Rozdział 7

21.3K 1.1K 36
                                    

Alex

Ten tydzień minął nam na przypominaniu sobie dawnych czasów, staraliśmy się żyć chwilami które nam pozostały i nie przejmować się co będzie później co nie było łatwe. No może nie wszyscy starali się zapomnieć co miało się dzisiaj zdarzyć, bo Rose pochodziła do tego z nadmiernym entuzjazmem.
Aktualnie siedzę na kanapie w salonie z nie obecnym wzrokiem rozmyślając nad moją przyszłością, starałam się tego uniknąć bo tak na prawdę nie wiem o niej nic, ale teraz nie da się tego uniknąć. Nathan może przyjechać w każdej chwili, Rose nie może się już doczekać, lata od okna do okna wpatrując jego samochodu i nasłuchuje przy użyciu wilkołaczych zmysłów, natomiast Chris jest na piętrze i dokończa pakowanie. Pogrążona tak w myślach nawet nie zorientowałam się która to godzina, a dochodziła już 17.55
- Wszystko w porządku?- usłyszałam głos mojego brata i zobaczyłam jego wyciągniętą dłoń
No tak, od dwóch godzin nie ruszyłam się z miejsca, a nawet nie zmieniłam pozycji. W odpowiedzi posłałam mu cień uśmiechu.
- Jadą- krzyknęła Rose wpadając do pokoju jak strzała, wzięła walizki i tyle było jej widać
Normalnie zaśmiałam bym się z niej, ale nie dzisiaj. Dziś nie było mi do śmiechu. Wzięłam torebkę którą przerzuciłam przez ramie oraz dwie walizki i poszłam w kierunku drzwi.
Na podjazd właśnie wjeżdżały dwa lśniące czarne samochody, co mnie zdziwiło, bo przecież zmieścilibyśmy się w jednym. Z jednego wysiadł nieznany mi wilkołak na oko w wieku 20 lat, a z drugiego Nathan od którego nie można było oderwać wzroku.

Nathan

Szczerze mówiąc miniony tydzień był dla mnie niezwykle trudny. Cały czas myślałem o Alex, mój wewnętrzny wilk wariował od dłuższego nie widzenia jej. Nie raz chciałem rzucić wszystko i pojechać do niej, powstrzymywały mnie tylko obowiązki których nawiasem mówiąc miałem więcej niż zazwyczaj ponieważ chciałem zrobić teraz wszystko co mogłem by mieć jak najwięcej czasu jak przyjdzie. Właśnie siedzę w samochodzie z Neil'em za kierownicą oraz Zack'em i kierujemy się do domu, a raczej już byłego domu mojej księżniczki. Jazda prostą drogą bez przystanków zajęła by nam z 8 godzin jednak musieliśmy zabrać jeszcze jednego wilkołaka przez co jedziemy dwoma samochodami. Chłopak przeszedł nasz test i od jutra będzie członkiem mojego stada co jest nie lada osiągnięciem, bo moja wataha a właściwie moja i Alex sprawdza nie tylko zdolności w walce ale również w zdolność przetrwania w lesie w wilczej postaci przez dłuższy czas. Do Alex dojechaliśmy o godzinie 19.00, od razu wyszedłem z mojego samochodu a Dean zastępca Neil'a z drugiego, to on miał za zadanie przydzielać zadania nowym w stadzie. Przez chwilę parzyliśmy sobie z dziewczyną w oczy, lecz po chwili szybko podeszłem do mojej przeznaczonej by pomóc jej z walizka, jednak gdy tylko moja dłoń otarła się o jej ona szybko ode mnie odskoczyła. Nie powiem zabolało mnie to jednak starałem się tego nie okazywać, chociaż byłem pewien, że w moich oczach było widać wszystko. Alex chyba to zauważyła bo na jej twarzy malowało się poczucie winy, dlatego szybko zmieniłem temat.
-Alex jedziesz ze mną, Rose i Chris jadą drugim samochodem z Dean'em
-Co, ale dla czego?- spytała lekko podniesionym głosem
- Siostra, wszystko w porządku- próbował ją uspokoić jej brat- Przecież się później zobaczymy
Stali tak chwilę patrząc sobie w oczy podczas której Rose zdążyła już dojść do samochodu, w końcu moja Mate kiwneła głową, a jej brat przytulił ją i udał się w kierunku auta.
- Na prawdę nie mogę jechać z moim bratem?- zapytała ze smutkiem w oczach, przez co prawie się na to zgodziłem
- Niestety nie, Chris musi mieć przydzielone zadanie w stadzie, a tym zajmuje się Dean...-nie skończyłem bo mi przerwała
- To nie mogłabym jechać z nimi?
- Nie,bo nie tylko twoja przyjaciółka i brat tam są, mamy jeszcze jednego nowego wilkołaka w stadzie
Alex na to tylko delikatnie pokiwała głową i chciała wziąść walizki, jednak ja byłem szybszy i je jej zabrałem, a w odpowiedzi na jej pytający wzrok lekko się uśmiechnołem, po chwili odpłaciła mi się tym samym. Naprawdę się ucieszyłem, że wreszcie zobaczyłem jej uśmiech. Podeszliśmy do samochodu, a ja otrzymałem jej drzwi, następnie schowałem walizki i usiadłem z drugiej strony.
-Jedziemy- powiedziałem do Neil'a
Jechaliśmy tak w ciszy przez kilka minut, a ja przez cały czas ją obserwowałem czego nie mogła zobaczyć przez brak jakiekolwiek oświetlenia. Mi umożliwiał to mój lepszy wzrok.
- Ile będziemy tak jechać? - spytała moją Mate przerywając ciszę
- Jeśli obędzie się bez zbędnych niespodzianek to powinniśmy jechać 8 godzin.
-Co?!- widać było, że jest nieźle zaskoczona
- Nie martw się, ten tu wcale nie jest tak nudny na jakiego wygląda, jak się go lepiej pozna jest całkiem spoko, oczywiście nie tak jak ja- powiedział mój durny zastępca któremu miałem ochotę teraz przywalić
- Jeśli można wiedzieć to ty kim jesteś?- zapytała Alex że śmiechem
Miałem ochotę sobie w łeb strzelić, przecież ona nikogo nie znała, jak mogłem o tym zapomnieć. W czasie postoju Neil zamienił się z Zack'em który aktualnie śpi jak zabity.
- To Neil, mój zastępca- przedstawiłem go
- Do usług, ukłoniłbym się ale prowadzę, więc jeśli nie chcecie wypadku to lepiej by było z tego zrezygnować- odparł szczerząc się jak głupi do sera
Alex na to zaśmiała się głośno, a ja byłem z tego taki szczęśliwy, coś czuję, że się dogadają.
- No to może opowiesz nam coś sobie?- zaproponował
- No dobrze. A więc nazywam się Alex Smith i dwa tygodnie temu skończyłam 18 lat...
- To wiele wyjaśnia- przerwał jej Neil
- Niby co?-zapytała ewidentnie zainteresowana Alex, a ja już doskonale wiedziałem o co chodzi
- To wyjaśnia czemu znalazłem swoją Mate tak późno- odparłem, ale widząc jej pytające spojrzenie pospieszyłem z wyjaśnienie- to w jakim wieku znajdziemy swoich przeznaczonych zależy też od stanowiska. Alphy znajdują swoje Luny w wieku 18-19 lat, Bety 20-22 lat, a Omegi 23-24 lat. Ja obecnie mam 20 lat, więc powinienem już wcześniej znaleźć swoją Mate, ale jest jeszcze jedna zasada, druga połówka musi mieć skończone 18 lat.
- Ale chyba musicie być blisko miejsca gdzie ona się znajduje, więc musiałbyś być w moim mieście -trzeba jej przyznać, że jak na człowieka z małą wiedzą o wilkołakach radzi sobie bardzo dobrze
- Tak, ale tak się składa że często je odwiedziłem, chociażby przejazdem co by na pewno wystarczyło
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, aż do godziny 22. Wtedy moja mała Mate zaczęła ziewać i po krótkim czasie zasneła z głową na moim ramieniu. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, który sam wkradł mi się na twarz. Jak spała wyglądała jak mały aniołek. Delikatnie położyłem ją tak by było jej wygodnie, teraz jej głowa leżała na moich kolanach. Tak się cieszę, że wreszcie ją znalazłem. Chwilę jeszcze na nią popatrzyłem i sam zasnąłem opierając głowę o okno z twarzą Alex przed oczami.

----------------------------
Łał 1104 słowa mój najdłuższy rozdział. Bardzo wam dziękuję za zainteresowanie tyle odsłon i gwiazdek

My Mate AlphaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz