Dawno mnie tu nie było, dużo czytałam o pro anie. Myślałam o tym wszystkim. O mojej codziennej rutynie, o szkole, rodzicach, przyjaciołach, znajomych, anoreksji. I powiem wam, że chyba sie udało. W ogóle nie myślę o odebraniu sobie życia, o pocięciu się. Skupiam się na mojej przyjaciółce Anie. W końcu zaczełam znowu marzyć, nie tak jak do tej pory. Zaczełam naprawdę marzyć. Wyobrażam sobie siebie w wakacje szczupła, zgrabna. Potem ten triumf powrót do szkoły. Jestem juz chuda. Widać mi kości. Widać wszystkie piękne zarysy ciała. Widać miny wszystkich którzy mnie nie nawidza. Widzę zazdrość z ich strony. Widzę też tą złą stronę. Pedagog przyczepia sie mnie. Wysyłają mnie na terapię. Śmiech tych wszystkich "śmieszków" co myślą, że są fajni. Widzę też te wszystkie ciuchy, które leżą na mnie idealnie. Spotkałam się z opinią, że pro-ana zabija. Nie. Pro-ana nie zabija, to nie choroba. Pro_ana to styl życia. Anoreksja, owszem jest chorobą. Tylko jeszcze inni uważają, że jest smiertelna. Na tyle anorektyczek na całym świecie umiera 28%. Czy to dużo? Chyba nie. Zacznijmy jeszcse od tego ze większa część anorektyczek umiera przez samobójstwo. Nie liczni przez głód. Dziś prawie nic nie zjadłam. Czuję sie z tym bosko. Uczucie pustki jest piękne. W 25 dni ubyło mi 6 kg. Nie widać tego. Ostatnio 1kg przytyłam. Miałam strasznego doła i zjadłam kilka słodyczy. Wracając do przeczytania książek o proanie. Przeczytałam kilka i teraz wiem, ze samo nie jedzenie nic nie da muszę dołożyć dużo ćwiczeń. Dużo naprawdę dużo. One robiły po 300 brzuszkow i potrafiły kilka dni nic nie jeść. U mnie to nie przejdzie wiecie jaką mam mamę. Od jutra powraca do pisania. Dużo przemyślałam. Naprawdę dużo.
Cześć moi mili. Mam nadzieję, że uda mi sie osiągnąć mój cel. Trzymajcie kciuki. Dam z siebie wszystko.
Dobranoc.***
Zdjęcie wyżej to mój cel
^
|