Rozdział 5

261 23 11
                                    

Wróciłem do Los Angeles. Nie mam zamiaru odpisywać na wiadomości od Tini. Znaczy Martiny. Chcę o niej zapomnieć.

"Co myślisz o tej swojej nowej koleżance?" Zagarnął mnie John, kiedy się spotkaliśmy
"Staram się nie myśleć" Odparłem wymijająco i wlepiłem wzrok w telefon
"Jest zajęta?" Jak on się czegoś uczepi, to naprawdę mnie denerwuje
"Ta, ale mnie to nie obchodzi" Stwierdzam, ale sam nie wierzę w swoje słowa
"No, okay"

On też mnie czasami denerwuje. Wsadza nos w nie swoje sprawy. Nie powinno go interesować, czy myślę o Martinie, czy nie.

Wracam do domu. Przechodzę przez salon. Musiałbym tu posprzątać, dałem gosposi wolne, ale już tego żałuję. Nie mam teraz na to czasu. Kładę się na łóżku w swoim pokoju i zamykam oczy.

Jeszcze tydzień temu prowadziłem normalne życie, które mi nie przeszkadzało. Teraz mam jakieś dziwne wyrzuty, co do mojego zachowania, tego dilowania i w ogóle.

To przez nią. Czuję, że ona pomogłaby mi się zmienić. Ale przecież ma chłopaka- wspaniałego i jakże miłego Petera, który wcale nie niszczy ludziom samochodu bez powodu.

Też mógłbym jej pomóc. Tylko, że jeszcze nie wiem w czym i jak.

Od: Tini
19:04
Jorge, tęsknię za Tobą

Od: Tini
19:05
Nie czytaj poprzedniej wiadomości, nie wiem, co we mnie wstąpiło, przepraszam

Od: Martina
20:01
Telefon ci się popsuł?

Od: Martina
20:04
Jasne, nie chcesz mnie widzieć, rozumiem

Od: Martina
20:05
Ani nie chcesz, żebym pisała

Powinienem usunąć jej numer, ale nie mogę. Jeszcze nie ten etap zapominania o niej. A może tak? Kiedyś nie zastanawiałbym się. Kiedyś żadna dziewczyna nie mogła zawrócić mi w głowie, a co robi Tini? Właśnie.

Wieczorem robię sobie kanapki. Dokładnie układam pomidora na chlebie z szynką. Idę do salonu i włączam film- "Star Wars: Przebudzenie Mocy". Telefon wyciszam i wrzucam go pod beżową poduszkę, leżącą obok.

Whatever stars you're looking at tonight
On top of the world or alone inside
I'll always be there for you
I'll always be there for you
Whatever place, no matter where you are
Even when life tries to take your spark
Nothing I wouldn't do
To light your heart
For you*

Budzę się. Przyśnił mi się tekst piosenki. I to całkiem niezły. Wstaję z łóżka. Klękam na podłodze i zaglądam pod nie. Wyciągam gitarę. Oj, trochę się zakurzyła. Kiedyś grałem, kiedyś..

Uśmiecham się sam do siebie na jej widok. Przeżyliśmy razem wiele miłych i fajnych chwil.. W szkole.. Tak, ostatni raz miałem ją w ręku w liceum.

Zapalam lampkę nocną, która stoi na szafce obok łóżka i automatycznie mój pokój się rozjaśnia. Przypominam sobie piosenkę, która mi się przyśniła. Gram jakąś melodię. Ej, to nawet nieźle brzmi.

Okay, śpiewam.

Po chwili wparowuje gosposia, która najwyraźniej wróciła z uropu. O trzeciej w nocy?

"Panie Blanco, czy coś się stało?" Pyta przerażona
"Nie, a co miałoby mi się stać?" Unoszę jeden kącik ust
"Przecież pan śpiewał" Patrzy na mnie badawczo
"Już nie można sobie śpiewać?"
"Od wielu lat pan tego nie robił.." Tłumaczy. Wzdycham i przewracam oczami "Jasne, już idę.." Wychodzi i znów zostaję sam z piosenką

Od: Martina
3:47
Nie daję rady, wariuję już. Nie jestem w stanie normalnie myśleć, odpisz mi, żebym wiedziała, że wszystko w porządku, Jorge...

Nie pojawia się kolejna wiadomość. Powinienem jej odpisać. Chociaż to, że dam jej spokój tak, jak chciał jej chłopak.

Do: Martina
3:50
Zapomnij o mnie, a ja zapomnę o Tobie

Odkładam telefon, ale po 30 sekundach znów wibruje

Od: Martina
3:50
Jak to? Dlaczego? Czy ja coś zrobiłam źle? Zależy mi na Tobie

Do: Martina
3:51
Mi na Tobie też, dlatego daję Ci spokój

Odkładam gitarę. Czemu mam wrażenie, że moja podświadomość napisała tą piosenkę dla niej?

Wstaję bardzo późno. Odblokowuję telefon. Trzy nieodebrane połączenia od Johna, pięć od nowej asystentki, ale nic o Tini. Uraziłem ją?

Ubrałem się w biału T-shirt, ciemne jeansy i czarną marynarkę. Palcami przeczesuję grzywkę i zostawiam. Schodzę na dół, do kuchni. Gosposia przygotowała mi grzanki. Yeey...

Zjadam przygotowany posiłek. W jednej ręce trzymam telefon, cały czas spodziewając się wiadomości od niej. Jeszcze wczoraj to ja nie odpisywałem, a teraz..

Jadę do pracy. Może tam chociaż na chwilę zapomnę o tym wszystkim. Parkuję na podziemnym parkingu. I windą udaję się na piętro. Po drodze przez korytarz napotykam swoich pracowników. Każdemu rzucam krótkie "Dzień Dobry" i idę dalej. Zaszywam się w swoim gabinecie i siadam na czarnym, skórzanym fotelu, umieszczonym za dębowym biurkiem.

Głowę podpieram na ręce, patrzę przez okno. Postanawiam otworzyć szafkę. Uśmiecham się do siebie. Znajduję tam napoczętą butelkę mojej ulubionej whisky i jakaś mała porcyjkę narkotyków. Wyjmuję obie rzeczy i stawiam na blacie biurka. Odkręcam butelkę i nalewam płynu do wcześniej wyjętego kieliszka. Biały proszek wysypuję z folijki i dzielę na kilka równych porcji, po czym wciągam go przez nos. Popijam whisky.

Tego naprawdę było mi potrzeba. Już dawno nie czułem się tak dobrze.

Po chwili zmieniam zdanie. Zaczyna mnie boleć głowa. Dolewam sobie jeszcze whisky i jednym łykiem opróżniam szklankę.

Doskonale wiem, że to nie najszczęśliwszy pomysł, ale w tej chwili nie nam ochoty o tym myśleć. Tini.. Czemu ona ma chłopaka? I to takiego.. ugh. Byliśmy wspaniałymi przyjaciółmi, a przez tą głupią podróż do Seattle wszystko się zjebało.

Następny kieliszek zostaje opróżniony i niemal nie jestem w stanie już trzeźwo myśleć. Niedobrze mi. Kręci mi się w głowie. Poszedłbym do domu, ale przecież nie mogę jechać samochodem. Kurwa.

Oczy mi się zamykają. Ostatnie, co widzę to, jak ktoś wchodzi do mojego gabinetu.

"Jorge!" To ostatnie, co słyszę. Ledwo rozpoznaję ten głos, ale mimo wszystko wiem, że to Tini.

Chciałbym się uśmiechnąć, ale.. Tracę przytomność....

*Fragment piosenki "Light Your Heart"- Jorge Blanco

•••
jak tam? podoba się? starałam się to jakoś dosyć fajnie napisać, ale idk czy się udało ;)

× light your heart ×Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz