podchodzi do mojego łóżka. To pewnie tylko głupi sen. Wyobraźnia płata mi figle. Ale dziewczyna nie idzie sobie, tylko kladzie się obok i przykrywa się kołdrą.

Po chwili przytula się do mnie. Tak jak myślałem, to sen. Nic, absolutnie nic więcej.

Spuszczana woda w łazience znów mnie budzi. Odblokowuję telefon. Już szósta? Przecieram twarz rękami. W łazience jest zapalone światło.

Po minucie wychodzi z niej ta sama dziewczyna, którą widziałem w nocy. Czyli to nie był sen?

"Co tu robisz? Nie miałaś już nigdy więcej się ze mną nie widywać?" Pytam z lekkim rozdrażnieniem.

Tak, jestem zły. Chcę o niej zapomnieć, a tymczasem ona przychodzi do mojego mieszkania i śpi ze mną, właściwie bez mojej wiedzy. Poza tym, jej chłopak chyba zabronił nam się widywać...

Tini spuszcza wzrok i naciąga rękawy bluzy na dłonie.

"Zostawiłam ci list, pod poduszką" Mamrocze cicho
"Przestań zostawiać listy. Tylko rozbijasz mnie nimi emocjonalnie" Stwierdzam, ale widzę, że to nie przynosi jej ulgi. Zamyka się w sobie jeszcze bardziej "Ej.. Przepraszam" Nerwowo drapię się po karku, po czym wstaję i podchodzę do niej

Przez chwilę się zastanawiam, ale przytulam ją mocno. Odwzajemnia mój uścisk.

"Możesz mi powiedzieć, co się stało" Gładzę kciukiem delikatny policzek
"Peter znowu mnie pobił..." Wyznaje cicho. Jak ja znajdę tego skurwiela to normalnie go zabiję. Tym razem Tini mnie nie powstrzyma
"Co? Za co?" Do jej czekoladowych oczu napływają łzy
"Dowiedział się, że się spotkaliśmy" Kilka łez spływa po jej policzkach, a po chwili to zamienia się w prawdziwy wodospad
"Cii" Zamykam ją w szczelnym uścisku. Kładzie głowę na moim torsie. Próbuję ją uspokoić
"Dlatego do ciebie przyszłam. Nie miałam gdzie przenocować" Wkłada za ucho kosmyk włosów "Chciałam uciec wcześnie rano, zostawiając list.."
Nareszcie wiem. Już wiem, czemu wydawało mi się, czemu mógłbym jej pomóc. Ochronić ją przed tym imbecylem. Zrobię wszystko, co tylko będę mógł.

"Dobrze, ja już pójdę" Delikatnie mnie odsuwa i idzie w stronę drzwi "Przeczytaj list.." Szepcze cicho
"Nie idź" Proszę "Muszę zobaczyć, czy nie zrobił ci nic poważnego" Patrzy na mnie ze smutkiem "Tini, ja nie zrobię ci krzywdy" Uśmiecham się lekko
"Wiem, Jorge... Ale poradzę sobie sama" Krzyżuje ręce na wysokości piersi w geście obronnym
"Najwyraźniej nie, skoro przyszłaś przenocować, nie radziłaś sobie z Peterem" Robię pauzę, ale widząc jak wyraz twarzy Stoessel się zmienia "Ech.. No przepraszam"
"To nie twoja wina. Pójdę już" Zamaszystym ruchem otwiera drzwi i wychodzi

Gatulację, Jorge, znowu wszystko zjebałeś - rzuca moja podświadomość i obdarza mnie mrożącym spojrzeniem.

Pewnie ma rację. Nie pozostaje mi nic innego, tylko poszukać listu. Czuję się jak w jakimś kiepskim romansidle. Jak Romeo i Julia w ich zakazanej miłości.

Wkładam rękę pod poduszkę. Jest list. Siadam na łóżku i rozpoczynam czytanie.

Kochany znajomy,
Jorge

To drugi list, który Ci zostawiam. Nie oczekuję, że będziesz mi na nie odpowiadał. Najpierw zapewnię Cię, że wszystko ze mną w porządku.

Dziękuję za to, że nie wygoniłeś mnie z mieszkania. Zwyczajnie, nie mogłam wrócić do Petera. Pewnie chcesz wiedzieć, czy coś mi zrobił? Nie, to co zwykle. Kilka siniaków na brzuchu i ramionach. Z tym poradzę sobie sama.

Nie będę Cię prosić o pomoc. To byłoby zbyt żałosne. Dla wszystkich jestem twarda i nie mam własnych problemów. Ty znasz prawdziwą mnie.. Tą wrażliwą, trochę nieporadną, z brutalnym chłopakiem gotowym nawet pobić swoją "kochaną dziewczynę". Widzisz we mnie kogoś więcej niż Violettę...

Jorge, nie chcę, żebyś przywiązywał dużej wagi do tego, co się stało, po prostu żyj normalnie, jakbym ja była tylko zwykłą napotkaną osobą, zwykłym dodatkiem do gazety, który bierzesz, bo jest w zestawie.

Miałam zniknąć z Twojego życia, a tymczasem ciągle zawracam Ci tyłek, żeby nie użyć brzydkiego słowa w liście o uczuciach.. Uczuciach? Może jedynie uczuciu, którym Cię darzę od pewnego czasu...

Coś jeszcze miałam napisać? A, no tak. Żebyś nie pomyślał, że jestem wariatką- nie mogę zerwać z Peterem. Nasza relacja to nie tylko związek. Oczywiście nie kocham go, już od dawna. Ale co mam do powiedzenia?

Jorge, jeśli mogę Ci coś radzić.. Zapomnij o nas, o mnie. Nie wyobrażasz sobie do czego on jest zdolny. Ja niestety wie

List nie został dokończony. Czemu? Co się stało? Nie chciała, żebym się martwił? Brawo, martwię się jeszcze bardziej.

Może Peter przyszedł i znów ją pobił? Cholera jasna. Dlaczego ona nie daje sobie pomóc? Nie chce tego. Uważa, ze da sobie radę sama. Nie rozumiem jej.
Gdybym był na jej miejscu, już dawno powiedziałbym o tym komuś, a nie dawał się bezczelnie bić.

Idź do niej - krzyczy moja podświadomość. Ciekawe gdzie mam iść? Nawet nie powiedziała mi, co zamierza zrobić.

Może powinienem poszukać jakiejś wskazówki? Może gdzieś zostawiła kolejny list? Albo chociaż skrawek papieru?

Łazienka. To pierwsze przychodzi mi do głowy. Wchodzę do pomieszczenia i szukam. Po trzydziestu minutach odnajduję karteczkę w pojemniku na mydło. Starannie i ostrożnie opłukuję ją wodą, aby nie zmyć liter.

Karteczka głosi:

George, Brawo zamierzasz grać w naszą grę? A niech ci się poszczęści

O co jej chodzi? Nasza gra? Nie grałem z nią nigdy w żadną grę, więc nie ma tu żadnej wskazówki.

Może tylko coś sobie uroiłem? Może to nadal sen i nie ma żadnych karteczek, oraz listu.

Nasza gra. Nasza gra.

Leżąc na łóżku beznamiętnie wpatruję się w karteczkę. Jeszcze żadnemu przedmiotowi nie poświęciłem tak dużo uwagi. Ech..

Może chodzi o skrót wielkich liter GBA? Znam coś takiego w ogóle?

A jeśli to skrót od jakiejś gry?

Wyciągam spod łóżka pudełko z moimi grami na Playstation. Uważnie obserwuję każde opakowanie. GBA.. GBA.. George's Big Adventure!  Grałem w to, jak byłem dzieckiem. O to jej chodzi? Być może...

Otwieram opakowanie, a w środku znajduję kolejne zawiniątko papieru, starannie ukryte pod płytą z grą.

Dobrze myślisz. Twoim następnym zadaniem będzie odnalezienie papierów sądowych, niejakiego Stevena Johnsona.

Coraz mniej to wszystko rozumiem. Po co jej jakieś papiery sądowe? I to jakiegoś Stevena Johnsona? Powinienem dalej się w to mieszać?

Wujek Google mówi, że Steven Johnson to najbardziej znany ze wszystkich dilerów narkotykowych. Hm.. Ja jakoś go nie znam. Ma wiele spraw w sądach i szukają go prawie w każdym stanie Ameryki.

Okay. Zaczyna mi się to mocno niepodobać, ale ciekawość i chęć znalezienia Tini bierze górę nad innymi emocjami.

•••
Witajcie! :D
Ogłaszam, że startują Pytania do bohaterów :)
Piszcie:
Do: np. Jorge
I treść

A teraz co do rozdziału.
Komu to przypomina "Papierowe Miasta"? Owszem, zgapiłam pomysł, ale niedługo (być może) zmienicie zdanie :D
Dziewiąty w Wasze ręce! :*

× light your heart ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz