29. Ending story

1K 92 6
                                    

- Proszę o mowę końcową. - oznajmił sąd po dobrych kolejnych 30 minutach.

- Ja pierdole - usłyszała po swojej lewej stronie cichy szept Luke'a. Teraz była chwila prawdy. Chwila która pokaże czy nadaje się do swojego zawodu. Upewniła się, że nikt z ochroniarzy i złapała go delikatnie za kolano, pokazując tym że jest z nim i mu pomoże. On spojrzał na nią pustym wzrokiem. Wzdrygnęła się. Zawsze w jego oczach było widać władzę i pewność siebie. Co te cztery ściany potrafią zrobić nawet z takim człowiekiem. 

- Emily Johnson, proszę zabrać głos. - Usłyszała głos swojego rywala. Lekko się uśmiechnęła w stronę mężczyzny i wstała ze swojego miejsca. Wzięła głęboki oddech i wyszła na środek sali. Każdy obserwował jej ruch. Nie przeszkadzało jej to.

- Luke Hemmings, uznany jest za zabójcę. Czy to prawda? - Prychnęła. - Oczywiście, że nie. 

- To nie jest prawda, dlaczego bronisz tego bydlaka ? - Krzyknął syn zabitego mężczyzny. 

- Proszę o spokój Panie Woodrow, bo ukarze Pana karą grzywny. - Pogroził staruszek.

- Wracając do tematu. - powiedziała po chwili ciszy. - Mój klient jest niewinny. Już tłumacze dlaczego - dodała szybko, widząc jak otwierają się usta oskarżającego. - Pierwszym argumentem jest to, że nikt z zebranych świadków, nie może potwierdzić, że akurat w tym miejscu był Pan Hemmings. Dowodem na to jest to, że nie działają tam latarnie i nie ma żadnego monitoringu. Owszem jest jedno nagranie z kamery sklepowej, ale nie widać na materiale Luke'a. Mógłby to być każdy z was - zwróciła się w stronę osób, które zeznawały przeciwko blondynowi. - Na przykład Pan, Panie Wild. Pana wypowiedź mi nie pasowała. Każdy głupi wyczułby kłamstwo. - Podeszła ponownie na środek sali. - Wysoki sądzie. Kolejnym argumentem jest to, że Luke Hemmings nie mógł być w tym czasie, tego właśnie dnia pod tym marketem. Pierwszy dowód ma sąd przed sobą. Jest to karta zdrowia Matki Pana Hemmings'a oraz jej akt zgonu. Ostatnia odnotowana wizyta w szpitalu, odbyła się właśnie 12 września w godzinach nocnych, czyli jak dobrze pamiętam była to 22. Równo o północy stwierdzono zgon tej kobiety. Drugi dowód to nagranie z kamery szpitalnej. Doskonale widać postać, dokładnie taką samą jaką jest Pan Hemmings. - Kiedy odwracała się od sądu, widziała lekko zszokowane miny chłopaków w tym Luke'a. - jeśli się przyjrzymy można zauważyć pasek z datą i godziną. Wysoki sądzie, to już wszystko oddaje głos panu prokuratorowi. - Dodała i dumnym krokiem szła w stronę swojego miejsca. Usiadła na krześle i patrzyła wyzywająco na rywala.

- Wysoki sądzie. - Zaczął niepewnie. - Słowa Panny Johnson, są mocne i trudne do podważenia. Moim jedynym argumentem jest to, że mój klient na pewno widział oskarżonego. Dowodem jest rysopis sporządzony przez policję w trakcie przesłuchiwania mojego klienta. - W trakcie mowy prokuratora, Luke szturchał lekko Emily  w ramię, ale ona nie odrywała wzroku od rywala. 

- Emily, ja... - Zaczął szeptać Blondyn.

- Wysoki sądzie, można zobaczyć ten rysopis ? - Zapytała od razu wstając z miejsca olewając blondyna.

- proszę, Panno Emily. - Szybko podeszła do masywnego biurka i wzięła do ręki kawałek kartki, a której powinna być podobizna Luke'a. Lekko się spięła widząc, że rysunek jest podobny. Zaczęła niewidocznie trzeć palcem w jednym miejscu. Rysunek jest narysowany węglem. Lekko i niewidocznie potarła palcem w miejscu, gdzie znajdował się nos i usta. Odwróciła sie przodem do Luke'a i przystawiła kartkę tak żeby widziała tez twarz Luke'a. 

- Widzi sąd, że nie są podobni ? - Zapytała lekko poddenerwowanym głosem. Nie słysząc odpowiedzi oddała kartkę i wróciła na swoje miejsce. 

- Rozumiem, że to już wszystko co strony mają do powiedzenia ? - Zapytał sąd na co pokiwali twierdząco głową. - Dobrze, jeszcze chce usłyszeć ostatnie słowa Pana Woodrow'a i Hemmings'a. Prosze zaczynać. - Zwrócił się do Oskarżającego. 

- Wysoki sądzie, mam nadzieję że ten gnojek zgnije w więzieniu, to wszystko, dziękuję. - Powiedział i usiadł mierząc Luke'a morderczym wzrokiem. 

- Panie Hemmings? 

- Wysoki sądzie, mam nadzieję, że sąd rozstrzygnie to sprawiedliwie, to wszystko. - Powiedział i usiadł lekko uśmiechając się do chłopaków, którzy patrzyli się na Luke'a i Emily. 

- Więc, ogłaszam ostatnią przerwę na 15 minut. Po upływie czasu ogłoszę wyrok. - Powiedział zmęczony staruszek i wyszedł z sali.

- Luke, nic nie rób. W tej sali są kamery i oni wszystko widzą, zachowuj się naturalnie. - powiedziała cicho blondynka widząc, że Luke się przybliża. 

- Jeżeli uda Ci się mnie wyciągnąć, będę Cię chronić do końca swoich dni. A teraz Ci się to przyda. - Szepnął blondyn. 

- Nie rozumiem. - Spojrzała na niego.

- Inne gangi wiedzą co się stało, wiedzą gdzie jestem i wiedza co sie teraz dzieje. 

- Nadal nie rozumiem. - westchnął blondyn.

- Przez to, że mi pomagasz liderzy konkurencyjnych gangów, będą próbować Cię zlikwidować. Wiedzą o Tobie więcej niż sobie to wyobrażasz. - Powiedział z powagą. - Najlepiej będzie jak po rozprawie, nie ważne jaki będzie dla mnie wyrok, wyjedziesz na jakieś 3 miesiące, jak najdalej stąd. Wrócisz jak wszystko ucichnie. - Blondynka patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, rozumiejąc słowa Luke'a. - Po rozprawie jeszcze pogadamy. - Powiedział i wstał. Szedł w stronę drzwi razem z ochroniarzem. Blondynka spojrzała przed siebie i widziała wygrane uśmiechy rywali. To się nie skończy dobrze. Pomyślała i napiła się wody, która znajduje się na biurku.


_________________________________________________________

Jeszcze jeden rozdział i konieeec ! 
Mam nadzieję, że podoba wam się ta opowieść ♥
Proszę żeby każda osoba, która to czyta napisała komentarz, albo dała gwiazdkę żebym miała motywację na drugą część tego ff ! 
Wybaczcie za błędy i dziękuję wam pysie ☺

Be On My Side IL.HI ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz