Budzę się. Jest strasznie wcześnie. 5:48. Fuck. Wstaję z łóżka, staram się być na tyle cicho, aby nie obudzić słodko śpiącej Tini.
Czyli ona nadal tu jest. Czyli to mi się nie przyśniło. Prawdę mówiąc, byłby to najlepszy z możliwych snów.
Z szafki wyjmuję ręcznik i udaję się do łazienki. Przekręcam zamek w drzwiach. Wchodzę do kabiny prysznicowej. Odkręcam wodę. Ciepły strumień spływa po mojej twarzy. Wyciskam na rękę kilka kropli żelu brzoskwiniowego i rozsmarowywuję go na ciele. Nagle słyszę pukanie do drzwi. Serio?
"Jorgeeeees, mogę wejść?" Wyjątkowo nie trafny moment
"Nie, Tini. Poczekaj chwilę" Krzyczę
"Ale.. Ja.. Bardzo... Bardzo... Muszę" Jęczy pod drzwiami.
"Idź do innej łazienki" Wzdycham
"Myślisz, że nie widziałam faceta bez ubrania?" Już widzę, jak unosi jedną brew
"Nawet przez chwilę tak nie pomyślałem.." Stwierdzam pod nosemZakręcam wodę i wychodzę spod prysznica. Wycieram się niebieskim ręcznikiem i zakładam przygotowane wcześniej ubrania- granatowy T-shirt i czarne spodnie.
"Jorge" Popędza mnie
"No już!" Przekręcam zamek i wychodzę z łazienki. Tini ledwo może wytrzymać. Wbiega do pomieszczenia tak szybko, jak struś pędziwiatr, zamykając za sobą drzwi.Jeju, co ja z nią mam?
Idę na śniadanie. Elinor przygotowała naleśniki. Specjalnie dla Daniela, który już siedzi przy stole.
"Cześć" Uśmiecham się i odsuwam sobie krzesło
"Siema.." Mówi bez emocji i wkłada do ust kolejny kawałek naleśnika
"Co chcesz dzisiaj robić?" Nie mam zamiaru organizować mu czasu
"Nie wiem" Rzuca. Do pomieszczenia wchodzi Tini. Już zdążyła się przebrać. I uczesać. Siada obok mnie i nakłada sobie naleśnika
"Hejka, Dani" Odrzuca włosy do tyłu. Dani? Sama to wymyśliła? Pewnie tak. Jak Jorgesa.
"Hej" Mówi smętnie
"Co dzisiaj robimy? Jest sobota" W jej wypowiedzi znajduje się zbyt dużo niepoprawnego entuzjazmuZnając ją, pewnie wymyśli coś w stylu wesołe miasteczko, albo kino i wesoły film o zwierzaczkach.
"Co powiecie na wesołe miasteczko?" Wiedziałem
"Ja, raczej nie" Stwierdza Daniel i pakuje do ust ostatni kawałek posiłku
"A ty, George?" Kolejna kreatywna ksywka. Chyba zrobię listę.
"No, nie wiem..." Próbuję się jakoś wykręcić
"Co masz lepszego do roboty?" Unosi jedną brew i wpatruje się we mnie, żując naleśnika
"Chyba nic" Przewracam oczami i uśmiecham sięTo tak, idę ze Stoessel do wesołego miasteczka. Ale się wpakowałem.
Przynajmniej spędzę z nią trochę czasu. Co na to jej chłopak? Ustaliliśmy, że wyjdziemy z domu ok. 10. Zastanawiam się, czy powiedzieć jej o tym, że napisałem piosenkę? Z jednej strony, mógłbym poznać jej opinię, jako "eksperta", ale z drugiej nie mam powodu, żeby to robić.
"Tini" Wołam ją, kiedy przechodzi obok
"Hm?" Aż dziwne widzieć ją aż taką wesołą
"Wiesz.. Napisałem piosenkę.. I chciałbym poznać twoją opinię" Mówię nieśmiało. Jezu, co ona ze mna robi?
"Piosenkę?" Wydaje się być zdziwiona, ale nadal się uśmiecha. Przytakuję "Pokaż"Udaję się do pokoju po gitarę. Sprawdzam, czy jest nastrojona i wracam do Stoessel. Siadam na kanapie i układam palce na gryfie. Zaczynam śpiewać "Light Your Heart". W połowie piosenki nasze spojrzenia się krzyżują i od tej pory śpiewam patrząc jej w oczy. Jeszcze nigdy nic takiego nie czułem. Uśmiecha się do mnie, ale nie chce odwrócić wzroku. Wiem to.
"Jorge, to było.. naprawdę śliczne" Mówi, kiedy już skończyłem
"Podoba ci się? Naprawdę?" Uśmiech nie schodzi mi z twarzy
"Tak, bardzo" Wkłada za ucho kosmyk włosów "Nie wiedziałam, że grasz" Wskazuje nieśmiało na gitarę
"Grałem" Stwierdzam "Dawno" Dodaję
"Okay" Rzuca "Zaśpiewaj mi jeszcze raz"Jesteśmy w wesołym miasteczku. Tini uparła się, abym kupił jej watę cukrową. Koniecznie różową. Jakie miałem wyjście?
Siedzimy na ławce i dokańczam to, co chciała Stoessel, gdyż po dwóch porcjach stwierdziła, że już nie może. A tymczasem ja zastanawiam się: jak głupio wyglądam z różową watą cukrową? Nie odpowiadajcie...
"George.. Poszłabym na diabelski młyn" Stwierdza, kiedy kończę jeść
"To chodźmy" Uśmiecham się
"Ale.. Jest problem"
"Jaki?" Przewracam oczami
"Mam lęk wysokości" Mówi cicho
"Nie bój się" Podnoszę jej podbródek i teraz patrzymy sobie w oczy "Będę tam z tobą" Uśmiecham się i puszczam jej oczko. Od razu się rozchmurzaIdę do kasy, kupić dwa żetony na diabelski młyn. Pani mnie obsługuje i po chwili już wracam do Stoessel.
Wręczam jej zielony żeton i biorę ją za rękę. To jedynie impuls.. Ona również ściska moją dłoń. Uśmiecham się.
Siedzimy w fioletowo-białej gondoli. Tini narzeka, jak to wysoko zaraz będziemy. Wzdycham z uśmiechem i obejmuję ją ręką, a ona wtula się we mnie.
Ruszamy. Ledwo się unosimy, a Stoessel panikuje.
"Jorges, boję się, wysiadajmy" Prosi
"Spokojnie" Kładę rękę na jej ramieniu "Zaśpiewaj mi coś" Dodaję po chwilu namysłu
"Ale co?"
"Chociażby tę piosenkę, co puszczałaś w samochodzie" Chyba ją przekonałem, bo się uśmiecha
"Śpiewaj ze mną" Zachęca mnie
"Nie umiem" Próbuję się wykręcić
"Aha, bardzo śmieszne. Kto mi dzisiaj rano śpiewał?" Śmieje się i unosi jedną brew "No, dawaj" Mruga jednym okiemStoessel odchrząka i zaczyna śpiewać. W połowie, daje mi znak ręką, żebym się dołączył. Przewracam oczami i robię to, o co prosi.
Yo te amo a ti, sólo a ti
Oh, te amo a ti, sólo a ti
Aunque me lastimes, en mis sueños vives
Las estrellas brillan cuando me sonríes
Aún te amo a ti, siempre será asíKończymy śpiewać. Tini przybliża się do mnie. Chce mnie pocałować. Ja również. Kładę rękę na jej policzku i składam na jej ustach delikatny pocałunek. Oboje cieszymy się tą chwilą.
Diabelski młyn staną, a drzwiczki od gondoli się otworzyły. Mężczyzna, widząc nas całujących się, odchrząka znacząco. Odklejamy się od siebie. Na policzkach Tini pojawiają się rumieńce i przygryza dolną wargę, ale widzę, że się cieszy.
"Tini" Zaczynam rozmowę, kiedy wracamy już do domu
"Tak, Jorges?" Od momentu naszego pocałunku, atmosfera między nami uległa znacznej zmianie. Idziemy w ciszy, trzymając się za rękę, tylko to jest nam potrzebne, a nie denne rozmowy o niczym. Czuję się też zupełnie inaczej. Szczęśliwiej?
"Chciałem porozmawiać o tym naszym.."
"..pocałunku" Dokańcza zdanie, a na jej twarzy znów pojawia się uśmiech
"Martina!" Słyszymy czyjś głos zza pleców. Ręka Tini nie jest już rozluźniona, tylko bardzo, bardzo spięta. Jej oddech przyspiesza. Odwraca się. Robię to samo.
"Peter..?" Pyta cicho, kiedy mężczyzna szybkim krokiem podchodzi w naszą stronę. Aha, to ten facet zniszczył moje ukochane auto.
"Idziemy" Cedzi przez zęby i szarpie Tini za ramię tak mocno, że jej ręka wyrywa się z mojego uścisku
"Au.." Martina złapała się za czerwony ślad na ręce
"Zostaw ją w spokoju" Warczę w jego stronę
"Zdaje się, że to ty miałeś ją zostawić" Wrzeszczy i rzuca się na mnie z pięściami.Naturalnie, oddaję mu. Chociaż biję się z nim w słusznej sprawie. Pięścią uderzam go w nos. Głowa przekręca mu się o dziewięćdziesiąt stopni.
"Chłopaki, przestańcie" Prosi Tini i próbuje nas rozdzielić "Jorge, proszę" Te słowa kieruje tylko do mnie.
Jeśli dam mu z nią odejść, czy jeszcze kiedyś ją zobaczę? Tak, od poniedziałku do piątku o 16:00 na Disney Channel, odpowiada mi moje cholerna podświadomość. Ryzykuję.
"Okay" Mówię prawie bezgłośnie i przestaję się bić z tym debilem
"Jak cię jeszcze raz z nią zobaczę to pożałujesz.." Peter odwraca się i razem z Tini idą do jakiegoś samochoduStraciłeś ją, na zawsze...
•••
1164 słowa :)
CZYTASZ
× light your heart ×
FanficBlanco jest właścicielem ogromnej firmy. Nie lubi robić rzeczy "na pokaz". Uczestniczy w grach hazardowych. Handluje narkotykami. Pewnego dnia poznaje Niki. Czy ona na zawsze odmieni jego życie?