Rozdział 10

18.4K 1K 20
                                    

Alex

To nie może być prawda! Ja chyba nie dam rady! Nie chyba, ale na pewno! Przecież to największa wataha na świecie! Na pewno jest tu mnóstwo małych wilczków!
Moje rozmyślenia przerwał Nathan wchodzący do pokoju.
- Nathan to prawda ?- spytałam się go
- Tak... Alex chodź ze mną do mojego biura tam ci wszystko wyjaśnię- powiedział patrząc mi w oczy
Ja tylko pokiwałam na to głową i ruszyłam za moim Mate. Jak to dziwnie brzmi, wątpię żebym się do tego kiedyś przyzwyczaiła. Po chwili doszliśmy do jego biura. Było one w ciemnych kolorach głównie granacie z jednym dużym oknem,wszystkie meble były brązowe. Nathan od razu usiadł za biurkiem jednak gdy ja chciałam usiąść po drugiej stronie chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął tak, że usiadłam mu na kolanach po czym objął mnie w talii. Było mi tak bardzo wygodne i pewnie mogłabym tak siedzieć wiekami, jednak czułam się trochę niezręcznie. Każdy normalny by się tak czuł! No, bo przecież znamy się trochę dłużej niż tydzień, a większość czasu byliśmy 8 godzin jazdy od siebie!
- Nathan...- powiedziałam próbując wydostać się z jego mocnego uścisku, na co on jeszcze mocniej mnie do siebie przytulił
- Tak...- powiedział, chowając swoją głowę w moich włosach.
- Mógłbyś mnie puścić?
- Mhm... - wymruczał w moją szyje, jednak nadal trzymał mnie w mocnym uścisku
- Nathan!
- Tak ?  - spytał jak gdyby nigdy nic
Nie no, teraz to na naprawdę jestem wkurzona
-Czy możesz mnie wreszcie puścić? 
-Mogę, ale nie chcę
-Ale ja chce! -krzyknełam
Dopiero na to zareagował.  Poluźnił trochę uścisk, dzięki czemu mogłam wstać z jego kolan i zająć miejsce naprzeciw niego, widać było, że nie był z tego zadowolony.
-Nareszcie, możesz mi wreszcie to wszystko wytłumaczyć?
- Obowiązkiem Luny jest wspieranie swojego partnera. Wataha powinna mieć w niej wsparcie, a do tego młode wilki traktują ją jak mame. U nas młode mają więcej energii niż dzieci ludzi, rzadko się kogoś słuchają, nawet swoich rodziców, wyjątkiem jest Luna, czyli ty.
- A ty nie możesz im czegoś powiedzieć, przecież każdy się ciebie słucha?
- Nie, na młode mój głos Alphy nie działa, słuchają się tylko ciebie. Dlatego stado tak bardzo potrzebuje swojej Luny.
- Ale... ale to jest straszne duża odpowiedzialność. Ja nie dam rady, przecież jak coś zrobię nie tak to to się odbije na tych wilczkach. Nathan ja... myślę, że powinieneś znaleźć sobie inną Lune...- mówiłam drżącym głosem i nie wiem czemu,  ale bolała mnie myśl, że Nathan mógł by być z kimś innym niż ja Jednak mój Mate nie dał mi dokończyć.
- Alex to ty jesteś moją Mate i tylko z tobą chce spędzić resztę życia. Wiem, że doskonale dasz sobie radę. Widziałem jak szybko złapałaś kontakt z Sue. Najważniejsze, żeby tobie zaufały.
- A co jeśli mnie nie polubią?
- Alex, na pewno cie pokochają, zawsze tak jest, młode wilki od razu kochają swoją Lune. Jednak na samym początku można równie łatwo  zniszczyć więź jaka jest między wami jak i ją wzmocnić.
- Ja... to chyba jak dla mnie za dużo jak na jeden dzień. Idę do pokoju to wszystko przemyśleć- powiedziałam wstając z krzesła
Miałam już podejść do drzwi kiedy na przede mną w ułamku sekundy pojawiła się moją bratnia dusza. Dzieliłam dom z wilkołakami przez  piętnaście lat, a przez ostatnie dwa lata zachowywali się przy mnie normalnie, przynajmniej jak na nich. I mówię wam ja chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaje, no bo jak można w jednej chwili z jednego końca pokoju przejść na drugi, no jak! Ale wracając tak mnie tym zaskoczył, że o mały włos nie upadłam, jednak w ostatniej chwili mój Mate mnie złapał przytrzymując mnie w talii.
- Dzięki...-  powiedziałam patrząc mu w oczy
Jeszcze chwilę tak staliśmy, jednak kiedy Nathan zaczął zbliżać swoją twarz do mojej z zamiarem pocałowania mnie szybka wydostałam się z jego uścisku i poszłam w kierunku drzwi,  na co cicho zaczął warczeć. Wychodząc jeszcze spojrzałam w jego kierunku, stał tam z widocznym bólem w oczach. Idąc cały czas czułam jago zbolały wzrok na sobie.

My Mate AlphaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz