Obudziłem się dziś bardzo wcześnie. Wziąłem poranny prysznic i starannie wybrałem ubrania na dziś. To znaczy, czarne spodnie, białą koszulkę i czarno-czerwoną koszulę. Teraz siedzę przy śniadaniu i rozważam propozycję Tini.
Gdybym pojechał do Buenos Aires, mógłbym spędzić z nią trochę czasu, poznać ją w innyn środowisku, no wiecie.. A jeśli nie, być może zgubi telefon, zapomni mój numer (gdyż nie sądzę, że zna go na pamięć), co spowoduje utratę kontaktu na zawsze. Być może trochę to wyolbrzymiam, ale boję się, że może się tak stać. I co wtedy?
Miałbym żyć normalnie? Jakbym jej nie spotkał? Już próbowałem, a to zwyczajnie skończyło się fiaskiem.
Tak, czy inaczej, pewnie znów podejmę jakąś dziwnie impulsywną decyzję. Trudno. Taki już jestem. Z impulsywności nawet Tini mnie nie wyleczy.
"Jorges, zastanowiłeś się już?" Pyta Martina, kiedy siedzimy przy śniadaniu
"Ee.." Próbuję wymyślić jakąś miłą odmowę "Mam dużo pracy, nie mogę jechać" Widzę, jak entuzjastyczny uśmiech z jej twarzy znika
"Um.. Spoko" Odpowiada bez emocji i grzebie łyżką w swoich płatkach
"Nie obrażaj się, po prostu ostatnio brałem dużo wolnego.." Nienawidzę wymówek
"Okay" Uśmiecha się i dość niezgrabnie wstaje od stołuDaniel wchodzi do kuchni z szerokim jak banan uśmiechem. Siada na miejscu Tini.
"Ej, ktoś będzie jeszcze to jadł?" Miesza łyżką w niedokończonych płatkach Stoessel. Kręcę głową ze zrezygnowaniem "Wiesz co, bracie, bo jest sprawa" Bierze do buzi pierwszą porcję
"Dawaj" Daję mu znak, żeby mówił
"Spotkałem taką dziewczynę" Wyznaje i uśmiecha się jeszcze szerzej. Super, bardzo się cieszę.
"I..?" Widzę, że nie skończył
"Nie wiem, czy też jej się podobam" Nerwowo drapie się po karku "Chciałbym jej jakoś zaimponować, a tak się składa, że ma młodszą siostrę" Już chyba wiem, o co chodzi
"Mam ci załatwić autograf Tini?" Unoszę jedną brew. Nieśmiało kiwa głową
"A jakby udało ci się namówić ją na spotkanie.." Dodaje z lekkim uśmiechem
"No, mogę spróbować" Przewracam oczami
"Dzięki, bracie" Energicznie podnosi się z krzesła, klepie mnie w ramię i wychodziZauważyłem, że mówi do mnie bracie jeśli czegoś chce. W każdym razie, nie ważne. Poproszę Tini, żeby po przyjeździe znalazła trochę czasu dla tej dziewczynki. Ale ile potrwa jej wyjazd?
Wchodzę do mojej sypialni, gdzie Stoessel pakuje swoją fioletową walizkę. Staram się jak najciszej zamknąć drzwi.
"Jak on nic nie rozumie.." Wzdycha Tini. Pewnie myśli, że mnie tu nie ma
"Czego nie rozumiem?" Staję przed nią i patrzę jej w oczyTa beznadziejna cisza dźwięczy mi w uszach. Jest nie do zniesienia. Oboje wpatrujemy się w siebie.
"No, dalej, Tini" Popędzam ją
"Nie ważne" Odwraca wzrok i wraca do przerwanej czynności
"Powiedz" Rzucam i zaciskam usta w cienką linię
"Nie" Odpowiada zdawkowo
"Co się dzieje? Denerwujesz się dlatego, że nie jadę z Tobą do Buenos Aires?" Biorę ją za rękę. Wydaje się być zimna
"Jorges, nic nie rozumiesz" Dokładnie wypowiada każde słowo
"To mi wytłumacz" Krzyżuję ręce na wysokości piersi
"Nie, już zapomnij" Uśmiecha się. Nienawidzę, kiedy zmienia temat
"Kiedyś i tak mi powiesz" Mrugam do niej jednym okiemW wielkim skrócie opowiadam jej, na czym miałoby polegać spotkanie z tą dziewczynką. Godzi się. Spotka się z nią jeszcze dzisiaj. Daniel bardzo się cieszy. Tini chce, żebym poszedł z nią, żebyśmy razem spędzili czas przed jej wyjazdem. To chyba nie jest zły pomysł.
Szykuję się. Mamy spotkać się z Rose, tak ma na imię, w restauracji. Daniel i tamta dziewczyna- Jane, pójdą na randkę. Coraz częściej przychodzi mi do głowy myśl, że załatwili sobie za darmo dwie opiekunki. A raczej opiekunkę i opiekuna.
Nadchodzi czas wyjścia. Sprawdzam w lustrze czy wyglądam znośnie. Niebiesko-czarna koszula w kratę chyba pasuje do czarnych spodni. Tini założyła białą, zwiewną bluzkę i ciemne jeansy.
"Idziemy?" Pyta, a ja lekko kiwam głową
Prowadzę samochód. Ręka boli mnie jeszcze trochę, ale jestem w stanie zacisnąć palce na kierownicy. Po kilkunastu minutach szybkiej jazdy, jesteśmy na miejscu.
Ogromny szyld głosi, iż restauracja nazywa się Little Dinner. Hm. Uroczo. W środku panuje miła, przytulna atmosfera. Powodują to chyba beżowo-czerwone ściany, oświetlane przez lampy.
Stolik przy oknie zajmuje około sześcioletnia dziewczynka, ubrana w bluzkę z Violettą. Och? Jej, jak sądzę, mama stoi przy kelnerze i rozmawia z nim.
"Cześć, jestem Tini" Uśmiecha się i siada przy stoliku z dziewczynką, która zaczyna piszczeć. Ech..
"To twój chłopak?" Pokazuje na mnie. Sądziłem, że najpierw będzie chciała autograf i zdjęcie, a tymczasem pyta o mnie
"Ee.. Nie, Jorge to mój przyjaciel"
"Um, szkoda" Wykrztusza Rose. "Ładnie razem wyglądacie" Rzuca, a ja się uśmiechamReszta popołudnia mija na namawianiu nas na zostanie parą. Ja pierdolę. Nadchodzi chwila, kiedy ja i Stoessel będziemy musieli się pożegnać, rozstać.
Mam ją zawieść na lotnisko. W głowie układam sobie scenariusz, co jej powiem. Może zacytuję mój ulubiony fragment Light Your Heart?
Whatever place, no matter where you are
Even when life tries to take your spark
Nothing I wouldn’t do
To light your heartAlbo mogę improwizować. Może wcale nie będzie chciała ckliwych pożegnań? Ja też nie.
Jedziemy w ciszy. Niemal udaje mi się wyczuć to napięcie. Czy znowu będziemy się kłócić?
Wysiadamy z samochodu i wyjmuję z bagażnika walizkę Stoessel. Zmierzamy do wejścia. Tini wlecze się, jakby chciała zostać na zewnątrz jak najdłużej.
"Co jest?" Zatrzymuję się i stawiam walizkę na ziemi
"Jorges.." Zaczyna, a po chwili podchodzi i całuje mnie namiętnie. Oddaję pocałunek.Normalnie czuję na nas wzrok innych ludzi, ale olewam to. Wplatam palce w Stoesselowe włosy.
"Ja cię chyba kocham, i to bardzo" Mówi patrząc mi w oczy, kiedy kończymy się całować
"Pojadę z Tobą do Buenos Aires"•••
Znów sielanka, ugh
CZYTASZ
× light your heart ×
FanfictionBlanco jest właścicielem ogromnej firmy. Nie lubi robić rzeczy "na pokaz". Uczestniczy w grach hazardowych. Handluje narkotykami. Pewnego dnia poznaje Niki. Czy ona na zawsze odmieni jego życie?